Kolejny bolesny cios dla fanów Widzewa. Piłkarze z al. Piłsudskiego przegrali w Polkowicach z Górnikiem, tracąc w pierwszej połowie aż 4 gole.
Po meczu zdenerwowania nie krył Marcin Kaczmarek i nie ma co mu się dziwić. Widzew w obronie nie istniał i tego faktu nie usprawiedliwia nawet przeszło 30-stopniowy upał, który tego popołudnia towarzyszył piłkarzom obu drużyn.
– Gdy na wyjeździe strzela się trzy bramki a traci cztery, to znaczy, że nasza gra w defensywie była fatalna. Nie chcę na gorąco zbyt wiele mówić, bo za trzy dni mamy kolejny, istotny mecz i musimy pozbierać po tej porażce, która nas boli, ale być może czegoś nas nauczyła. Nie zamierzam oceniać drużyny z Polkowic, bo to my graliśmy momentami gorzej niż juniorzy – powiedział na gorąco trener Kaczmarek.
Przed meczem wielu ekspertów zastanawiało się czy absencja Marcina Robaka wpłynie negatywnie na strzelecką formę Widzewa. Tymczasem Rafał Wolsztyński okazał się godnym następcą kapitana łódzkiego zespołu i zdobył aż 3 gole. Problemem okazała się formacja defensywna.
– Wierzę, że nie zgramy już tak fatalnie w obronie. Musimy wykorzystać dobrze czas, który pozostaje do najbliższego spotkania. Dalej wierzę w to, że sezon zakończy się pozytywnie i w szatni powiedziałem, że teraz ważne jest to, jak zareagujemy na dzisiejszą porażkę w trakcie meczu z Elaną – skomentował trener lidera II ligi.