Widzew Łódź przegrał dzisiaj z Lechem Poznań 1:2, mimo że większą część spotkania łodzianie wyglądali bardzo dobrze. Mistrz Polski zdołał jednak w ciągu kilku minut odwrócić losy rywalizacji i przełamać obronę Widzewa. Oto, co po meczu miał do powiedzenia trener klubu z Al. Piłsudskiego 138, Janusz Niedźwiedź.
Podsumowanie meczu Widzewa według Janusza Niedźwiedzia
Duże rozczarowanie i złość, że nie zdobyliśmy nawet jednego punktu. Podzieliłbym ten mecz na dwie części. Do 72. minuty kiedy zdobyliśmy bramkę – kapitalne zawody. Byłem dumny patrząc, jak mój zespół pracuje. Pierwsza połowa też bardzo dobra. Zablokowaliśmy ich wszystkie atuty. Zabrakło konkretów, ale przyjemnie się patrzyło na zespół. Do 72. minuty to był naprawdę bardzo dobry. Później stało się coś, co dzieje się, gdy gra się z tak jakościowym zespołem, jakim jest Lech. Jedno dośrodkowanie, jedna stracona bramka i już nie byliśmy w stanie wrócić do naszego grania. Ta porażka nas boli i jest z tyłu głowy. Ta gra była na bardzo wysokim poziomie, ale mecz trwa 90 minut, a nie 72.
O błędzie Letniowskiego przy drugim golu
Nie będę publicznie oceniał. Takie sprawy załatwimy sobie w swoim gronie. Było jeszcze dużo czasu, żeby tę sytuację uratować. Trzeba przyznać, że Velde fantastycznie wyszedł w powietrze. To jest jakość, którą ma Lech. Żeby wygrać z Lechem w takiej formie, to trzeba się wznieść na wyżyny. 72. minuty to były naprawdę wyżyny, a ostatnie 20 minut zniweczyły cały nasz wysiłek.
O głębi składu Lecha i Widzewa
Lech jest mistrzem Polski, uczestnikiem LKE. My 10 lat temu walczyliśmy jeszcze w 1 lidze o awans i nie możemy porównywać się budżetowo z Lechem. Ta grupa, którą mamy dużo nam jednak dzisiaj dała. Myślę, że do 72. minuty nie było widać, kto jest mistrzem Polski, a kto jest beniaminkiem.
O postawie Widzewa po stracie pierwszego gola
Te bramki, które nami wstrząsnęły, muszą po nas spłynąć. Ja wiem, że to jest cios, najpierw jedna bramka, później druga i to nie jest proste, żeby wrócić do grania, ale my potrzebowaliśmy, żeby wrócić do tego grania. Zabrakło nam tego, żeby ruszyć mocniej na przeciwnika.
O braku celnych strzałów w pierwszej połowie
Ten mecz był bardzo wymagający. Drużyny dobrze poruszały się w swoich strefach i naprawdę było ciężko, żeby przebijać się przez Lecha i Lech też miał ogromne problemy, żeby zbliżyć się do naszej bramki. Oba zespoły grały w piłkę i chciały grać. W pierwszej połowie wysoko wychodziliśmy i odcinaliśmy Lech, ale zabrakło konkretów. W dwóch, trzech sytuacjach brakło decyzji o strzale. Lech jednak bardzo dobrze broni. To, że nie stracili bramki w LKE przez setki minut, to nie jest przypadek. To jest zespół, któremu trudno strzelić bramkę, my zdobyliśmy jedną, a mogliśmy pokusić się o przynajmniej jeszcze dwie. Trochę zabrakło nam finalizacji dzisiaj.
O małej ilości celnych strzałów w meczach Widzewa
Ktoś spojrzy na mecz z Wartą i powie, że nie mieliśmy celnego strzału, ale stwarzaliśmy ogromne zagrożenie. Mieliśmy cztery stuprocentowe sytuację, dwie poprzeczki. Jeżeli ktoś oddaje strzał z 30 metrów z nieprzygotowanej pozycji i bramkarz w prosty sposób łapie piłkę i odda tak w meczu dwa albo trzy strzały i zapisze sobie w statystyce strzały celne, a my nie mamy celnego strzału, ale mamy słupki i poprzeczki, to wole słupki i poprzeczki. Oczywiście, że to strzały niecelne, ale patrzymy na zagrożenie, a nie to co jest w statystyce. To że Lech oddał dwa celne strzały, to też świadczy o tym, że my byliśmy dobrze zorganizowani.
O planach na przerwę reprezentacyjną
Wcześniej daliśmy zawodnikom trzy dni wolnego. Teraz tego wolnego nie będzie. Od wtorku wracamy do pracy. W niedzielę gramy z Jagiellonią mecz kontrolny. Przyszły poniedziałek będzie znowu wolny, a od następnego wtorku przygotowujemy się już do meczu z Cracovią.
O zawodnikach rezerwowych, którzy nie pomogli po przerwie
Czasem tak bywa. Wcześniej ławka dawała nam bardzo dużo. Zawodnicy wchodzili i zmieniali obliczę meczu, ale czasem tak bywa, że raz ktoś bardziej pomoże, a czasem nie. Na pewno nie będzie żadnych personalnych wycieczek i zwalania winy na jedną grupę, bo wszyscy pracowali na boisku. Pierwszą bramkę straciliśmy, gdy tych zmian jeszcze nie było. To nie tak, że zmiennicy spowodowali stratę dwóch bramek.
O występie Juljana Shehu
Był aktywny, był pod grą. Kilka razy bardzo jakościowo się zachował przy wyjściu spod pressingu. Był taki krótki moment, że poczuł się tak pewnie, że zaczął grać piętą i wygenerował taką groźną stratę, natomiast takie rzeczy się zdarzają. Wolę zawodnika, który zagra odważniej niż tylko się asekuruje i gra poprzek i do tyłu. Na pewno występ na duży plus. Później ta zmiana była podyktowana tym, że on nie grał regularnie od pierwszych minut i ta intensywność tego meczu była ogromna. Dzisiaj przebiliśmy 124 kilometry i on też odczuł ten mecz. Tak samo jak Paweł Zieliński, który też nie grał, a dzisiaj świetnie się wywiązał. Szkoda, że ta bramka Velde padła, bo byłem bardzo zadowolony z postawy Pawła. Wracając do Juljana Shehu, to był to bardzo duży pozytyw tego meczu. Pokazał, że nie tylko wchodząc z ławki jest w stanie dodać jakości temu zespołowi. Tak to u nas wygląda, że jeśli ktoś wchodzi z ławki raz, drugi, trzeci i dodaje nam jakości to ma później możliwość zagania od pierwszej minuty.
O rozczarowaniu po meczach z Lechem
Dzisiaj czuję większe rozczarowanie. Wtedy też byliśmy dobrze zorganizowani chyba do 80. minuty i straciliśmy w ciągu chwili dwie bramki. Porównujac jednak mecz z jesieni do tego dzisiejszego, to dzisiaj więcej krwi napsuliśmy Lechowi, byliśmy groźniejsi i jeszcze lepiej zorganizowani. Nie pozwoliliśmy Lechowi na tyle, ile jesienią. Zrobiliśmy bardzo duży postęp. Dzisiaj do 72. minuty nikt by nie był w stanie rozszyfrować, który zespół jest mistrzem Polski, a który jest beniaminkiem.
CZYTAJ TEŻ: Kolejna ładna porażka Widzewa. Szkoda…