Jak wygląda sytuacja finansowa Widzewa? – Jest stabilna – twierdzi prezes Mateusz Dróżdż. Mówi jednak o kłopotach, jakie ma klub.
Prezes Widzewa był gościem programu „Widzewski Talk Show” w Widzew TV. Mówił m.in. o finansach klubu. – Sytuacja jest stabilna. Jesteśmy jednym z nielicznych klubów w Polsce który może to powiedzieć. Dla mnie to jest priorytet. Nie zdarzyło mi się w klubach, w których byłem, bym nie zapłacił czegoś na czas – powiedział.
CZYTAJ TEŻ: Skąd Widzew weźmie pieniądze na ośrodek treningowy?
Dodał, że w kwestii przychodów Widzew jest już pod ścianą i może zwiększyć przychód tylko dzięki sprzedaży zawodników. W przeszłości Dróżdż sugerował i mówił wiele razy, że Widzew nie jest najbogatszym klubem, że nie może sobie pozwolić na wszystko. Kibice pytali, gdzie są w takim razie pieniądze: od sponsorów, ze sprzedaży karnetów czy biletów. – Odbiór może być taki, że nie mamy pieniędzy. Mamy, ale nie możemy sobie pozwolić na większe wydatki – stwierdził. I podał przykładowe wyliczenia. – Z dnia meczowego mamy 11 milionów złotych. 5 milionów z karnetów i 2 miliony z biletów. Ale koszt meczów to około 5 milionów złotych, więc ten zysk z karnetów pokrywa organizację meczów – powiedział.
Dodał, że klub ma duże koszty. To nie tylko pierwszy zespół, ale też m.in. Akademia Widzewa (3,5 milionów) czy drugi zespół (1 milion). – Stajemy przed wyborami. Na przykład, czy mamy wybrać nowy sklep, czy nowego zawodnika, bo to będzie nas kosztować podobnie. Musimy wybrać. Ja bym wybrał sklep, ale ktoś powie, że drużyna jest najważniejsza. Takie mamy problemy – stwierdził.
Pytany o to, czy klub jest na minusie, powiedział, że na razie tak (2,4 miliona), ale w czerwcu powinien być na lekkim plusie.
W październiku zarząd klubu informował, że ma nadwyżkę i po raz pierwszy w historii Widzewa założono lokaty. Ale już w grudniu mówiło się o pewnych problemach finansowych. – Odłożyliśmy milion złotych, ale musieliśmy to zlikwidować – zdradził. Wytłumaczył, że chodziło o kłopoty z wypłacalnością jednego ze sponsorów. Dlatego zimą nie było więcej transferów. – Naszym numerem 1 był Cermak, a numerem 2 Ramirez. Z pierwszym się nie udało. Z Ramirezem byliśmy już w październiku dogadani. Ale w grudniu pojawił się problem z wypłacalnością jednego z kontrahentów. Chodziło o milion złotych i dlatego powiedziałem stop. Potem okazało się, że Ramirez nie może grać. Kwestie finansowe spowodowały, że nie było więcej transferów. Bo, co by było, gdyby się okazało, że ten podmiot będzie niewypłacalny? Co zrobię w maju? Zachowaliśmy się racjonalnie, bo chcieliśmy zachować płynność, nie chcieliśmy się wywalić – wytłumaczył.
Dróżdż przyznał też, że w nowym sezonie wzrosną ceny za karnety. Średnio o 25 procent. Budżet maksymalny na nowy rok wynieść ma 40 milionów złotych.
1 Comment
Sponsorom trzeba uzmysłowić,że to jest Ekstraklasa,a my chcemy się bić o czołowe lokaty,więc muszą podnieść swoje dotacje o 10-20%.Wartość takiej drużyny wydatnie wzrośnie i przyszłe transfery z klubu też.Ponadto wprowadzić kategoryczny zakaz otwierania nowych sekcji i próbować ograniczyć wydatki z dnia meczowego.