Przynajmniej z dwóch powodów mecz Widzewa z Lechią Gdańsk będzie miał dla łódzkiej drużyny szczególny wymiar.
Zespół z Pomorza prowadzi Marcin Kaczmarek, który pracował w Widzewie. Kaczmarek był pierwszym trenerem, który prowadził łódzką drużynę po reaktywacji klubu przez cały sezon. I osiągnął sukces, bo awansował do Fortuna 1 Ligi. Styl, w jakim wtedy zrobił to zespół, nie był piękny, ale udało się i trzeba to doceniać.
Kaczmarek musiał jednak odejść (chociaż przez cały kolejny sezon pobierał pensję, bo miał kontrakt) i zastąpił go Enkeleid Dobi. Albańczykowi nie udało się wywalczyć awansu do PKO Ekstraklasy, został zwolniony wiosną.
Tej sztuki dokonał Janusz Niedźwiedź, więc w piątek naprzeciw siebie staną dwaj trenerzy, którzy wywalczyli dwa ostatnie awanse Widzewa.
Kaczmarek po odejściu z łódzkiego klubu długo nie prowadził żadnej drużyny. Komentował mecze Fortuna 1 Ligi, m.in. Widzewa. Zawsze ciepło się o nim wypowiadał. – Tego roku w Widzewie nikt mi nie odbierze. Pracowałem w wielkim klubie – mówił.
Od września Kaczmarek prowadzi Lechię. Jego bilans to pięć wygranych, remis oraz cztery remisy. – Już trochę z Lechią pracuje, bo od września. Zimą był czas, by trochę potrenować, wprowadzić swoją filozofię. Na pewno to zespół, który ma sporo jakość. Jest mocny w ofensywie, ale poprawił też defensywę. Dla nas to jednak kolejny przeciwnik, z którym chcemy się zmierzyć i go pokonać. Patrzymy na siebie – mówi Niedźwiedź.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego ten mecz jest ważny dla Widzewa. Jesienią Lechia była pierwszym rywalem łódzkiej drużyny w Sercu Łodzi po ośmiu latach w najwyższej klasie rozgrywkowej. To było prawdziwe święto. Widzew grał bardzo ofensywnie, odsłaniał się i mimo heroicznej walki przegrał 2:3. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Flavio Paixao. Dla Widzewa trafiali wtedy Bartłomiej Pawłowski i Jordi Sanchez. Teraz czerwono-biało-czerwoni bardzo chcieliby się zrewanżować.
Trudno stwierdzić, kto jest faworytem. Widzew jest czwarty w tabeli, Lechia dopiero dwunasta i traci do zespołu z Łodzi 10 punktów. Ale wiosną zdobyła cztery punkty, a Widzew tylko dwa. Lechia pokonała Wisłę Płock i zremisowała z Górnikiem Zabrze.
Najlepszymi strzelcami drużyny z Gdańska są Flavio Paixao i Łukasz Zwoliński, którzy zdobyli po 6 bramek. Widzewski duet Jordi Sanchez- Bartłomiej Pawłowski jest ciut słabszy, bo Pawłowski ma 6 trafień, a Jordi 5. Ale Hiszpan może poprawić swój wynik, bo ma zagrać na stadionie, który był areną Euro 2022.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa chwali piłkarzy za mecz z Jagiellonią. Za co konkretnie?
Trenera, drużyny i wyników Widzew nie musi zazdrościć piątkowemu rywalowi. Stadionu już tak, bo ten jest piękny i przede wszystkim może pomieścić aż 41620 kibiców. Pięknie wyglądałby taki obiekt w czerwono-biało-czerwonych barwach.
Na pierwszym meczu Lechii na wiosnę – z Wisłą Płock – na stadion przyszło niespełna 6000 widzów, co trzeba uznać za wielki wstyd. Rekord tego sezonu to 9000 osób na meczu, czyli połowa tego, ile przychodzi na każdy mecz w Sercu Łodzi. Na Widzew może przyjdzie więcej kibiców, bo ten klub przyciąga w całej Polsce. Ale i tak będzie sporo wolnych miejsc.
Lechia Gdańsk – Widzew Łódź, piątek, godzina 20.30.