Robert Prochownik to 18-letni piłkarz, który marnuje się w Widzewie, grzejąc ławę. Dlaczego trener Enkeleid Dobi woli innych piłkarzy od młodego i (podobno) zdolnego napastnika?
W miniony weekend piłkarze Widzewa Łódź bezbramkowo zremisowali z Górnikiem Łęczna. Co ciekawe, w wyjściowej jedenastce na ten mecz zabrakło rasowego napastnika, bowiem kontuzjowani są Karol Czubak i Przemysław Kita, a Marcin Robak się rozchorował.
Na pozycji numer 9 zagrał więc etatowy skrzydłowy – Mateusz Michalski. Z kolei na skrzydle wystąpił Michael Ameyaw, który w tym spotkaniu pełnił przy okazji rolę młodzieżowca.
Po starciu z Górnikiem sporo kibiców zarzucało trenerowi Dobiemu, że ustawiając zespół w ten sposób, osłabił dwie pozycje – napastnika, bo grał tam etatowy skrzydłowy i bok pomocy, bo zamiast Michalskiego pojawił się Ameyaw. Takie roszady dziwią tym bardziej, że w kadrze Widzewa jest przecież napastnik – Robert Prochownik, który do klubu przychodził w łatką wielkiego talentu. Dlaczego zatem nie dostał szansy mimo ogromnych problemów kadrowych?
– Kibice mają swoje racje, ale nie mają wglądu do szatni. Robert to bardzo utalentowany młody zawodnik, ale brakuje mu ogrania na poziomie seniorskim. Nie jest klasyczną “dziewiątką”, a my właśnie jej potrzebowaliśmy. Robert jest zawodnikiem wystepującym na pozycji “9,5”, potrzebuje przestrzeni, by grać, a Górnik się bronił i takiej nie dawał – powiedział Enkeleid Dobi w rozmowie z Marcinem Tarocińskim w Widzewskim Poranku. – Nie skreślam Roberta, mam do dyspozycji całą drużynę – dodał trener Widzewa.
Chociaż trener Dobi cieszy się w widzewskim środowisku sporą sympatią, to ciężko się zgodzić z jego tezą. Jeśli bowiem Robert Prochownik nie jest typową “dziewiątką”, to tym bardziej taką “dziewiątką” nie jest przecież Mateusz Michalski.
Po takim meczu, jak ten z Górnikiem, w głowie tego młodego chłopaka na pewno pojawia się mnóstwo wątpliwości. Wygląda bowiem na to, że w hierarchii trenera Dobiego wyżej od Prochownika jest nie tylko trójka etatowych napastników (Robak, Czubak, Kita), ale także doświadczeni pomocnicy (Michalski, Mąka, Ojamaa).
W tej sytuacji nasuwa się pytanie: “Kiedy ten młody chłopak ma dostać szansę na grę, jeśli nie wtedy, gdy ze składu wypadło trzech napastników”?
fot. Marian Zubrzycki