Mariusz Stępinski od kilku tygodni przebywa w Łodzi. Ma to związek z kontuzją, jakiej doznał podczas meczu 25. kolejki cypryjskiej ekstraklasy, w którym jego Aris Limassol grał z AEK-a Larnaka. Były widzewiak opuścił boisko w 77. minucie, bo zerwał ścięgna Achillesa w prawej stopie.
– W Łodzi przeszedłem operację ścięgna Achillesa i tutaj na miejscu się rehabilituję. Jestem tutaj już od dwóch miesięcy, planuję zostać tutaj jeszcze kilka tygodni – mówi Stępiński.
Były widzewiak był ostatnio obecny na stadionie przy al. Piłsudskiego 138 podczas meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Jak sam przyznał, wiele osób pytało go o ewentualny powrót do Widzewa.
– To bardzo miłe. Byłem na Widzewie podczas meczu z Podbeskidziem. Wiem, że kibice chcieliby, bym wrócił do Widzewa i ja też bym chciał kiedyś jeszcze zagrać w Widzewie, ale na dzień dzisiejszy nie mogę sobie pozwolić na to, by wrócić na poziom ekstraklasy – mówi w rozmowie z „ŁS” Stępiński. – Nie ukrywam, że przypominają mi się łódzkie klimaty. Tęsknię za kibicami i atmosferą na Widzewie, ale muszę patrzeć na swój rozwój i poziom piłkarski. Ostatnie lata spędziłem za granicą i myślę, że jeszcze przez parę lat tam pogram – dodaje.
Mariusz Stępiński nie wyklucza jednak powrotu na Widzew za kilka lat. Obecnie zamierza skupić się na grze za granicami Polski, ale karierę chciałby zakończyć właśnie w łódzkim klubie.
– Na razie to jeszcze nie jest moment, by tu wracać. Ale w przyszłości, jeśli tylko Widzew będzie mnie potrzebował, to myślę, że dojdzie do takiego ponownego spotkania. To by było najlepsze zakończenie kariery dla mnie, jakie mógłbym sobie wymarzyć – przyznał 27-letni napastnik.