Z przyczyn formalnych Ministerstwo Sportu i Turystyki odrzuciło wniosek Widzewa Łódź o 10 milionów dotacji na budowę ośrodka treningowego w Bukowcu, w gminie Brójce. Na razie brak szczegółowych wyjaśnień, ale pojawiły się pierwsze nieoficjalne informacje.
Jak informuje Gazeta Wyborcza, która we wtorek pierwsza napisała o całej sprawie, powodem formalnym odrzucenia wniosku Widzewa jest fakt, że złożyła go specjalnie powstała do realizacji całego projektu spółka Widzew Training Center, a nie klub, czyli Widzew Łódź SA.
To o tyle zaskakująca argumentacja, że wniosek przygotowywany był w porozumieniu z urzędnikami. – Warto przypomnieć, że do obu programów ministerialnych złożyliśmy nasze wnioski w czerwcu zeszłego roku czyli na długo przed wyborami i na bieżąco je uzupełnialiśmy będąc w kontakcie z przedstawicielami ministerstwa sportu. Wykazaliśmy wkład własny, a także przedstawiliśmy umowę dzierżawy gruntów – wyjaśniał w rozmowie z przedstawicielami mediów Marcin Tarociński, rzecznik prasowy Widzewa [KLUB NIE DAJE ZA WYGRANĄ. SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY].
Więcej światła na całą sprawę rzucił Michał Rydz, prezes Widzew Łódź SA. Wyjaśnił on na portalu X, że również powołanie spółki zależnej konsultowane było z Ministerstwem, a warunki występowania o dotację przewidują w regulaminie takie właśnie rozwiązanie. Mowa konkretnie o paragrafie III pkt. 2 warunków występowania o dotację, który wskazuje, że mogą się o nią ubiegać “stowarzyszenia, fundacje i inne posiadające osobowość prawną podmioty, powstałe najpóźniej 31 grudnia 2019 r. (w szczególnie uzasadnionych przypadkach Minister może wyrazić zgodę na odstąpienie od tego wymogu), prowadzące działalność w zakresie kultury fizycznej”.
Warto zaznaczyć, że spółka Widzew Training Center powstała między innymi po to, by ograniczyć ryzyko klubu i właściwej spółki Widzew Łódź SA, dotyczące na przykład płynności finansowej w zakresie zarządzania ośrodkiem, który finansowany ma być z różnych źródeł i którego utrzymanie będzie niewątpliwie kosztowne.
Decyzja o losach widzewskiego wniosku miała zapaść 5 grudnia. Nam udało się ustalić, że protokół z posiedzenia zespołu do spraw opiniowania wniosków z tego właśnie dnia opublikowany został dopiero we wtorek 9 stycznia[MOŻNA GO ZNALEŹĆ TU], czyli ponad miesiąc po podjęciu decyzji. W tym czasie nikt z urzędników nie kontaktował się z klubem, a odrzucone zostały wnioski nie tylko Widzewa, ale też między innymi Jagielloni Białystok, Zagłębia Lubin czy Cracovii. Powodów w protokole jednak brak. Jak podaje Wyborcza, wyjaśnienia Ministerstwo podać ma do publicznej wiadomości w środę 10 stycznia.
Najdziwniejszy w całej sprawie wydaje się być fakt, że wniosek najpierw konsultowany, a później opiniowany był przez tę samą opcję polityczną. 5 grudnia decyzję podjął nowy, choć jak się później okazało – tymczasowy, powołany już po wyborach rząd Mateusza Morawieckiego. Pozostaje mieć nadzieję, że zgodnie ze słowami prezesa Widzewa podstawa odrzucenia wniosku jest niezgodna z regulaminem programu, którego dotyczy i mamy do czynienia z możliwym do naprawy błędem lub przeoczeniem po stronie komisji opiniującej, która w nowym składzie, pod nowym ministrem, mogła nie mieć wystarczająco czasu, by dokładnie przeanalizować dokumentację i założenia całego programu dofinansowania.