
Widzew po meczu z Piastem Gliwice, Widzew może się znaleźć w strefie spadkowej tabeli ekstraklasy. Nowy zespół nie sprostał oczekiwaniom i to zdaniem Krzysztofa Kamińskiego oznacza, że powinno dojść do kolejnej kadrowej rewolucji. Tylko czy to coś da?
Ostatnio na łamach Interii ukazał się wywiad z Krzysztofem Kamińskim. Półfinalista Pucharu Europy z Widzewem, dwukrotny mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski nie szczędził ostrych słów pod adresem nowej drużyny, która w tym sezonie spisuje się bardzo słabo. Przypomnijmy, że po 16 meczach Widzew jest 14. w tabeli, mając nad strefą spadkową tylko punkt przewagi.
– Poziom sportowy tego zespołu jest bardzo niski. Potrzeba co najmniej czterech zawodników, którzy zrobią dużą różnicę na tle tego, co jest, bo to przecież zmierza do katastrofy. Współczuję panu Robertowi Dobrzyckiemu, bo zaufał nie tym ludziom, co trzeba. Tych nowych zawodników trzeba sprzedać i wziąć następnych. Niestety, powinno dojść do kolejnej rewolucji – powiedział Kamiński z rozmowie z Andrzejem Klembą.
Mocno oberwało się przede wszystkim defensywie Widzewa, która w ostatnim spotkaniu z Koroną Kielce zagrała fatalnie.
– Gdzie była obrona? To jest wielka ściema. Co w meczu z Koroną zrobił Visus przy trzeciej bramce? Jak można dać się tak przestawić? To ja w tej chwili się zapisuję do Widzewa. Będę jutro w klubie, to się zgłoszę i mogę grać. Żyro? On ma bardzo negatywną ocenę od byłych piłkarzy Widzewa. Ode mnie też. Jak ja się dowiedziałem, że on przedłuża kontrakt, to łapałem się za głowę. To nie są zawodnicy, którzy wprowadzą Widzew na odpowiedni poziom – krytykował piłkarzy Kamiński.
Tylko czy kolejna rewolucja to faktycznie to, czego Widzew teraz potrzebuje? Niemal wszyscy w klubie i poza nim twierdzą, że łódzki zespół potrzebuje wreszcie stabilizacji. Podobnie uważa Bartłomiej Pawłowski, którego zdaniem każda rewolucja w składzie wymaga czasu. A tego przecież Widzew nie ma.
– Mogę całkowicie szczerze powiedzieć, że piłkarze, którzy przychodzili w każdym kolejnym sezonie, od momentu awansu do ekstraklasy, średnio byli lepsi od piłkarzy, którzy byli wcześniej. Zgranie się zawodników z tak różnych środowisk, przy kilkunastu transferach w jednym okienku, jest trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Ja przechodziłem taką sytuację w Lechii Gdańsk. Przyszło nas w wakacje szesnastu, bo nakupowano zdolnych piłkarzy, którzy szybko mieli osiągnąć sukces. I niestety pół roku później ponad połowa piłkarzy rozwiązywała kontrakty lub szła na wypożyczenie, bo trzeba było położyć nacisk na inny balans w szatni – mówił Bartłomiej Pawłowski w rozmowie z Anną Kalisz na kanale ANI słowa o Widzewie.
– Nie jestem w stanie powiedzieć, co będzie w Widzewie. Z zapowiedzi dyrektora sportowego zrozumiałem, że będzie 3-4 piłkarzy, którzy mają wskoczyć do pierwszego składu. Dla mnie to z jednej strony koretka, ale z drugiej wprowadzenie tylu piłkarzy do pierwszego składu znowu będzie potrzebowało czasu. Ten proces jest dużo trudniejszy niż mi się wydawało w wakacje – podkreślił Pawłowski.
Przypomnijmy, że Widzew zimą chce sprowadzić kilku bardziej doświadczonych piłkarzy. Transferów ma być jednak zdecydowanie mniej niż latem. Oby to były trafione wybory, bo bez względu na wyniki ostatnich meczów w 2025 roku, wiosną Widzew będzie musiał się bić o utrzymanie w ekstraklasie.