Nie tak miał wyglądać start sezonu w wykonaniu Widzewa Łódź. Czy Patryk Czubak jest odpowiednią osobą na stanowisku szkoleniowca pierwszej drużyny? Zdania są podzielone. Dla władz klubu wzorem jest Adrian Siemieniec z Jagiielloni, który pokazał, że asystent może odnosić wielkie sukcesy.
Widzew po 10. kolejkach sezonu ma na koncie dziesięć oczek. To punktowanie na poziomie spadkowicza, które nie pozwala myśleć o realizacji celu jaki został postawiony przed zespołem. A tym miał być awans do europejskich pucharów. Początek sezonu wyglądał obiecująco, ale im dalej w las tym jest gorzej. Od kilku kolejek trenerem RTS-u jest Patryk Czubak. Pod jego wodzą łodzianie raz wygrali i dwa razy przegrali w lidze. Do tego zremisowali w Niecieczy w meczu Pucharu Polski, ale awansowali po serii rzutów karnych. Z całym szacunkiem do trenera Czubaka, ale…czy to powinno kogoś dziwić?
Czerwono-biało-czerwoni są klubem bardzo medialnym. Pod tym względem są na poziomie Legii czy Lecha. Wielka historia, rzesza kibiców – a od tego sezonu również olbrzymie pieniądze – sprawiają, że presja w klubie z Piłsudskiego jest gigantyczna. I choć wymienione elementy to rzeczy, o których marzą kibice wielu klubów, w rzeczywistości są one często źródłem wielu problemów i trudności. Dobór trenera to najlepszy przykład.
– To pytanie nie do mnie. Należy je zadać osobom bezpośrednio zaangażowanych w to, jak one to czują – powiedział szkoleniowiec Widzewa spytany przez nas o to, czy nie odczuwa problemu w kwestii bycia dla zawodników autorytetem. Szatnia RTS-u jest bowiem złożona obecnie z wielu reprezentantów i graczy wycenianych na kilka milionów euro. Według transformarkt.pl kadra łódzkiego klubu jest warta blisko 30 milionów euro. Tymczasem Patryk Czubak nie ma nawet odpowiedniej licencji do prowadzenia klubu na poziomie Ekstraklasy. Jego doświadczenie na poziomie centralnym jest bardzo małe, bo w roli pierwszego trenera poprowadził zaledwie 14 spotkań, z czego 6 w II lidze w Stomilu Olsztyn (śr. pkt 0.67) i 3 jako trener tymczasowy Widzewa w poprzednim sezonie (śr. pkt 1.33). Nie wątpimy w to, że Patryk Czubak jest zdolnym trenerem. Po prostu wydaje się, że rola pierwszego trenera w Widzewie to dla niego na ten moment “za duże buty”.
W Ekstraklasie w ostatnich latach pojawiło się wielu młodych, zdolnych szkoleniowców, których spojrzenie na piłkę różniło się od tego co znane nam było do tej pory. Daniel Myśliwiec, Dawid Szulczek, a obecnie chociażby Mateusz Stolarski. Mimo często naprawdę dobrych wyników, żaden z nich nie został wyciągnięty przez Legię czy Lecha. Dlaczego? Bo w obu klubach grają piłkarze warci miliony, tam nie ma czasu na ogrywanie się i regularne punktowanie po kilku miesiącach zgrywania się. Wynik potrzebny jest na już, a na to szansa jest większa pod wodzą doświadczonego szkoleniowca, który prowadził zespoły w różnych warunkach i wie np. jak powinno się zareagować w konkretnych sytuacjach kryzysowych.
Legia i Lech od lat biją się o najwyższe ligowe pozycje. Łodzianie byli ligowym średniakiem, ale wszyscy wiedzą, że zmiany w akcjonariacie spółki mocno zmieniły rzeczywistości. Finansowo Widzewa to poziom właśnie wymienionych wyżej zespołów. To nie jest klub do nauki. Z tego względu łodzianie powinni mieć trenera, który coś już w karierze osiągnął i do którego każdy w klubie będzie mieć duży respekt. Czas Patryka Czubaka jeszcze nadejdzie, ale to jeszcze nie ten moment.