Widzew Łódź przegrał dzisiaj z Pogonią Szczecin 1:2, mimo że od czwartej minuty prowadził 1:0 po trafieniu Pawłowskiego. Oto co do powiedzenia po meczu miał trener Janusz Niedźwiedź.
Janusz Niedźwiedź żałował tego, jak potoczyła się druga połowa spotkania w Szczecinie. Przypomnijmy, że po pierwszych trzech kwadransach Widzew prowadził z Pogonią 1:0 po trafieniu Bartłomieja Pawłowskiego.
– Wiedzieliśmy, na jaki teren przyjeżdżamy. Pogoń trzyma się od kilku lat w czołówce i wiedzieliśmy, że poprzeczka będzie zawieszona wysoko. Dobrze weszliśmy w mecz i pewnie konstruowaliśmy akcje. Konsekwencją tej dobrej gry była pierwsza akcja zakończona bramką Pawłowskiego. W drugiej połowie pozwoliliśmy przeciwnikowi na zbyt dużo i daliśmy się zepchnąć. Później nie mogliśmy odpowiedzieć. Pierwsza sytuacja była dla mnie kontrowersyjna, ale na pewno powinniśmy się lepiej zachować przy rzucie wolnym. W dalszej części meczu pozwoliliśmy się jednak zepchnąć do obrony. Długimi fragmentami nie potrafiliśmy odpowiedzieć czymś konkretnym – mówił trener Widzewa po meczu.
Szkoleniowiec Widzewa próbował reagować na niekorzystną sytuację w drugiej połowie zmianami, ale niestety dla łódzkich fanów nie przyniosły one zamierzonego skutku. Janusz Niedźwiedź docenia jednak wysiłek swoich piłkarzy.
– Zareagowaliśmy zmianami i w drugiej części tej połowy zaczęliśmy poczynać sobie dużo odważniej w budowaniu akcji. Wykreowaliśmy kilka okazji, przy nieuznanej bramce fantastycznie rozegraliśmy aut i tym bardziej szkoda, że sędzia odgwizdał wtedy spalonego, bo byliśmy odważniejsi przy kreowaniu akcji. Na pewno trzeba docenić dziś mój zespół za walkę do końca – skomentował trener czterokrotnego mistrza Polski.
W pierwszym składzie wyszedł dzisiaj Filip Przybułek, który pokazał się z dobrej strony w Szczecinie. Młodziezowiec Widzewa miał duży udział przy golu Pawłowskiego, bowiem to do niego należy asysta drugiego stopnia.
– Filip Przybułek rozegrał solidne zawody, miał swój udział przy pierwszej bramce, gdy prostopadłym podaniem wypuścił Jordiego i zaliczył asystę drugiego stopnia. To jest młody chłopak, który dziś zadebiutował w pierwszym zespole, dla niego to wielkie wydarzenie. Teraz musi pracować dalej, żeby podnosić umiejętności, a tych minut było jeszcze więcej – skomentował grę młodego gracza trener Niedźwiedź.
Janusz Niedźwiedź nie zapomniał także o kibicach, którzy tłumnie wspierali swoich ulubieńców z trybuny gości w Szczecinie.
– Dziękuje z pewnością naszym kibicom, bo ponieśli nas dziś dopingiem i byliśmy bliscy zdobycia bramki. To były solidne zawody Filipa Przybułka. Miał udział przy pierwszej bramce i zaliczył asystę drugiego stopnia. Dla niego to jest wielkie wydarzenie, ale musi wciąż pracować i podnosić swojej umiejętności, żeby dostawać kolejne minuty – dodał szkoleniowiec Widzewa Łódź.
CZYTAJ TAKŻE: Déjà vu z poprzedniego sezonu. Pawłowski strzela, Widzew przegrywa