Przed wyjazdem do Rzeszowa Ireneusz Mamrot zapewnia, że jego zespół wciąż robi postępy – zarówno w grze obronnej, jak i pod bramką rywala.
– Moim założeniem było to, żeby zespół bronił w sposób, który ja nakreślę. Staramy się robić wszystko, żeby przeciwnik miał jak najmniej sytuacji, pracujemy też nad wyeliminowaniem błędów indywidualnych. Każdy nasz mecz oglądam po kilka razy. Uważam, że w czterech ostatnich spotkaniach nasi przeciwnicy nie stworzyli sobie zbyt wielu okazji i to jest dla mnie ważne. To jest właśnie moim celem – chciałbym, żeby nasza gra w obronie z każdym meczem się poprawiała. Coraz mocniej pracujemy też nad grą ofensywną. Myślę, że, jeśli tylko ktoś chciał to dostrzec, to w meczu z GKS-em Bełchatów było tę naszą pracę widać. Musimy być tylko bardziej dokładni na etapie finalizacji, bo wciąż brakuje nam koncentracji przy ostatnim podaniu – ocenił trener ŁKS-u na przedmeczowej konferencji prasowej.
ŁKS-owi przyjdzie się zmierzyć z beniaminkiem ligi, który jesienią zawodził na całej linii, ale po przerwie zimowej złapał drugi oddech. W pięciu ostatnich meczach rzeszowianie tylko raz schodzili z boiska pokonani. Niespodziewanie triumfowali też w meczu z liderem z Niecieczy.
Dodatkowym utrudnieniem dla ełkaesiaków będzie konieczność gry na sztucznej murawie. Z uwagi na przeciągający się remont Stadionu Miejskiego przy ul. Hetmańskiej Resovia rozgrywa swoje mecze na boisku przy ul. Wyspiańskiego. Zdaniem Mamrota te nietypowe warunki znacząco wpłyną na obraz gry. – To będzie mecz o zupełnie innej specyfice. Nie patrzymy na sztuczne boisko w kategorii usprawiedliwienia, ale na pewno Resovia, która gra tam na co dzień, jest do tego boiska bardziej przyzwyczajona. Musimy być przygotowani do odpowiedniej gry, bo moim zdaniem to będzie nieco inne spotkanie niż nasze wcześniejsze mecze – zakończył szkoleniowiec ŁKS-u.