Projekt “Widzew w sezonie 2023/24” rozwija się niezwykle dynamicznie i już teraz widać, że będzie budził skrajne emocje. A jego twórcy i wykonawcy równie dobrze mogą zostać w czerwcu uznani za wizjonerów, jak i dyletantów. Pośredniego rozwiązania chyba nie ma.
Jest takowe w Łódzkim Klubie Sportowym, gdzie zmieniając trenera, postawiono na stabilizację. Wybrano bezpieczną opcję i Piotra Stokowca jako gwaranta solidnej ligowej pracy, z której znany jest w Ekstraklasie od lat. W Widzewie szefowie sztabu poszli tropem Warty Poznań, której najważniejszym transferem w ostatnich latach było pozyskanie mało znanego, trenera z drugoligowych Wigier Suwałki, najmłodszego spośród szkoleniowców posiadających w Polsce licencję UEFA Pro. Nazwisko Daniela Myśliwca na trenerskiej giełdzie przewijało się wprawdzie znacznie częściej niż Dawida Szulczka, ale też Widzew jest klubem nieporównywalnie większym i budzącym zupełnie inne emocje niż ówczesny beniaminek Ekstraklasy. Presja na ligowego debiutanta też będzie zupełnie inna – ba, już jest gigantyczna! Co doskonale widać po każdym meczu, ale po tych przegranych oczywiście najlepiej. Widać to wszak bardzo wyraźnie od poniedziałkowego spotkania z Puszczą, prawda?
Ten mecz niebezpiecznie przypominał bardzo słabe spotkanie Widzewa w Kielcach, pierwsze wyjazdowe pod wodzą Daniela Myśliwca. Tyle że wtedy łatwiej było defensywną postawę łodzian wytłumaczyć szukaniem nowego stylu gry i próbą zrozumienia wszystkich aspektów taktycznych, a spotkanie w Krakowie przyszło po dwóch bardzo dobrych wyjazdowych spotkaniach w Poznaniu (majstersztyk!) oraz Mielcu, gdzie Widzew po raz pierwszy od dwóch dekad awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski. Szok był więc większy, podobnie, jak rozczarowanie, a nawet zrozumiałe wkurzenie wymagających łódzkich kibiców. Problem w tym, by nie trwało zbyt długo. Bo ja wiem, jaka jest dusza kibica, jak skrajne emocje nim targają, jak bliska jest droga od uwielbienia i zachwytu (po meczu z Lechem!) do chęci podarcia karnetu (jak opisywał mi swój nastrój jeden z kibiców ze wschodniej części Łodzi po spotkaniu z Puszczą).
CZYTAJ TEŻ: Piłkarze Widzewa i ŁKS-u delikatnie mówiąc raczej się nie wyróżniają
Daniel Myśliwiec porażkę wziął na siebie i być może rzeczywiście przekombinował. Może ten mecz nie był tak trudny i wymagający, jak zakładał, może za bardzo obawiał się nieprzyjemnego zespołu Tomasza Tułacza? Może za bardzo chciał sam udowodnić szkoleniowcowi, któremu właśnie stuknęło 100 miesięcy pracy w jednym klubie, że on po niespełna 100 dniach w Widzewie da mu radę? Jeden z piłkarzy opowiadał mi, że w zeszłym sezonie trener Puszczy puścił na odprawie przed meczem ze Stalą Rzeszów… fragmenty konferencji Daniela Myśliwca, by przekonywać, że muszą utrzeć młodemu nosa. Jeśli nawet ktoś tu przejaskrawia, widać że gry mentalne zdarzają się na każdym poziomie.
– Dużą sztuką jest grać tak, mimo faktu, że każdy wie, jaki jest twój styl, nikt nie potrafi zapobiec porażce – uszanował pracę Tułacza przed poniedziałkowym meczem Daniel Myśliwiec. Takie słowa to wyraz szacunku i gest pewnego pojednania, ale mam wrażenie, że to jest ideał, do jakiego chciałby dążyć trener Widzewa. On nie kryje się ze swoimi pomysłami na futbol, chętnie opowiada, jaki styl lubi i czego oczekuje od piłkarzy oraz nie boi się, że gra w częściowo otwarte karty mu zaszkodzi. On by chciał, by te karty były tak mocne, by poparte umiejętnościami rozgrywającego każdą partię na swoich warunkach szkoleniowca, i tak dawały wygraną.
Odważnymi i ciekawymi wypowiedziami Daniel Myśliwiec sprawia, że jest pod baczną obserwacją kibiców i rywali. Niektórym się to nie podoba, uważają, że za bardzo – mówiąc bardzo kolokwialnie, ale to najlepsze słowo – się mądrzy, choć jego wiek i doświadczenie powinny zachęcać, by raczej siedzieć cicho, nie wychylać się. I także dlatego krytyków trenerowi Widzewa nie zabraknie, bo przecież kto się wychyla, zawsze wystawia się na strzał. Wie o tym nawet mistrz trenerskich gierek mentalnych, czyli Jose Mourinho – gdy wygrywa wielu kibiców się zachwyca, ale ci, którzy każdego chcieliby zamknąć w jeden szablon, tylko czekają, by po potknięciu wyśmiać takiego szkoleniowca znacznie bardziej niż na to zasłużył. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Najczęściej taką z piorunami.
NIE PRZEGAP: 100 dni Daniela Myśliwca w Widzewie. Czy jest lepszy od Janusza Niedźwiedzia?
Obecny Widzew nie jest ani tak dobry, na jaki wyglądał w meczu z Lechem, ani tak słaby, jak w rywalizacji z Puszczą. Dobry wynik z Pogonią sprawi jednak, że kibice szybko odzyskają w niego wiarę. Porażka, nawet po dobrym spotkaniu sprawi, że Daniela Myśliwca czeka przez całą zimę wiele pytań ze strony wymagających i niecierpliwych kibiców, dla których Widzew powinien wygrywać zawsze i wszędzie – bo przecież z definicji jest Wielki. Na pocieszenie więc napiszę, że porażka z beniaminkiem z Niepołomic ma jeden plus – przed spotkaniem rozmawiałem z dyrektorem Tomaszem Wichniarkiem i mówił mi, że myślą o dwóch solidnych wzmocnieniach, ale uważnie patrzą jeszcze, na jakie pozycje. Teraz mają więc w klubie z Piłsudskiego pełniejszy obraz. I może nawet ocenią, że potrzebnych jest trzech nowych, wiodących graczy?
Jedna z bardziej znanych starych chińskich sentencji to “obyś żył w ciekawych czasach” i tylko pozornie brzmi, jak serdeczne życzenia. Tak naprawdę jest klątwą, najgorszą z możliwych. I nie jest to dobra wiadomość dla kibiców Widzewa, bo w łódzkim klubie trwa bardzo ciekawy sezon.
Żelisław Żyżyński, Canal+Sport