Janusz Niedźwiedź (trener Widzewa):
Myślę, że wszystkim spadł kamień z serca. Cały czas parliśmy do przodu, ale już wcześniej mogliśmy strzelić gole. Niestety nadzialiśmy się też na kontratak Puszczy, ale nasz bramkarz stanął na wysokości zadania. Na pewno jesteśmy zadowoleni z tego, że po raz kolejny w końcówce strzelamy bramkę.
To jest ważne, że walczymy do końca i chcemy zwyciężać, nawet w obliczu różnych przeciwności losu i tego, że nie zawsze gra się super układa. Mieliśmy momentami kilka niepotrzebnych strat, wkradała się też nerwowość. Myślę, że na święta sprawiliśmy kibicom prezent w postaci trzech punktów. Dziękuję wszystkim za wsparcie, wiarę do końca i życzę wesołych świąt.
Tomasz Tułacz (trener Puszczy):
Trochę nam tego szczęścia dzisiaj zabrakło. Mimo, że to Widzew miał przewagę w posiadaniu i operowaniu piłką, to mogliśmy pokusić się tu o sprawienie niespodzianki. Nie chcieliśmy pozwolić Widzewowi grać, ale z upływem minut kosztowało nas to dużo zdrowia i było widać w końcówce, że zawodnikom brakuje sił.
Mimo porażki, choć rzadko to robię, chcę pochwalić moich zawodników. Jestem przekonany, że jeśli będziemy mieć taką chęć i takie serce do gry to zrealizujemy swoje cele. Tylko znowu tracimy bramkę obok której ciężko przejść obojętnie, ale taka jest piłka. Musimy jak najszybciej dojść do siebie, choć te święta będą dla nas smutne.
Daniel Villanueva:
Jasne, można powiedzieć, że jestem dziś bohaterem drużyny Widzewa, ale nie to jest dla mnie ważne. Bramka w końcówce spotkania dała nam trzy punkty i możemy dalej iść do przodu i walczyć o awans. Dla mnie to fajny moment i kolejny sygnał do ciężkiej pracy na treningach, tym bardziej, że nieczęsto mam okazję do gry. Chciałbym pokazać, że mogę wiele zaoferować tej drużynie.
Znów strzeliłem gola głową, co dla zawodnika mojego wzrostu nie jest tak oczywiste. Moim zdaniem nieważne czym uderzę – liczy się, by być w odpowiednim miejscu i czasie, znaleźć sobie trochę wolnej przestrzeni i zrobić swoje.
Patryk Lipski:
Nie stwarzaliśmy sobie zbyt dużo sytuacji. W pierwszej połowie było ich tylko kilka. W piłce jednak gra się do ostatniej sekundy. Po spotkaniu ze Skrą byliśmy bardzo sfrustrowani tym, że przeciwnik wyrównał wynik w końcówce. Jak widać, dzisiaj wyciągnęliśmy wnioski i to my na sam koniec zdobywamy bramkę, więc można powiedzieć, że poziom szczęścia wyrównał się w naszych dwóch ostatnich meczach.
Czasem bywa tak, że takie zwycięstwo jak dzisiaj cieszy jeszcze bardziej i jest potrzebne drużynie. Według mnie Puszcza zagrała dobrze i postawiła ciężkie warunki, szczególnie jeśli chodzi o grę fizyczną. Był to wymagający przeciwnik i myślę, że spośród naszych ostatnich spotkań domowych byli najtrudniejszym rywalem.
Dominik Kun:
To było dla nas dosyć trudne spotkanie. Puszcza postawiła wysokie wymagania, a my mieliśmy problem z wykończeniem akcji. Piłka nie chciała wpaść do siatki, ale walczyliśmy do końca. Praktycznie w ostatniej akcji meczu strzeliliśmy gola na wagę trzech punktów i teraz się trochę pocieszymy, chwilę odpoczniemy i pracujemy dalej.
Skupiamy się na każdym kolejnym meczu, bo to będą takie małe finały dla nas. Musimy unikać wpadek, czekają nas też mecze bezpośrednie z górą tabeli. Aczkolwiek tak jak mówię, musimy skupiać się na poszczególnych rywalach, bo to jest odpowiednia droga do tego, żeby wygrywać mecze. Bo jak będziemy myśleli o tym, co będzie za miesiąc – to nic nam nie da.
Wypowiedzi pochodzą ze strony widzew.com.