Widzew Łódź przegrał kolejny mecz. Po porażce przed własnymi trybunami ze Stalą Mielec, podopieczni Janusza Niedźwiedzia ulegli na wyjeździe liderowi Ekstraklasy, Rakowowi Częstochowa.
Raków Częstochowa zasłużenie dzisiaj wygrał z Widzewem Łódź, o czym powiedział sam szkoleniowiec klubu z Al. Piłsudskiego 138.
– Zacznę od gratulacji dla Rakowa, dla którego to bardzo ważne trzy punkty. My obchodzimy się smakiem i nie mamy nawet jednego. Źle weszliśmy w ten mecz, przez pierwszych kilkanaście minut nie mogliśmy złapać swojego rytmu, Raków miał sporą przewagę. W konsekwencji naszego błędu gospodarze wykonywali rzut rożny, z niego dość przypadkowa sytuacja i karny, który dał im prowadzenie. Raków grał naprawdę dobrze, był agresywny, zdecydowany – mówił Janusz Niedźwiedź
Widzew bramki nie strzelił, ale nie oznacza to, że nie miał swoich sytuacji. Jak to w rundzie wiosennej bywa w przypadku Widzewa, łodzianie nie potrafili zamienić ich na gole.
Później opanowaliśmy grę, mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje. Jeżeli przyjeżdżasz na taki teren, to musisz je wykorzystać bezlitośnie. My tego nie zrobiliśmy. Druga część była dużo lepsza w naszym wykonaniu niż pierwsza. Posiadaliśmy piłkę, szukaliśmy lepszej gry poprzez budowanie od bramki. Narzuciliśmy duże tempo, widzieliśmy, że Raków miał swoje problemy. To spotkanie było intensywne dla obu zespołów – dodał trener Widzewa.
41-latek zdradził także, że zdaje sobie sprawę, że beniaminek mógł dzisiaj zrobić więcej na terenie lidera PKO Ekstraklasy.
– Nie jesteśmy usatysfakcjonowani tym wynikiem. Wiedzieliśmy, na jak trudny teren przyjeżdżamy, ale z perspektywy przebiegu meczu mogliśmy zrobić więcej – zakończył Niedźwiedź.
CZYTAJ TAKŻE: Bez niespodzianki w Częstochowie. Widzew gorszy od Rakowa