Widzew tłumaczy to w ogłoszeniu o naborze: „Głównym zadaniem osób tworzących dział organizacji sportu jest opieka nad zawodnikami przychodzącymi do klubu w zakresie logistyki, zamieszkania oraz życia w mieście, a następnie stały kontakt z zawodnikami i pomoc w rozwiązywaniu bieżących spraw. Istotne jest także to, aby osoba była także obecna na wybranych treningach oraz meczach I drużyny wspierając piłkarzy oraz ich rodziny. Poza tym do obowiązków osoby zatrudnionej należy administracja i archiwizacja dokumentów związanych z funkcjonowaniem zawodnika w klubie”.
A kogo klub szuka? „Osoby, która potrafi radzić sobie w różnorodnych sytuacjach, posługuje się językiem angielskim w stopniu zaawansowanym (mile widziany także drugi język obcy), posiada prawo jazdy kategorii B, jest komunikatywna, otwarta i dobrze odnajduje się w środowisku piłkarskim. Niezbędne jest posiadanie zdolności organizacyjnych, a także biegła obsługa komputera” – tak napisano w ogłoszeniu.
Oczywiście jest też informacja o tym, co taki pracownik może otrzymać w zamian. To m.in. zatrudnienie na umowę zlecenie oraz: „uczestnictwo w unikalnym projekcie w obszarze sportu z możliwością rozwoju osobistego,
stanowisko dające realny wpływ na kształtowanie działań klubu w obszarze organizacji sportu, bliską współpracę z osobami zatrudnionymi w pionie sportowym, pracę wśród osób ukierunkowanych na wspólny cel, narzędzia niezbędne do wykonywania powierzonych obowiązków”.
Po co takie stanowisko? Najpewniej ma to związek z tym, o czym w rozmowie „Faktem” opowiadał na początku października Jordi Sanchez. Gdy Hiszpan przyleciał do Polski, musiał przez godzinę czekać na kogoś z klubu. Dokładnie to zapamiętał, bo wcześniej jego samolot był opóźniony o cztery godziny. –Miałem sporo czasu na myślenie. I szczerze mówiąc, zacząłem się zastanawiać, co ja w ogóle zrobiłem – śmiał się i dodał wspominając też o tym, że miał spore kłopoty z załatwieniem wszystkich formalności przed podjęciem pracy w Łodzi: – Wiem, że ktoś może się o to na mnie wkurzyć, ale mówię to dla dobra Widzewa – w klubie brakuje osoby pomagającej nowym graczom załatwić formalności. Zostałem ze wszystkim sam. A wystarczyłoby, by ktoś poświęcił mi kilka godzin i wszystko wyjaśnił.
Prezes Mateusz Dróżdż zapewniał wtedy na Twitterze: „Jest od sierpnia osoba już w klubie odpowiedzialna za to. A tym się zajmę osobiście i wyciągnę konsekwencje”.
Skoro teraz Widzewa szuka kogoś do pracy, to chyba znaczy, że konsekwencje rzeczywiście zostały wyciągnięte.
Zgłaszać się do pracy w klubie można pisząc na adres [email protected].