O tym, że przy al. Unii szukają nowego trenera wiadomo było od lutego. W niedzielę o godzinie 11 Wojciech Stawowy poinformował piłkarzy ŁKS, że nie będzie ich dłużej trenował.
Stawowy w ŁKS zatrudniony został w maju 2020, kiedy szanse na utrzymanie w ekstraklasie były praktycznie zerowe. Szkoleniowiec miał pomóc w szybkim awansie po spadku. Swojej pracy nie zaczął dobrze. Na najwyższym poziomie rozgrywkowym udało mu się wygrać tylko mecz z Rakowem Częstochowa.
W pierwszej lidze ŁKS zaczął grać bardzo dobrze. Pierwszy mecz o stawkę w sezonie 2020/2021 – pucharowe starcie ze Śląskiem Wrocław – ełkaesiacy wygrali, a w lidze w pierwszych dziesięciu kolejkach zdobyli 28 punktów. W pamięci kibiców na pewno zostaną wygrane na wyjeździe 2:0 derby Łodzi, rozgromienie Chrobrego Głogów i Odry Opole 4:0, czy przekonywujące zwycięstwo nad Koroną Kielce.
Drużyna nękana koronawirusem, kontuzjami i zawieszeniami za kartki nie potrafiła wygrać przez sześć kolejek, a przyczyną porażek były często powtarzające się błędy indywidualne. Na obozie zimowym trener położył nacisk na naprawę tych elementów, ale efektów nie było widać. Władze ŁKS straciły cierpliwość po przegranym 0:3 meczu z GKS Tychy. Kandydatów było dwóch Krzysztof Brede i Ireneusz Mamrot. Ostatecznie zdecydowano się na tego drugiego.
Były już szkoleniowiec ŁKS od piłkarzy wymagał ofensywnego stylu. Drużyna była nastawiona na atak, konstruowanie akcji w ataku pozycyjnym. Jesienią wielu ekspertów zachwycało się grą ŁKS, porównując ją – z zachowaniem skali – do Barcelony Guardioli. Stawowy odkurzył przykutego do ławki Maksymiliana Rozwandowicza i ustawił go na pozycji defensywnego pomocnika. Z Macieja Wolskiego zrobił prawego obrońcę. Pod jego wodzą nadzieje zaczęli spełniać Antonio Dominguez i Pirulo, którzy po fatalnym sezonie w ekstraklsie uznawani byli za nieprzydatnych.
ŁKS dalej popełniał dziecinne błędy w obronie, ale w ofensywie grał najładniej w Polsce. Tracił jednak kolejne punkty. Wiosną przegrał z GKS Tychy, z trudem pokonał Odrę Opole i wreszcie zremisował z Widzewem, co przesądziło o jego trenera. Po derbach usłyszał, że został zwolniony, a od poniedziałku drużynę przejmie Ireneusz Mamrot, jesienią wyrzucony z Arki Gdynia. W klubie twierdzą, że bardziej niż na efektownej grze zależy na punktach.