W piątek 12 sierpnia Widzew Łódź podejmie na swoim stadionie Legię Warszawa. Zdaniem wielu kibiców Widzewa to pierwszy mecz pomiędzy tymi drużynami od dawna, w którym stołeczna drużyna nie wyrasta na wyraźnego faworyta już przed meczem. Ich zdanie podziela Maciej Szczęsny, były świetny bramkarz i mistrz Polski między innymi z Widzewem i Legią.
– Uważam, że na dziś każdy wynik jest możliwy. Oczywiście zawsze można tak powiedzieć, ale w obecnej sytuacji jest to szczególnie uzasadnione, bo ani Legia nie jest na takim topie, na jakim być powinna, ani Widzew nie jest tak nisko, jak wszystkim się wydawało, że powinien być. Naprawdę wszystko w tym meczu może się wydarzyć – powiedział Maciej Szczęsny.
Były reprezentant Polski dodał także, że o wyniku spotkania może zadecydować jeden błąd. Jego zdaniem, drużyna, która pierwsza go popełni prawdopodobnie skaże się tym samym na wysoką porażkę.
– Moim zdaniem to spotkanie może się rozstrzygnąć po jednym błędzie, ale nie mam na myśli wyniku 1:0 czy 0:1. Po prostu sądzę, że jak już ktoś popełni błąd, to może się skończyć nawet wynikiem 4:0 albo 0:4 – skomentował Szczęsny. – Dlatego uważam, że najbardziej prawdopodobny jest bardzo asekuracyjny mecz. Legia raczej nie będzie tak szczelna w defensywie, jak stara się być, a Widzew nie będzie tak odważny w ofensywie, jak był do tej pory. Dlatego trochę się obawiam bezbramkowego remisu – dodał.
Chociaż Widzew gra u siebie i zdecydowanie będzie czuć presję wyniku ze strony kilkunastu tysięcy kibiców na trybunach, to jednak większe ciśnienie na korzystny wynik w tym meczu mają w Warszawie. Legia chce bowiem jak najszybciej zapomnieć o koszmarnym poprzednim sezonie, a ewentualna porażka z beniaminkiem PKO Ekstraklasy na pewno by w tym nie pomogła.
– Uważam, że gdyby Widzew, jeśli tylko się nie skompromituje słabą grą, przegrał 0:2 lub 0:3 to i tak nie będzie to tak wielką ruiną dla trenera Niedźwiedzia, jak porażka 0:1 Legii dla trenera Kosty Runjaicia i całego klubu z Łazienkowskiej – ocenił Szczęsny.
I dodał: – Widzew jest obecnie na takim etapie, że chciałby wygrywać 3:2, 4:3, 5:4, a może i nawet 6:5. Mi się to podoba, choć to jest naprawdę bardzo ryzykowne. Natomiast Legia nie może sobie pozwolić na wtopę i porażkę, nawet 0:1, na Widzewie.
Sam Maciej Szczęsny meczu z wysokości trybun nie będzie oglądał. Ostatnio na stadionie przy al. Piłsudskiego pojawił się niespełna rok temu, przy okazji świętowania 25-lecia awansu Widzewa do Ligi Mistrzów w sezonie 1996/1997.
– Nie wybieram się, chociaż bardzo bym chciał, bo naprawdę chciałbym bywać na meczach Widzewa i Legii. Niestety, nawet kiedy było mi dużo łatwiej dotrzeć na stadion, to niespecjalnie byłem zapraszany ani tu, ani tu – powiedział Maciej Szczęsny. – Na Widzew byłem zapraszany okazjonalnie, a na Legię nigdy – zakończył.
CZYTAJ TAKŻE >>> Karasek show! Cudowny gol wypożyczonego z Widzewa młodzieżowca