Skończyła się gra Widzewa w Fortuna Pucharze Polski, ale priorytetem zawsze była Fortuna 1. Liga. Przed drużyną już ostatni mecz w tym roku.
W piątek w PZPN-ie wylosowano pary ćwierćfinałowe Pucharu Polski. Niestety bez Widzewa. Czwartkowy pogromca czerwono-biało-czerwonych, czyli Wisła Kraków, wylosowała Olimpię Grudziądz, z którą zmierzy się na wyjeździe. Drugoligowca prowadzi Marcin Płuska, który kilka lat temu wprowadził Widzew do trzeciej ligi. Wielu kibicom marzyło się, by zagrać z jego zespołem w ćwierćfinale. Niestety dalej gra Wisła.
Widzew nie ma się jednak czego wstydzić. W czwartkowy wieczór w Sercu Łodzi zaprezentował się naprawdę bardzo dobre. Przegrał 1:3, bo był zbyt nieskuteczny. Szczególnie przy stanie 1:0 miał kilka świetnych okazji, ale żadnej nie wykorzystał. Później to Wisła wykorzystała błędy defensywny i doprowadziła do remisu i wyszła na prowadzenie. Widzew miał jeszcze szanse na wyrównanie, ale już w samej końcówce świetnej okazji nie wykorzystał Mateusz Michalski. Jego strzał głową świetnie obronił Paweł Kieszek.
Wygrana krakowskiego zespołu była zasłużona, ale Widzew zasłużył na pochwały, bo w niczym nie ustępował drużynie, która gra w PKO Ekstraklasie. – Z perspektywy boiska czułem, że mecz jest wyrównany. Wynik końcowy był kwestią skuteczności. Przeciwnik wykazał się większą jakością i nas wypunktował. Z przebiegu całego spotkania nie było widać większej różnicy między zespołem z pierwszej ligi a Ekstraklasy. Była to kwestia jakości i wykończenia. Wisła pokazała tą skuteczność drużyny z Ekstraklasy. My stwarzaliśmy sobie sytuacje, natomiast nie przekuliśmy tego na kolejne bramki – mówił po meczu Dominik Kun.
O tym, jak wyrównany był to mecz mówił także trener Janusz Niedźwiedź. – Nie było widać większej różnicy między nami, a drużyną z Ekstraklasy – ocenił. – Chociaż zmarnowaliśmy dziś kilka okazji, to nie ma sensu ich teraz roztrząsać. Nasi rywale pokazali jakość i klasę, co spowodowało, że mimo naszej nieustępliwości zabrakło nam trochę do szczęścia.
O meczu z Wisłą trzeba już zapomnieć, bo przed Widzewem jeszcze jeden mecz w Fortuna 1. Lidze. I będzie to mecz bardzo trudny, bo Chrobry Głogów u siebie jest bardzo groźny. Wygrał sześć meczów, jeden zremisował i tylko jeden przegrał. – W Głogowie niełatwo się gra drużynom przyjezdnym i niezwykle trudno strzelić tam bramkę. Pozostały trzy dni, więc wszystkie ręce na pokład i gramy o komplet punktów na zakończenie – mówi trener Widzewa.
Na szczęście Niedźwiedź nie ma wielkich problemów kadrowych, co na tym etapie rozgrywek nie zdarza się często. Niezdolny do gry jest tylko Mattia Montini, chociaż i w jego przypadku jest nadzieja, że pomoże kolegom. Ale chyba nie będzie takiej potrzeby. Na boisko wrócili za to Krystian Nowak i Juliusz Letniowski. Pierwszy bardzo udanie zastąpił Daniela Tanżynę, który był odwodniony i osłabiony. Z kolei Letniowski grał krótko, by go ocenić. Jest jednak nadzieja, że w Głogowie zagra w większym wymiarze. – Na pewno byłem gotowy do wejścia w każdej chwili. Trener prosił o czujność w rozgrzewce przy linii i mogłem od razu zastąpić Daniela – mówił Nowak. – Nie jest łatwo jednak, szczególnie obrońcy, pojawić się na murawie nagle i próbować przeciwstawić się dawno już wprowadzonym do gry rywalom. Z moim zdrowiem jest już wszystko dobrze – czuję się przygotowany i gdyby przyszło nam zagrać dogrywkę na pewno dałbym radę. Po kontuzji praktycznie nie ma już żadnego śladu.
Widzewa nie ma już w Pucharze Polski, ale priorytetem i tak zawsze była Fortuna 1. Liga. W niej drużynie idzie bardzo dobrze, jest druga i ma przewagę nad trzecim miejscem, pierwszym, które nie daje awansu bezpośredniego. Teraz idealnie byłoby zapunktować w Głogowie, by mieć bardzo spokojną zimę i myśleć o wzmocnieniu drużyny. – Musimy zakończyć ten sezon mocnym i pozytywnym akcentem. Mamy dwa dni na regenerację przed tym ostatnim spotkaniem przed przerwą zimową. Musimy zdobyć trzy punkty – podkreśla Nowak.
Legia Warszawa – Górnik Łęczna
Arka Gdynia – Raków Częstochowa
Olimpia Grudziądz – Wisła Kraków
Piast Gliwice / Górnik Zabrze – Lech Poznań