Chociaż Widzew przegrał, trener łodzian jest zadowolony z postawy swoich zawodników.
Widzew przegrał z Górnikiem Zabrze 2:3, ale wstydu nie przyniósł. Łodzianie otworzyli wynik spotkania i pokazali ofensywny futbol, którym na początku sezonu zachwycali się eksperci.
– Gratuluję Górnikowi. My jesteśmy rozczarowani wynikiem, bo stworzyliśmy sobie wystarczająco sytuacji żeby wygrać. Walczyliśmy z sercem, było widać, że chcemy odwrócić wynik. Końcówka była energetyczna. My jako sztab szukaliśmy odmiany, chcieliśmy wprowadzić świeżą krew. Zmiennicy dali dobre zmiany. Kibice dziękowali nam brawami, myślę, że docenili naszą postawę. Przy trzeciej bramce nadzialiśmy się na prostą kontrę i daliśmy sobie strzelić gola. To nas nie podłamało, walczyliśmy, żeby zremisować – ocenił Janusz Niedźwiedź, trener beniaminka ekstraklasy.
Do składu po długiej przerwie wrócił Fabio Nunues. Portgualczyk dostał od trenera 25 minut.
– Mieliśmy z tyłu głowy, że jeżeli będzie możliwość, to Fabio Nunes się pojawi. Czuliśmy, że na treningach ma energię, którą może dać w meczu przynajmniej przez 25 minut. Później chcieliśmy rozruszać prawą stronę Cyganiksem, liczyliśmy na jego lewą nogę. Strzelił bramkę, pokazał się z dobrej strony. W ostatnim czasie dobrze pracował – zdradził szkoleniowiec łodzian.
To było bardzo energiczne spotkanie. Obie strony atakowały, tempo było wysokie. Rzadko zdarza się, żeby w meczu ekstraklasy padło pięć goli.
– Poszliśmy w tym meczu bardzo mocno. Chcieliśmy grać z pasją, energią, poświęceniem. To był mecz na dwie bramki. Albo atakowaliśmy my, albo oni. Szkoda, że gdy wychodziliśmy kilkoma zawodnikami czasami brakowało jeszcze lepszych decyzji. Zaprzepaściliśmy możliwości, które sobie tworzyliśmy, a to kosztowało sporo energii. Zespół potrzebował oddechu. W przerwie zrobiliśmy wszystko, żeby pobudzić zespół. Nasza jakość i energia to był Widzew, który przyjemnie było oglądać. Cieniem rzucają się proste straty. Początek drugiej połowy był trochę słabszy, ale rozkręcaliśmy się i dociskaliśmy przeciwnika. Nieśli nas kibice. Strzeliliśmy bramkę i tak jak z Piastem Gliwice byliśmy o krok, żeby zremisować. Proste błędy zamazują obraz dobrej energii, swobody, polotu, który mieliśmy. – powiedział Niedźwiedź.
Beniaminek zaliczył niechlubną serię porażek przed własną publicznością. Widzewiacy przegrali pięć meczów z rzędu. Ostatni raz ze zwycięstwa w Łodzi cieszyli się w lutym, gdy pokonali Śląsk Wrocław.
Czytaj także: Widzew pobił niechlubny rekord.
– Jesteśmy pierwszy raz od ośmiu lat w ekstraklasie. Trzeba pamiętać jak trudną drogę przeszliśmy. Nie chcemy przegrywać, chcemy świętować. Chcieliśmy wreszcie dać radość naszym kibicom. Niestety, to jest futbol i jeżeli nie wykorzystuje się okazji to ekstraklasa nie wybacza. Górnik gra w najwyższej lidze od kilku lat, jest ukształtowanym zespołem, my ciągle się uczymy – powiedział trener Widzewa.
Mimo porażki są też dobre wiadomości. Widzewiacy są bliscy wypełnienia wymaganego limitu minut dla młodzieżowców. Jeżeli się uda, nie zapłacą kary finansowej.
– Jesteśmy na plus. Wypełnimy limit młodzieżowców. Brakuje kilkunastu minut w meczu – zakończył Niedźwiedź.