O napastnika Widzewa Imada Rondicia pytać ma Lech Poznań. Łódzki klub jest gotowy sprzedać napastnika, ale wygląda na to, że chce sporo pieniędzy.
Imad Rondić był najlepszym napastnikiem Widzewa w jesiennej części rozgrywek. Najlepszym, to znaczy najskuteczniejszym, bo przecież napastników rozlicza się przede wszystkim z goli. Bośniak strzelił ich 9. To najlepszy wynik 25-latka w karierze na poziomie ekstraklasy.
CZYTAJ TEŻ: Mariusz Stępiński wróci do Polski, ale nie do Widzewa?
W poprzednim sezonie Rondić zdobył 5 bramek w 32 występach. Był właściwie napastnikiem nr 2, bo gwiazdą zespołu był Jordi Sanchez. Hiszpan latem odszedł jednak do Japonii, a jego zmiennik wywalczył miejsce w pierwszym składzie Widzewa, będąc jednym z najbardziej zaufanych piłkarzy trenera Daniela Myśliwca. W klubie chyba nie spodziewali się, że Rondiciowi będzie szło tak dobrze. Sprowadzono dwóch innych napastników: Huberta Sobola oraz Saida Hamulicia. Ten drugi miał być potencjalną gwiazdą drużyny, ale nie zdołał wywalczyć miejsca w składzie, do tego zmagał się z urazami.
Rondić cieszył się więc zaufaniem trenera, grał i strzelał gole. I budził zainteresowanie innych klubów, które szukają wysokich, silnych i dużo biegających napastników. Należy do nich m.in. Lech Poznań. Zdaniem Piotra Koźmińskiego, dziennikarza Goal.pl, Lech miał nawet pytać Widzew o cenę za napastnika i usłyszał, że to milion euro.
Rondić ma kontrakt tylko do końca sezonu, ale w umowie jest zapis o jego przedłużeniu na podstawie rozegranych minut. A z tym nie powinno być problemu, bo Bośniak gra dużo. Już po kilku wiosennych meczach powinno się to dokonać.
Czy Widzew może zarobić na Rondiciu aż tak dużo? To wydaje się mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Ile by nie zarobił, to będzie to duży zysk dla klubu, bo ze Slovana Liberec sprowadził 25-latka za darmo.
Przypomnijmy, że latem łódzki klub zarobił kilkaset tysięcy euro na sprzedaży Andrejsa Ciganiksa do Szwajcarii i Jordiego Sancheza do Japonii. Z kolei zimą wytransferował do USA Henricha Ravasa za co miał otrzymać milion euro. Latem działaczom marzyła się taka sama kwota za Antoniego Klimka, wpisano nawet jego nazwisko na specjalnej platformie transferowej, ale chętnych nie było. I nie ma już raczej szans na transfer młodego skrzydłowego. Jesienią Klimek grał mało, a do tego latem kończy mu się umowa. To więc ostatni moment, by na nim zarobić, ale w grę wchodzą już o wiele niższe kwoty.
Michał Rydz, prezes Widzewa, stwierdził w rozmowie z Interią, że do klubu nie wpłynęła jeszcze żadna oferta w sprawie kupna któregoś z piłkarzy, także Rondicia. Klub liczy się jednak z tym, że ktoś zostanie sprzedany. Tak jest zresztą w każdym oknie. A właśnie Bośniak wydaje się teraz zawodnikiem, na którym można zarobić najwięcej. – Musimy być przygotowani na ściągnięcie napastnika, dlatego też w ostatnim wywiadzie Tomek Wichniarek powiedział, że szykujemy się na każdą pozycję. Trzeba być przygotowanym zarówno na ruchy do klubu, ale też, że zawodnicy mogą od nas odejść, bo pojawi się dobra oferta – powiedział.