„Wracamy do Łodzi, mecz jest przegrany i trzeba sobie jasno powiedzieć – albo pewne rzeczy zostaną zrozumiane przez zespół albo nie” – mówi Ireneusz Mamrot.
W pierwszej połowie, w której dobrze operowaliśmy piłką i przedostawaliśmy się na dwudziesty metr na połowie Chrobrego powinniśmy byli stworzyć więcej sytuacji. My nie możemy grać tylko blisko pola karnego – bez konkretów, bez oddania strzału, dogrania dokładnej piłki w pole karne. W pierwszej połowie byłem zadowolony z organizacji gry, ale martwiło mnie to, że po niewykorzystanym karnym dla Chrobrego nie było odpowiedniej reakcji mojej drużyny. Tymczasem na drugą połowę weszliśmy tak, że w pierwszych 15-20 minutach sami prosiliśmy się o bramkę. Dopiero, gdy ją straciliśmy, zaczęliśmy grać. Rzadko zdarza mi się mówić coś złego o sędziowaniu, ale w mojej ocenie dzisiaj należały nam się dwa karne. Nie był podyktowany ani jeden. Wracamy do Łodzi, mecz jest przegrany i trzeba sobie jasno powiedzieć – albo pewne rzeczy zostaną zrozumiane przez zespół albo nie – podsumował spotkanie Ireneusz Mamrot.
W akcji, w której Chrobry zdobył jedyną bramkę meczu kluczowa okazała się słabość ełkaesiaków w kryciu. Trener ŁKS-u skomentował zachowanie swoich piłkarzy w tym elemencie gry. -Nie ma co ukrywać – mamy taki skład, że przeciwnicy mają nad nami przewagę, jeśli chodzi o warunki fizyczne. Przewaga Chrobrego pod tym względem była dzisiaj wyraźna – jeśli zawodnik, który ma 1,75 m kryje piłkarza, który ma 15 czy 17 centymetrów więcej, to na pewno nie jest to łatwe zadanie. Powinniśmy być agresywniejsi, bo nawet, jeśli jesteś niższy to nie jest tak, że przeciwnik od razu ma strzelić bramkę. Możesz być niższy, ale agresywniejszy i wtedy nawet jeśli rywal odda strzał to nie zrobi tego tak precyzyjnie, jak zrobił to dziś zawodnik Chrobrego – powiedział Mamrot.