Widzew, który nie zagrał w najsilniejszym składzie, odniósł pewne zwycięstwo ze Zniczem Pruszków, chociaż powinno być zdecydowanie wyższe.
Na sobotę w Widzewie zaplanowano dwa ostatnie przed wyjazdem na zgrupowanie do Turcji mecze kontrolne. Pierwszym rywalem był drugoligowy Znicz Pruszków, który po jesieni jest 14. w tabeli. Do Łodzi przyjechał m.in. Mateusz Możdżeń, czyli były widzewiak.
Z racji zaplanowanego dwumeczu (Znicz i Wieczysta Kraków) trener Janusz Niedźwiedź musiał oczywiście podzielić kadrą na dwie drużyny. Nie mógł skorzystać z Przemysława Kity i Daniela Tanżyny, ale obaj mają lecieć do Turcji za kilka dni. Klub zapewnił, że mają tylko drobne urazy.
Przeciwko Zniczowi wyszedł teoretycznie słabszy skład, chociaż nie jest powiedziane, że któryś z piłkarzy z tej jedenastki, nie zagra od początku w ligowym meczu z Arką Gdynia. Walka trwa, chociaż zapowiadany na pojedynek z Wieczystą Franciszka Smudy awizowany był naprawdę mocny zespół, m.in. z nowymi widzewiakami Martinem Kreuzrieglem, Kristofferem Hansenem i Bartłomiejem Pawłowskim.
O miejsce w pierwszym składzie walczy np. Daniel Villanueva, który w sparingach wygląda naprawdę dobrze i przeciwko Zniczowi też był bardzo aktywny. W ogóle łodzianie mieli zdecydowaną przewagę, starali się budować akcje i kilka z nich wyszło naprawdę dobrze. Tak było np. w 20. minucie, kiedy piłkę środkiem boiska wyprowadził Daniel Chwałowski, podał Bartosza Guzdka, a ten zagrał prostopadle właśnie do Villanuevy. Hiszpan był sam na sam z bramkarzem Znicza, ale Piotr Misztal obronił jego strzał.
Niedługo potem z dystansu pokonać go spróbował Adam Dębiński, ale nie trafił w bramkę. Podobnie, jak Villanueva w 26. minucie, kiedy uderzył głową. W tym przypadku było jednak naprawdę blisko gola.
Ale Widzew próbował dalej. Zupełnie nieudana była próba Kacpra Karaska z rzutu wolnego. Szanse na punkty miałby w meczu rugby. Spudłował też Patryk Mucha, kiedy widzewiacy przejęli piłkę przed polem karnym Znicza, i ta trafiła właśnie do 24-latka.
Najlepszą okazję Widzew miał jednak w 39. minucie. W pole karne dośrodkował wtedy Karasek, a pięknym strzałem głową popisał się Villanueva. Tyle tylko, że jeszcze piękniejsza była parada Misztala i znów nie było gola. Hiszpan niestety ma nie od dzisiaj problemy ze skutecznością, bo okazje stwarza sobie z dużą łatwością.
Od początku drugiej połowy gospodarze nie atakowali już z taką zaciętością jak wcześniej. Na pewno widzewiacy odczuwali już zmęczenie, bo tym razem nie było zmiany prawie całej drużyny w przerwie. Dopiero w 59. minucie przed naprawdę dobrą szansą stanął Guzdek. Jego strzał też jednak obronił bramkarz Znicza.
Ale w końcu się udało. W 67. minucie Widzew miał rzut rożny, po którym piłkę z bliska głową do bramki wpakował Daniel Chwałowski. Niedługo potem wpadła druga bramka. Jej autorem był Radosław Gołębiowski, który kilka minut wcześniej zmienił Karaska. Widzewski młodzieżowiec pokonał bramkarza gości strzałem z rzutu wolnego, chociaż wypada wspomnieć, że piłka po drodze odbiła się od głowy jednego z piłkarzy Znicza i zmieniła tor lotu.
W 81. minucie powinno być 3:0, ale znów pod bramką zawiódł Villanueva, który ponownie przegrał z bramkarzem w sytuacji sam na sam. Jan Jurczak obronił też dwa uderzenia z dystansu Muchy.
Warto też odnotować jeszcze okazję Guzdka, który jednak został zablokowany, oraz strzał z dystansu Dębińskiego w 90. minucie, który jednak był minimalnie niecelny.
Zwycięstwo Widzewa było jak najbardziej zasłużone. Szkoda jednak kilku sytuacji, zwłaszcza Hiszpana Villanuevy. To druga z rzędu, po pokonaniu Ruchu Chorzów, wygrana łódzkiej drużyny w zimowych sparingach.
Widzew Łódź – Znicz Pruszków (0:0)
1:0 – Chwałowski (67.)
2:0 – Gołębiowski (78.)
Widzew: Reszka – Stępiński, Chwałowski, Dębiński – Owczarek, Karasek (72. Gołębiowski), Mucha, Villanueva, Nunes – Machałek, Guzdek.
Znicz: Misztal (46. Jurczak) – Proczek (83. Krasuski), Brejnak (51. Machalski), Baran, Ostrowski, Orzechowski (58. Gabrych) – Nagamatsu (24. Barnowski), Pomorski, Hrnciar, Możdżeń – Kręcichwost (46. Nagamatsu).