
Wielkimi krokami zbliża się zimowe okienko transferowe. Po rozstaniu z Mindaugasem Nikoliciusem, odpowiedzialność za budowę drużyny Widzewa wziął na swoje barki Dariusz Adamczuk, który obecnie przygotowuje się do transferowej ofensywy.
Ponownie okazało się, że w piłce nożnej osiem miesięcy to niemal wieczność. Gdy Nikolicius podpisywał z Widzewem kontrakt na 3,5 roku, rzecznikiem prasowym klubu był Marcin Tarociński, wiceprezesem Maciej Szymański, a większościowym akcjonariuszem Tomasz Stamirowski. Sam Niko mówił zaś, że zamierza sprawić, by Widzew wrócił na swoje miejsce.
Nikolicius przeprowadził Widzew przez największe w historii klubu okienko transferowe, wydając nowych piłkarzy blisko 10 milionów euro. Wielkie zakupy nie dały jednak wielkiego wyniku i Niko szybko stracił zaufanie władz Widzewa na czele z nowym właścicielem klubu – Robertem Dobrzyckim. W klubie pojawiło się trzech nowych pracowników, na czele z Dariuszem Adamczukiem, który od razu zaczął wprowadzać swoje porządki.
– Rozstanie z Mindaugasem Nikoliciusem i Igorem Ceriną to decyzja podjęta przez pełnomocnika ds. sportu, Dariusza Adamczuka, i wynika z analizy przeprowadzonej przez niego we współpracy z Piotrem Burlikowskim. Dariusz Adamczuk obserwował pewne procesy i szybko podjął różne decyzje. Stąd m.in. pojawił się w klubie Igor Jovićević – powiedział Jakub Dyktyński, rzecznik prasowy Widzewa.
I dodał: – Na pewno nikt nie zakładał, że będziemy musieli się z kimś rozstać. Teraz faktycznie jest tak, że cały pion sportowy funkcjonuje pod Dariuszem Adamczukiem. To jemu podlegają wszystkie mniejsze departamenty i to on odpowiada bezpośrednio przed zarządem za sytuację sportową Widzewa.
CZYTAJ TAKŻE >>> Otwiera się drugi sklep Widzewa!
Dariusz Adamczuk przejął w Widzewie jedną z najważniejszychfunkcji. Od teraz wszystkie zwycięstwa i porażki łódzkiego zespołu będą zapisywane na jego konto.
– Można było odnieść wrażenie, że wewnątrz klubu pojawiło się trochę chaosu i pewne decyzje podjęte przez Dariusza Adamczuka mają tę sytuację uspokoić i ustabilizować. Zadaniem pełnomocnika ds. sportu jest kreować przyszłość sportową Widzewa i politykę, jaką dział sportowy będzie realizował – podkreślił Dyktyński.
Teraz Dariusz Adamczuk będzie miał kilka tygodni, by podjąć kluczowe decyzje kadrowe. Na wielkie zmiany jest już za późno, bo kontrakty podpisywane przez poprzedniego dyrektora sportowego w większości będą obowiązywały jeszcze przez kilka lat, ale na drobne korekty w postaci kilku transferów miejsce na pewno się znajdzie.
– Pół żartem pół serio powiem, że zmiany w Widzewie następowały ostatnio w trakcie przerw na kadrę, a następna taka przerwa jest dopiero w marcu, więc możemy się spodziewać troszeczkę spokoju. A tak bardziej poważnie, to myślę, że teraz naprawdę przyjdzie chwila spokoju. Te zmiany były potrzebne, bo Dariusz Adamczuk od początku swojej obecności w klubie podkreśla, że to on bierze odpowiedzialność za sport w Widzewie – przyznał Dyktyński.
– Tych transferów było dużo i teraz trwa analiza przydatności poszczególnych zawodników, by na tej podstawie podjąć decyzje, jak wzmocnić drużynę w zimowym okienku transferowym. Warto też podkreślić, że runda jesienna się nie skończyła. Przed nami kilka ważnych spotkań, w tym mecz w pucharze Polski. Każdemu zależy, by ta sytuacja przed startem kolejnej rundy była jak najlepsza – zakończył rzecznik prasowy Widzewa Łódź.