Być może Widzew i ŁKS przewodziłyby teraz Fortuna 1. Lidze, gdyby miały napastników z prawdziwego zdarzenia. Miały ich, ale pozbyły się ich mimo ważnych kontraktów.
Widzew jest w tabeli drugi, a więc wciąż na miejscu, które daje bezpośredni awans do PKO Ekstraklasy. ŁKS jest na szóstej pozycji, czyli ostatniej, która daje baraż. Rywale depczą im jednak po piętach, więc jeszcze nie można nawet nie tyle mrozić szampanów, co w ogóle ich kupować. Za siedem kolejek będą znane rozstrzygnięcia – kto awansuje, a kto zagra w barażach.
CZYTAJ TEŻ: Widzew, Arka i Korona grają o awans [TERMINARZ, FORMA]
Obu łódzkim drużynom wiosną idzie tak sobie. W tej kolejce ŁKS szczęśliwie wygrał 3:2 z Sandecją Nowy Sącz. Widzew z kolei stracił dwa punkty w 97. minucie meczu ze Skrą Częstochowa. Zespół z al. Unii na wiosnę zdobył 12 punktów (na 24 możliwe), a Widzew tylko 11. Być może byłoby ich więcej, gdyby obie drużyny miały w swoich składach napastników z prawdziwego zdarzenia.
W ŁKS-ie w żadnym z ośmiu tegorocznych meczów bramkarzy rywali nie pokonał nikt z tria Ricardinho, Stipe Jurić i Maciej Radaszkiewicz. W ogóle ich dorobek w tym sezonie jest zawstydzający na tej pozycji. Brazylijczyk nie zdobył ani jednego gola, Bośniak dwa, a Radaszkiewicz trzy. To w sumie pięć bramek z 31 całego zespołu.
W Widzewie jest to samo. Z nominalnych napastników Mattii Montiniego i Bartosza Guzdka wiosną gola nie zdobył żaden. Włoch teraz leczy kontuzję, a młodzieżowiec drużyny z al. Piłsudskiego gra bardzo słabo. Gdy miał świetną okazję w meczu z GKS-em Tychy, to fatalnie spudłował. Obaj nie zdobywali bramek także w okresie przygotowawczym. Jesienią Guzdek zdobył sześć goli w lidze, a Montini tylko dwa. Wobec urazu Włocha (chociaż, gdy był zdrowy, to nie grał) i słabej formy obu, trener Janusz Niedźwiedź musiał przesunąć do ataku Bartłomieja Pawłowskiego i Przemysława Kitę. I wiosną ten duet strzelił 4 gole (3 i 1). Ale to napastnicy awaryjni, bo przecież do gry na „dziewiątce” typowani byli Montini i Guzdek.
Wielu kibiców, zarówno ŁKS-u, jak i Widzewa, nie może przeżyć faktu, że ich drużyny miały dobrych napastników w składzie, ale trenerzy nie potrafili wykorzystać ich potencjału, a działacze pozostawić w klubie. A teraz obaj robią furorę w innych zespołach.
Przed startem sezonu przy al. Unii pożegnano Łukasza Sekulskiego. W ŁKS-ie zagrał w 64 meczach i strzelił 20 goli. Klub rozstał się z nim za porozumieniem stron (miał ważny kontrakt). Sekulski podpisał umowę z Wisłą Płock i szybko okazało się, że to drużyna dla niego. 31-latek świetnie radzi sobie w PKO Ekstraklasie. W 23 meczach zaliczył już 11 trafień (plus trzy asysty). W ostatnich trzech meczach, w których zagrał, zdobył 4 bramki. Gdyby z dorobku Wisły odjąć punkty, które ta zdobyła po jego golach, to zespół z Płocka miałby ich 12 mniej. To m.in. dzięki bramkom byłego napastnika ŁKS-u Wisła jest w górnej części tabeli PKO Ekstraklasy.
W niedzielę trzy punkty Arce Gdynia zapewnił Karol Czubak, który w meczu przeciwko Puszczy Niepołomice strzelił bramkę na 3:2. 22-latek to prawdziwy wyrzut sumienia trenerów i szefów Widzewa (prezesów i byłego dyrektora sportowego Łukasza Stupki). Piłkarz nie pasował im do koncepcji, miał też – jak mówił niedawno prezes Mateusz Dróżdż – za wysoki kontrakt. Chociaż wcale nie najwyższy w zespole. A za jakość trzeba płacić. Rosły napastnik rodem ze Słupska w Widzewie dostawał mało szans, ale gdy grał, to właściwie nie zawodził. Kolejni trenerzy dali mu rozegrać w lidze tylko 508 minut, stawiając m.in. na zawodzącego notorycznie Pawła Tomczyka. Tylko cztery razy w niecały rok Czubak był w jedenastce. Strzelił dwa gole.
Tego samemu lata, kiedy ŁKS żegnał Sekulskiego, Widzew puścił za darmo Czubaka. Rozwiązano z nim kontrakt, który miał obowiązywać do końca sezonu. Jeszcze tego samego dnia piłkarz został graczem Arki. Od tego czasu Czubak zdobył dla drużyny z Gdyni 10 goli w Fortuna 1. Lidze i 2 w Fortuna Pucharze Polski. Już w debiucie w ostatniej minucie dał Arce zwycięstwo w meczu ze Stomilem Olsztyn. Potem pokonywał m.in. dwukrotnie bramkarzy Widzewa (oba mecze Arka wygrała). Gdyby policzyć, ile punktów zespół z Gdyni zdobył po trafieniach Czubaka, to wyjdzie, że było ich 13 plus awans do kolejnej rundy pucharowych rozgrywek (zwycięstwo 2:1 z Zagłębiem Lubin po dwóch golach Czubaka).
O ile Sekulski gra w innej lidze, niż ŁKS, to Czubak strzela bramki dla jednego z głównych rywali Widzewa w walce o awans! A łódzki klub oddał go mu za darmo żeby oszczędzić. Prezes Dróżdż przyznał niedawno, że to był błąd. To bez wątpienia największa transferowa wpadka nowego Widzewa. Jeśli Arka wyprzedzi łódzki zespół i wywalczy awans m.in. po golach Czubaka, to już chyba będzie wpadka dziesięciolecia.