Na pewno mamy do czynienia z czymś, co budzi większe emocje, ale nastawiamy się tak samo, jak zawsze. Liczymy na dobry mecz i wygraną – mówi trener Lechii Zielona Góra przed meczem z Widzewem.
W czwartek o godzinie 13 Lechia podejmie Widzew. To mecz 1/16 finału Pucharu Polski.
Jakie są nastroje w Lechii przed meczem z Widzewem? Faworytem nie jesteście..
Sebastian Mordal: – Z pewnością nie jesteśmy. Nastroje? Przygotowujemy, się jak do każdego meczu, szukamy możliwości, by czymś zaskoczyć Widzew i wygrać. W każdym meczu gra się o zwycięstwo i w tym też mamy taki cel, nieważne, że rywal jest z ekstraklasy.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa: Niektóre słowa brzmią mocniej niż ich intencja
Dla Zielonej Góry to na pewno święto, że przyjeżdża Widzewa. A dla drużyny, dla piłkarzy, dla pana?
– Na pewno przyjeżdża do nas wielka firma, klub z historią i tradycjami, do tego z pierwszego poziomu rozgrywkowego, więc jest to wydarzenie. Mimo to tonujemy nastoje. Dbamy o to, by ten mecz był kolejnym krokiem w procesie. Krok bardzo przyjemny i fajny, bo przecież nie co dzień gramy z przeciwnikiem z ekstraklasy. Nasi piłkarze mają swoje marzenia i cele. Dla nich taki mecz to też okienko wystawowe. Ktoś, kto zagra dobrze, może wpaść w oko klubom z wyższych lig, trafić do notesów skautów. Na pewno mamy do czynienia z czymś, co budzi większe emocje, ale nastawiamy się tak samo, jak zawsze. Liczymy na dobry mecz i wygraną.
To może teraz coś o panu. Widziałem, że osiągał pan sukcesy w piłce młodzieżowej. Właśnie na młodych opiera się pana Lechia?
– Rzeczywiście przez trzy lata pracowałem w Akademii Śląska Wrocław. W trzecim roku zdobyliśmy mistrzostwo Polski do lat 17. Po tym zdecydowałem się iść do piłki seniorskiej i cieszę się, że jestem tutaj. Rzeczywiście mamy taką wizję, by stawiać na młodych graczy, ale tak naprawdę nie patrzę na PESEL. Miejsce w zespole trzeba wywalczyć na treningach. Mamy sporo młodych zawodników, ale są też starsi z większym doświadczeniem. Wśród nich także piłkarze, którzy dwie edycje temu w Pucharze Polski mierzyli się już z Podbeskidziem, Jagiellonią, Radomiakiem i Legią. Paraliżu więc nie będzie. Mierzyli się z klubami z wyższych lig i wiedzą, czym to się je. Wiedzą też, że można wygrać.
CZYTAJ TEŻ: Co ze zdrowiem Sebastiana Kerka? Czy zagra z Lechią i Legią?
W ostatnich dwóch meczach wygraliście, czyli forma idzie w górę?
– U nas jest taka sinusoida.
To jak w Widzewie?
– Rzeczywiście. Oglądałem ostatnią konferencję trenera Daniela Myśliwca po meczu z Górnikiem Zabrze i zauważyłem, że mamy sporo wspólnych mianowników. My mamy młody zespół. W czterech meczach prowadziliśmy 1:0, by przegrać 1:2. Cały czas trzeba piłkarzy budować mentalnie, zarówno po wygranych, jak i porażkach, szczególnie takich. Trzeba też wymagać jak najwięcej od siebie i dobrze wykonywać swoją robotę. Trzeba zrobić wszystko, by piłkarze byli w meczu najlepszą wersją siebie.
Tak jak bym słyszał Daniela Myśliwca!
– Często jako trenerzy używamy tego stwierdzenia. Bo rzeczywiście to najważniejsze, by piłkarze pokazali w danym momencie wszystko, co mają najlepszego. Mamy z trenerem Widzewa podobną filozofię.
Mocne strony Lechii?
– W naszym DNA jest intensywność, chęć wysokiego pressingu, obieranie piłki, a w fazie budowania chcemy ją mieć przy sobie. Oczywiście, gdy jest okazja, to poszukamy też przestrzeni w górze. Chcemy iść do przodu, atakować, grać efektowną, ale i efektywną piłkę.
To znów jak Widzew Myśliwca.
– Można się tylko cieszyć, bo zapowiada się bardzo ciekawy mecz.
A Widzew? Co może pan o nim powiedzieć?
– Oczywiście w kadrze ma jakościowych piłkarzy i nic dziwnego, bo przecież gra w ekstraklasie. I nie jest to przypadek. Mam nadzieję i wierzę, że i moi piłkarze kiedyś tego dostąpią.
Widzew to zespół, który gra intensywnie, lubi grać wysoko i dominować w fazie ataku i bronienia. Dostrzegam powtarzalności, wypracowane modele. Widzę też pewne inne rzeczy, więc na pewno będziemy się starać czymś Widzew zaskoczyć. Ale zdaję też sobie sprawę, że i rywal może chcieć nas zaskoczyć, może ustawieniem. Czekam na ten pojedynek, na pewno będzie ekscytujący. Dla mnie to też będzie duże doświadczenie.
Szkoda tylko, że tak mało kibiców obejrzy mecz na żywo.
– Niestety nasz obiekt nie jest przystosowany do tak dużych meczów. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości sę to zmieni, bo na pewno na stadion przyszłoby w czwartek dużo ludzi. W przeszłości graliśmy już z drużynami z ekstraklasy i te pojedyncze mecze generowały takie koszty, że po prostu było to dla klubu nieopłacalne.