Było blisko, ale nie w tym roku. Siatkarki ŁKS-u Commercecon przegrał w tie-breaku z mistrzyniami Polski i nie zdobyły Pucharu Polski.
Gdy ŁKS zdobył ostatni Puchar Polski, Chemik Police i Developres Rzeszów nawet nie istniały. Łodzianki na trofeum czekają 37 lat. W półfinale, przez niektórych nazywanym przedwczesnym finałem pokonały rzeszowianki. Łatwo nie było. W tie-breaku o zwycięstwie zadecydowały przewagi. Z drugiej strony, Chemik to jedyna drużyna, która w rundzie zasadniczej znalazła sposób na ŁKS. Łodzianki przegrały 2:3.
Pierwsza partia zaczęła się dla ŁKS-u w wymarzony sposób. Doskonała Lana Scuka, kończyła ze skrzydła wszystkie piłki. Łodzianki prowadziły 5:1. Im dłużej trwał set, tym lepsze były policzanki. Dzięki Agnieszce Korneluk i Jovannie Brakocević-Canzian, mistrz Polski wyrównał na 11:11. Doświadczone zawodniczki, znowu świetnie radziły sobie w bloku. Od tego momentu gra była zacięta. Dopiero w końcówce, dzięki niezwodnej Valetninie Diouf, MVP półfinału, łodzianki zdołały objąć trzypunktowe prowadzenie. Atakująca z Włoch, znowu nie popełniała błędów, znowu kończyła piłki w kluczowych momentów. 20. punkt zdobyła Scuka, nie robiąc sobie nic z bloku Korneluk, reprezentantki Polski. Jej świetna kontra, minęła palce środkowej Chemika. Diouf obiła blok policznaek i tylko punkt dzielił ŁKS od setbola. Policzanki obroniły pierwszą piłkę setową. Na boisku pojawiła się Julita Piasecka. W drugiej akcji, ełkaesianki wykorzystały kontrę. Wygrały 25:21. Spotkanie stało na niezwykłym poziomie technicznym. W pierwszej odsłonie gry, zespoły popełniły po dwa błędy.
ŁKS prowadził grę w drugiej partii. Chemik grał nieco lepiej niż w poprzednim secie, ale niezawodna była Diouf. Wydaje się, że wbrew opiniom ekspertów, to atakująca ŁKS-u ze wszystkich zawodniczek w lidze grających na tej pozycji, ma największy wpływ na swoją drużynę. Łodzianki zatrzymały potrójnym blokiem Brakocević-Canzian i prowadziły 10:7. Sztab szkoleniowy lidera, wyciągnął wnioski z ligowego spotkania z mistrzyniami Polski. Środkowe, niczym jasnowidzki, ustawiały się w miejscach, w których spodziewały się ataków policzanek. Chemik zdołał uporządkować grę w defensywie i wyrównał na 13:13. Dzięki dobrej grze skrzydłowych ŁKS-u, łodzianki zdobyły dwa punkty z rzędu. Scuka była nie do zatrzymania. Atakiem ze środka obiła pojedyczny blok Igi Wasilewskiej. Chemik ratował się czasem. Sprawy w swoje ręce próbowała wziąć Brakocević-Canzian. Serbska atakująca, podczas przerwy motywowała swoje koleżanki w niekoniecznie cenzuralny sposób. Podziałało. Dzięki niej i wprowadzonej na boisko Natalii Mędrzyk, mistrzynie Polski zbliżyły się do łodzianek na dwa punkty. Piłkę setową elkaesianki grały po ataku po skosie Diouf. Na boisku pojawiła się Angelika Gajer. Rozgrywająca wystawiła piłkę, którą próbowała zablokować Mędrzyk. Na szczęście na posterunku była włoska atakująca ŁKS-u. Uderzyła sytuacyjnie. Ełkaesianki wygrały drugą partię.
W kluczowego, trzeciego seta lepiej wszedł Chemik. Łodzianki przegrywały 3:4, ale Górecka uporządkowała przyjęcie liderek Tauron Ligi i ełkaesianki zdobyły trzy punkty z rzędu. W kolejnej akcji, sędzia dopatrzył się przełożenia rąk przez siatkę Scuki. Siatkarki z Łodzi protestowały. Na boisku i trybunach zrobiło się gorąco. W następnej akcji challenge pomógł ŁKS-owi. Brakocević-Canzian zaserwowała, wydawałoby się asa, ale wideoweryfikacja pokazała, że piłka spadła kilka milimetrów za linią. Pod koniec, Chemik po raz pierwszy objął trzypunktowe prowadzenie. Chiappini na boisko wprowadził Kingę Drabek i Piasecką. Młoda przyjmująca, znowu popisała się inteligencją. W kluczowej akcji, podobnie jak w tie-breaku z Rzeszowem obiła blok. Chiappini wygrał challenge. Reklamował grę w przestrzeni przeciwnika. Dzięki swojemu trenerowi, łodzianki wyrównały na 16:16. Siatkarki ŁKS-u zaczęły popełniać błędy. Nie pomogło ustawienie. Diouf nie mogła wrócić pod siatkę. Wydawało się, że Chemik wygra seta, bo prowadził 23:19. Łodzianki dzielnie się broniły, ale przy kluczowej piłce popełniły błąd w bloku. Chemik grał setbola. Po długiej wymianie, Górecka zatrzymała Wasilewską blokiem. Przy wydawałoby się autowej kontrze Czyrniańskiej, piłka otarła się o ręce ełkaesianek i Chemik przedłużył swoje szanse na Puchar.
W czwartą partię podopieczne Chiappiniego weszły słabo. Kilka asów posłała Brakocević-Canzian. ŁKS przegrywał 7:15. Dopiero skos Scuki przerwał punktową serię mistrzyń Polski. Na boisku pojawiły się rezerwowe Gajer, Anastazja Hryszczuk i Piasecka. Nie było dobrze. Po punktowej zagrywce serbskiej atakującej policzanki prowadziły 20:10. Łodzianki obroniły dwie piłki setowe. Dobrze grała Hryszczuk, ale to nie wystarczyło. Seta skończyła Agnieszka Korneluk. Do rozstrzygnięcia kto zdobędzie Puchar Polski potrzebny był tie-break.
Piątą partię lepiej zaczęły mistrzynie Polski. ŁKS wyrównał na 5:5, po tym jak Diouf obiła blok. Niestety, w następnej akcji Wasilewska zatrzymała Włoszkę blokiem. Chemik pierwszy zdobył ósmy punkt. Wszystko zależało od Diouf i Scuki. Atakująca naprawiła swój błąd, dzięki niej, łodzianki wyrównały na 8:8. W Chemiku, nie do zatrzymania była Mędrzyk. Zdobyła dwa punkty z rzędu, po których Chiappini wziął czas. Siatkarki Chemika zepsuły dwie zagrywki. ŁKS przegrywał 12:13. W następnej akcji, Gryka zahaczyła palcem o piłkę przy bloku. Chemik wykorzystał pierwszego meczbola. Ełkaesianki nie przywiozą Pucharu Polski do Łodzi, ale wstydu kibicom nie przyniosły.
MVP:
Chemik Police – ŁKS Commercecon 3:2 (21:25, 23:25, 25:22, 25:15, 15:12)
Chemik Police: Fabiola, Czyraniańska, Korneluk, Brakocević-Canzian, Wasilewska, Łukasik, Stenzel (libero), oraz Cipriano, Sikroska, Mędrzyk
ŁKS Commercecon: Ratzke, Górecka, Gryka, Diouf, Witkowska, Scuka, Maj-Erwardt (libero), oraz Piasecka, Gajer, Hryszczuk