Saga z Imadem Rondicia w końcu się skończyła. Napastnik przeszedł do FC Koeln. Na co Widzew wyda zarobione pieniądze?
Trochę to trwało, ale w końcu oficjalnie zakończył się temat odejścia Imada Rondicia z RTS-u. Bośniak podpisał kontrakt z niemieckim FC Koeln, a Widzew ma otrzymać za ten ruch 1.5 mln euro plus bonusy w przyszłości. To przy obecnym kursie ponad 6 milionów złotych. Nie da się ukryć, że sprzedaż Rondicia to majstersztyk władz klubu. Do Łodzi trafił przecież praktycznie za darmo. Kibice nie byli zachwyceni tym ruchem, bo bośniacki napastnik strzelał w przeszłości mało goli. Podstawowym napastnikiem w zespole był jednak Jordi Sanchez i to on zdobył dla łodzian najwięcej goli w sezonie 2023/2024. Odejście Hiszpana przed początkiem obecnej kampani, spowodowała że rolę pierwszego napastnika musiał przejąć ktoś inny. Daniel Myśliwiec postawił właśnie na Rondicia, choć do drużyny dołączyli też Hubert Sobol i Said Hamulić.
Trener zaufał Rondiciowi, a ten podziękował mu najlepiej jak mógł. Zdobył 9 goli w jednej rundzie. To, że zimą interesować się nim będą inne kluby było jasne od początku, ale to jak rozegrał to łódzki klub należy pochwalić. Zgłosił się Raków, który nie dawał takich pieniędzy jakich oczekiwał Widzew. Pojawił sie węgierski Ujpest, ale tym kierunkiem nie zainteresowany był sam napastnik. Oferty przychodziły, ale łodzianie twardo stawiali na swoim i oczekiwali konkretnych pieniędzy. Nawet pierwszą oferta z FC Koeln została przecież odrzucona, o czym poinformował rzecznik klubu, Marcin Tarociński. W ten właśnie sposób RTS wywalczył dla siebie umowę wręcz kapitalną. 1.5 miliona euro za takiego napastnika jak Rondić to jest duża sztuka.
Bośniak jest bez wątpienia sympatycznym graczem, walecznym i pokazującym, że na boisku nie odstawia nogi. Strzelił kilka ważnych goli tej jesieni, ale…to nie jest zawodnik mający jakąś konkretną cechę. Nie jest ani bardzo szybki, ani zwinny, nie ma atomowego uderzenia, ale też nie słynie z pięknych, finezyjnych strzałów. Mówiąc wprost, to przeciętny napastnik, który w Widzewie potrafił się znaleźć w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie. Czy w Koeln też będzie strzelać? Będzie o to ciężko, bo przecież to wyższym poziom piłkarski, ale trzymamy za to kciuki.
No dobrze, Rondić odszedł, Widzew zarobił. Co teraz? Na co łodzianie przeznaczą te środki? Jeszcze niedawno napisalibyśmy, że naturalnym wyborem będzie budowa ośrodka w Bukowcu, bo przecież klubu nie stać na sfinalizowanie całości projektu i całe przedsięwzięcie ma wyglądać inaczej niż zakładały pierwsze plany. Tu pojawia się jednak ważny szczegół. Lada moment udziałowcem Widzewa ma zostać Robert Dobrzycki, prezes Panattoni. Nieoficjalnie mówi się o tym, że z pieniędzy, które ma zainwestować w RTS, duża część ma zostać przeznaczona właśnie na bazę w Bukowcu. To pozwoliłoby z pewnością ominąć wiele trudności z budową ośrodka, przynajmniej od strony finansowej. Jeśli faktycznie takie są plany inwestycyjne Roberta Dobrzyckiego, Widzew może wykorzystać środki z transferu Rondicia w inny sposób.
Oczywiscie można je odłożyć na “czarną godzinę”, ale sytuacja finansowa łodzian jest bardzo dobra i w tym momencie nie ma chyba takiej potrzeby. Potrzeba za to wzmocnień. Widzew tej zimy sprowadził jedynie Polydefkisa Volanakisa, a mecz w Poznaniu pokazał, że widzewiakom brakuje jakości. Mówi się o tym, że brak większej ilości ruchów tej zimy spowodowany jest zmianami, które mają nadejść latem. Ma wtedy dojść do sporego wietrzenia szatni, a poziom drużyny ma znacząco się podnieść. Rozumiemy taki plan, ale jeśli Widzew chce robić to “wietrzenie” będąc ekstraklasowiczem, a nie pierwszoligowcem, to powinien wykorzystać zarobione środki i wzmocnić kadrę. “Na oko” wydaje się, że dwa-trzy ruchy mogłyby naprawdę dużo dać drużynie, bo przecież zespół ma już swoje fundamenty. Warunek jest jeden. Nowi zawodnicy muszą być graczami, którzy z miejsca wejdą do pierwszego składu.