Mecz Widzewa w Szczecinie potwierdził coś, co wiadomo od dawna – łódzka drużyna nie umie bronić.
W tym roku Widzew stracił już 34 gole. Żadna inna drużyna z PKO Ekstraklasy nie może “pochwalić się takim wynikiem”. W dwóch meczach tego sezonu nic się nie zmieniło, a nawet średnia jest wyższa. To dwie bramki stracone na spotkanie. Średnia z tego roku to 1,78 gola na mecz. Trudno w takim przypadku myśleć o sukcesach, o zajęciu miejsca choćby w pierwszej połówce tabeli.
CZYTAJ TEŻ: Kim jest zaskakujący debiutant w Widzewie?
W poprzednim sezonie Widzew ledwo utrzymał się w PKO Ekstraklasie. Jak będzie w tym, dopiero się dowiemy, ale już chyba można bić na alarm, bo defensywa Widzewa jest dziurawa, tak jak była przez sześć miesięcy 2023 roku.
Trener Janusz Niedźwiedź powtarza, że broni cały zespół, więc nie można rozliczać ze straconych goli tylko nominalnych obrońców i oczywiście ma rację. W Szczecinie w kluczowych momentach błędy popełniali także pomocnicy. Przy pierwszej bramce dla Pogoni zaspał debiutant Filip Przybułek, który nie przypilnował Luku Zahovicia. Przy drugiej łatwo ograć dał się bardzo doświadczony Marek Hanousek.
To pokazuje, że mylą się w Widzewie wszyscy. Do tego nie pomogli nominalni obrońcy. Po prostu defensywa Widzewa nie jest monolitem. Patrząc indywidualnie, to np. Serafin Szota nie popełnił dużych błędów, Patryk Stępiński też miał wiele gorszych meczów, a mino to Pogoń strzeliła dwa gole i powinna kolejne. Przed wyższą porażką łódzki zespół uratował świetny zwłaszcza przed przerwą Henrich Ravas.
Słabo w defensywnie niezmiennie spisuje się Fabio Nunes, a wzmocnieniem Widzewa póki co nie jest drugi z Portugalczyków, czyli Luis Silva. 24-latek miał udział przy obu golach dla Pogoni, bo najpierw faulował, a potem dał sie przepchnąć niższemu i lżejszemu rywalowi. Z pewnością po dwóch meczach nie można stwierdzić, że jest to piłkarz lepszy od Martina Kreuzrieglera, którego klub bez żalu pożegnał. Austriak też nie był wirtuozem, ale wydawać by się mogło, że jego następca będzie z miejsca kimś lepszym. Może Silva potrzebuje czasu, ale Widzew tego czasu nie ma. Obcokrajowiec, który przychodzi do PKO Ekstraklasy, po prostu powinien być wzmocnieniem, a umiejętności Portugalczyka już budzą wątpliwości. Jego zespół na Cyprze spadł z ekstraklasy i tracił mnóstwo goli.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w Widzewie trwa nie tyle budowa solidnej defensywy, co eksperyment w obronie. Trener Niedźwiedź dostał czas – jest już przecież w klubie trzeci sezon, a defensywa jest właściwie coraz gorsza. Na pewno szkoleniowiec popełnił błędy, tak samo jak wszyscy z pionu sportowego Widzewa. Tutaj zabrakło tak lansowanej w Widzewie “powtarzalności”.
Przed poprzednim sezonem zdecydowano, że w środku obrony rządzić będą “stalowi” Mateusz Żyro i Bożidar Czorbadżijski (obaj przyszli ze Stali Mielec). Defensywa w tym składzie przetrwała zaledwie kilka meczów. Oni nie dostali czasu. Żyro jest tylko rezerwowym, a Czorbadżijskiego w klubie już nie ma.
Co dalej? Mało prawdopodobne niestety, by nagle – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – Widzew przestał tracić gole. W całym roku 2023 zdarzyło się to tylko trzy razy!Co może zrobić trener Widzewa na szybko? Nie za bardzo ma co zmieniać, bo w kadrze z nominalnych obrońców zostali Żyro i młody Hubert Lenart oraz Paweł Zieliński, który też jest defensywnym graczem.
Wydaje się, że nieodzowny jest poważny transfer środkowego obrońcy. Już nie ma na co czekać.