
W piątkowy wieczór Widzew może jedną nogą wylądować w strefie spadkowej. Ale może też wygrać i ruszyć w górę tabeli. Który scenariusz jest bardziej prawdopodobny? Lepiej nie odpowiadać.
Do strefy spadkowej Widzew raczej w piątek jeszcze nie spadnie. O kolejności w tabeli decydują najpierw punkty, a potem liczba strzelonych goli. Różnica jest ważna dopiero na koniec rozgrywek. Dopiero na kolejnym miejscu liczy się wynik bezpośredniego starcia z rywalem. Jeśli łódzka drużyna przegra w Gliwicach, to Piast zrówna się z nim punktami. Ale mało prawdopodobne, by nadrobił siedem goli.
Gorzej w sobotę, kiedy Lechia Gdańsk zmierzy się z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Obie drużyny są w strefie spadkowej i obie marzą o ucieczce z niej. Bruk-Bet ma 16 punktów, a Lechia 14 (ale goli od Widzewa strzeliła więcej). Każdy z tych zespołów może więc wyprzedzić Widzew, jeśli ten w Gliwicach straci komplet punktów, albo zremisuje, a drużyna z Niecieczy zwycięży.
Te obliczenia i rozważania są bardzo przykre, ale prawdziwe. Byłoby jednak miło, gdybyśmy po meczu mogli dywagować, ile punktów potrzeba Widzewowi do środka tabeli. Zostanie jeszcze jeden mecz – z Zagłębiem Lubin. W Gliwicach łodzianie kończą pierwszą rundę rozgrywek.
Z Piastem zespół Igora Jovićevicia na pewno zagra osłabiony brakiem Diona Gallapeniego i Mariusza Fornalczyka. To akurat cała lewa strona Widzewa. Na boisko muszą więc wejść zmiennicy. Najbardziej prawdopodobne, że będą to Samuel Kozlovsky oraz Samuel Akere.
Gospodarze mają mniej problemów, możliwe, że tylko jeden piłkarz będzie poza składem, ale trener Daniel Myśliwiec na konferencji przed meczem nie zdradził jego nazwiska.
Piast po przejęciu go przez byłego trenera Widzewa odżył. Gra dalej w STS Pucharze Polski, a ostatnio zwyciężył w dwóch wyjazdowych meczach – z GKS-em Katowice i Rakowem Częstochowa. Oba zespoły były wtedy w formie, więc tym bardziej to osiągnięcie zasługuje na szacunek. Dwa wyjazdy Widzew wygrał w całym roku 2026…
Oczywiście trudno uciec od tematu Myśliwca, który do lutego prowadził Widzew. Jego były trener nie bawi się jednak w sentymenty, nie wbija też szpilek w byłego pracodawcę, który go przecież zwolnił. Powtarza, że dla niego liczy się tylko Piast i to ja gra jego drużyna. Kibice Widzewa z pewnością marzą, by analizował przyczyny porażki w piątkowy wieczór. I by patrzeć w górę, a nie w dół tabeli.
Piast Gliwice – Widzew Łódź, piątek godzina 18.