Zwycięstwo w derbach Łodzi było smaczne, ale zwycięstwo przed naszą publicznością da nam kopa. Pozwoli zrozumieć piłkarzom, że praca jaką wykonujemy – a która jest ciężka – w końcu przynosi rezultaty na miarę oczekiwań – mówi trener Widzewa przed meczem z Górnikiem Zabrze.
W niedzielę rywalem Widzewa będzie w Sercu Łodzi Górnik Zabrze. Zespół Jana Urbana zaczął wiosnę od dwóch zwycięstw.
W klubie z Zabrza jest jednak problem z pieniędzmi, są zaległości w wypłatach. W piątek drużyna nie wyszła na trening w ramach protestu. Jaka to wiadomość dla Widzewa? – Dla nas to nie powinna być żadna informacja – twierdzi trener Daniel Myśliwiec. – Można myśleć, że Górnik nie przeprowadził jednego treningu, ale my musimy myśleć o tym, czy my daliśmy z siebie wszystko. To co się dzieje w Górniku, nie powinno nam zaprzątać głowy, bo mogłoby to tworzyć jakieś furtki, czy interpretacje.
W Widzewie nie ma takich problemów. Drużyna jest do tego w dobrym nastroju po wygraniu derbów Łodzi. Dziennikarze pytali o tę euforię, o team spirit po zwycięstwie w tak prestiżowym meczu. – A po Lechu Poznań też pan to czuł? Ja czułem i dlatego jestem teraz czujny i mówię serio – powiedział Myśliwiec. – Taka radość jest fajna i naturalna, czuć było że jesteśmy razem. Nie możemy być jednak zadowoleni, że wygraliśmy, tylko możemy mieć poczucie dobrze wykonanej roboyty. Ten mecz jest za nami, teraz kolejny przed nami. Z Górnikiem nie możemy popełnić błędów, jakich popełniliśmy.
Warto przypomnieć, że po wygranej z Lechem Widzew przegrał cztery kolejne mecze i pewnie to miał na myśli trener łodzian.
Górnik jest w formie, a świetną pracę wykonuje w nim Lukas Podolski. – To wielki piłkarz, widać że jak ma piłkę przy nodze, to potrafi zrobić coś, z czym inni mogą mieć problem. Ale my podchodzimy do tego kolektywnie, razem tworzymy siłę i to idealnie do nas pasuje. W derbach widać było, że jesteśmy razem, byliśmy naturalni i swobodni. Walczyliśmy ramię w ramię. Jak znów tak podejdziemy do meczu, to nawet jakby Górnik miał w składzie drugiego mistrza świata, to bylibyśmy w stanie go pokonać – powiedział Myśliwiec.
A co z Niemcem w Widzewie? Czy do gry gotowy jest już Sebastian Kerk. Z jednej strony tak, ale… – Na pewno jest bliżej, niż dalej. To kwestia podejścia, decyzji, że będzie czuł pewność , że może nam pomóc. Bo wejść na boisko może. Ale to musi być na maksa, nie bawmy się w półśrodki. I takiemu podejściu hołdujemy – stwierdził szkoleniowiec łodzian.
Póki co z nowych piłkarzy w pierwszym składzie Widzewa grał tylko Rafał Gikiewicz. A co z Lirimem Kastratim i Noahem Diliberto? – Są pozycje, na które trudniej wprowadzić piłkarzy, by nie było wątpliwości, że przyszedł wzmocnić zespół. A są, na których łatwiej i to jest właśnie pozycja bramkarza – mówi trener. Dodał, że co prawda Gikiewicz nie gra jeszcze tak, jak grać ma jego zespół, ale zdecydował się na to ryzyko. – Postawiliśmy na spokój i doświadczenie z tyłu – tłumaczy.
– W przypadku pozycji Lirima i Noaha, to dwie dosyć specyficzne pozycje szczególnie w naszym systemie. Stąd trudniej im wejść do składu. Jest rywalizacja w zespole, nie jestem zwolennikiem podejścia, że jak ktoś przyszedł, to od razu ma wskoczyć do składu – powiedział i dodał: – Decyduje więc wiele czynników. To właśnie m.in. kontekst taktyczny. Mam poczucie, że wiedzą już co powinni robić, natomiast ich naturalne cechy popychają ich w sektory, w których nie chcemy ich widzieć. Przed derbami mówiłem, że potrzebujemy stabilności i dlatego wyszedł taki skład.