Klasyfikacja strzelców PKO Ekstraklasy: Davo – 7 goli. Jesus Imaz – 6. Marc Gual i Angelo Henriquez – po 5. Ten ostatni to Chilijczyk, ale z przeszłością w Hiszpanii. Pozostali trzej to Hiszpanie. W czołówce – z 3 bramkami na koncie – są jeszcze Ivi Lopez oraz Jordi Sanchez. Hiszpanie to gwiazdy PKO Ekstraklasy. Do tej grupy można jeszcze dodać Carlitosa i Erika Exposito. W sumie jest ich 21 w 18 zespołach ligi, chociaż jest też kilku piłkarzy, którzy mają hiszpańskie obywatelstwo, jak choćby Szwajcar Maxime Dominguez, najlepszy piłkarz Miedzi Legnica w ostatnim sezonie, który znacznie przyczynił się do awansu, czy Carlos Julio Martinez też z Miedzi (Dominikana).
CZYTAJ TEŻ: Piękne gole Widzewa: „Maradona mu się włączył” [WIDEO]
Na pewno, co pokazuje nie tylko ten sezon, ale i poprzednie, warto sięgać po piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego (kilku Portugalczyków też daje radę). Hiszpanie mają w Polsce bardzo dobrą markę już od kilku lat. Igor Angulo, Jorge Felix, Gerard Badia, Dani Quintana, Carlitos czy Dani Ramirez wyrobili swoim rodakom bardzo dobrą reklamę. Widzew długo nie ulegał tej modzie. W przeszłości w czerwono-biało-czerwonych barwach grało kilku piłkarzy z Hiszpanii, ale żaden z nich kariery nie zrobił. W ostatnim sezonie drużynie pomógł Daniel Villanueva, który strzelił dwa gole, ale nie był to zawodnik z tego poziomu co jego najlepsi rodacy w PKO Ekstraklasie. Po sezonie z niego zrezygnowano.
Być może podejście Widzewa do piłkarzy z tego kraju zmieni się wraz z transferem Jordiego Sancheza. W 11 meczach w Widzewie (liga i puchar) strzelił 5 goli i pokazał się z bardzo dobrej strony. To jeden z liderów drużyny, którego już chwalą eksperci i trenerzy innych drużyn. Widzew obserwował go w Albacete Balompie, w klubie który w poprzednim sezonie rywalizował na trzecim poziomie w Hiszpanii. Gol Jordiego dał drużynie awans. Davo, dzisiaj najlepszy strzelec PKO Ekstraklasy i jej nowa gwiazda, też dostał propozycję przejścia do Wisły Płock jako zawodnik trzecioligowy. Nie skorzystał z oferty, awansował z Ibizą ligę wyżej, ale tam wypadł ze składu i wrócił do propozycji z Polski. Ivi Lopez, najlepszy piłkarz całej polskiej ligi, też zanim do niej trafił, grał na drugim poziomie. – Takich piłkarzy, jak Davo, Lopez, Jordi czy innych, którzy tak dobrze radzą sobie w ekstraklasie jest w drugiej i trzeciej lidze znacznie więcej – mówi „Łódzkiemu Sportowi” jeden z menadżerów piłkarskich, który zna ten rynek. – W Hiszpanii bardzo dobrych piłkarzy są tysiące, ale tylko pewna grupa z nich ma szansę przebić się do Primera Division. Resztą kopie sobie piłkę niżej. Wyjazd do Polski to dla wielu szansa, by szybko stać się gwiazdą ligi, zarobić więcej niż w swoim kraju, a nawet wybić się z Polski do lepszej ligi.
I dodaje: – Wiele dobrego zrobili ich rodacy, którzy u nas grali, albo grają teraz. To dla ich rodaków najlepsza wizytówka naszej ekstraklasy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Hiszpanie – co może trochę dziwić, bo przecież klimat jest inny – bardzo szybko aklimatyzują się w Polsce. Zwykle nie potrzebują bardzo dużo czasu, by wskoczyć na dobry poziom i za chwilę już się wyróżniać. Najlepszym przykładem jest David Alvarez, czyli Davo. Od pierwszego meczu w ekstraklasie radzi sobie świetnie. Jordi w Widzewie podobnie.
Hiszpanie w większości są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie i bardzo kreatywni. Świetnie spisują się jako środkowi pomocnicy, skrzydłowi bądź napastnicy. A Widzew szuka rozgrywającego. Latem interesował się Danim Ramirezem, który jednak z Lecha Poznań wyjechał do Belgii, ale też 31-letnim Polakiem Filipem Starzyńskim z Zagłębia Lubin. Być może łódzki klub wróci do tematu zimą, bo Starzyńskiemu zostanie pół roku kontraktu w Lubinie. Już może podpisać umowę z nowym klubem. – To oczywiście bardzo dobry piłkarz, chociaż najlepsze chyba już za nim. Ma też już swoje lata. Na pewno by się przydał, ale ja kreatywnego gracza szukałbym w Portugalii albo Hiszpanii. Tym bardziej, że będzie pewnie tańszy w utrzymaniu. W drugiej lidze hiszpańskiej nie brakuje piłkarzy, którzy zarabiają 100 tysięcy euro rocznie. 8 czy 10 tysięcy miesięcznej pensji, to nie są wielkie pieniądze dla klubów ekstraklasy – uważa menadżer, z którym rozmawialiśmy. Prosi, by lepiej nie podawać jego nazwiska, by nie wyszło, że chce wepchnąć jakichś piłkarzy do Widzewa. – Ostatnie lata i przede wszystkim obecny sezon pokazały, że Hiszpania to kierunek, który powinien być priorytetowy dla dyrektorów sportowych w polskich klubach. Widzew też właśnie się o tym przekonał, bo wziął za darmo piłkarza, który niemal od razu stał się gwiazdą jego drużyny. Strzela bramki, zasuwa na boisku, ma charakter, a kibice go uwielbiają. Czego chcieć więcej? Moim zdaniem dyrektor sportowy Widzewa i jego ludzie co weekend powinni latać do Hiszpanii i oglądać mecze drugiej i trzeciej ligi. Czasu wiele nie ma, bo zimą zaczynają się mistrzostwa świata – twierdzi.
Na szczęście w Widzewie mają świadomość, gdzie szukać przede wszystkim. Mówił o tym niedawno w wywiadzie dla „Łódzkiego Sportu” Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy łódzkiego klubu. Wspomniał o tym, że pod obserwacją jest aż dziesięć lig, ale jednak oczy zwrócone są przede wszystkim na dwie, trzy. – My dobieramy te ligi na podstawie analizy tego, z jakich lig zawodnicy do Polski przychodzą i się sprawdzają. Dlatego mówimy tutaj o ligach z krajów sąsiadujących, bo to jest łatwość adaptacji w nowym klubie. Mamy zresztą u nas dwa przykłady, Marka Hanouska i Henricha Ravasa, którzy są dziś wiodącymi piłkarzami zespołu. Liczą się też piłkarze z ligi hiszpańskiej. La Ligę możemy sobie odpuścić, ale już o końcówce drugiej ligi i trzecim poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii możemy rozmawiać – powiedział.
Niedawno jeden z kibiców zaczepił Jordiego w mediach społecznościowych. Napisał, że widzewiak mógłby polecić i ściągnąć do Łodzi swoich kolegów, bo pewnie są tak dobrzy jak on. Hiszpan zażartował, że on jest wyjątkowy, ale prawda jest taka, że takich jak on, albo lepszych, w jego kraju jest naprawdę sporo. Trzeba ich tylko wyselekcjonować i namówić do przyjazdu do Polski. Dzisiaj to znacznie prostsze niż jeszcze kilka lat temu.