Jeden krok Widzew już zrobił. Teraz trzeba zrobić kolejny. Stadion Narodowy w Warszawie czeka.
W pierwszej rundzie Pucharu Polski Widzew pokonał na wyjeździe Resovię 2:1. Było bardzo trudno, ale dzięki bramkom młodzieżowców – Bartosza Guzdka i Kacpra Karaska – się udało. Teraz powinno być łatwiej, bo zespół trenera Janusza Niedźwiedzia zmierzy się w Sercu Łodzi z GKS-em Jastrzębie. Jastrzębianie z kolei w pierwszej rundzie pucharowych rozgrywek rozprawili się z Polonią Środa Wielkopolska, którą pokonali 2:0.
W październiku łódzka drużyna już gościła u siebie GKS i wtedy wygrała 3:1. Piękne gole strzelali wtedy Mattia Montini, Bartosz Guzdek i Karol Danielak. Teraz Widzew też będzie zdecydowanym faworytem, chociaż zespół z Jastrzębia w ostatnich trzech meczach zdobył więcej punktów niż łódzki zespół, bo 5. Wygrał z Górnikiem Polkowice i zremisował z Odrą Opole i GKS-em Katowice. Widzew sięgnął po cztery punkty. W tabeli zespół trenera Jacka Trzeciaka jest jednak bardzo nisko, bo na trzecim miejscu od końca, czyli na miejscu spadkowym. Zdobycie Pucharu Polski pewnie nie jest priorytetem tej drużyny, ale na pewno nie będzie to spacerek dla widzewiaków, którzy wydają się być w lekkim kryzysie. W sobotę po bardzo słabej grze przegrali z Resovią.
Z kolei GKS jest na fali wznoszącej, o czym mówią sami piłkarze tej drużyny. – Na pewno cieszy, że w końcu zagraliśmy na zero z tyłu. To buduje naszą świadomość i pewność w obronie. Jest to dopiero drugi w tym sezonie mecz bez straconego gola, więc tym bardziej to szanujemy. Wiadomo, że chciałoby się wygrać, co się niestety nie udało, więc to zero z tyłu jest po tym meczu dużym plusem. To też pokazuje, że jesteśmy na fali wznoszącej – mówił po meczu z GKS-em Katowice Mateusz Słodowy, kapitan jastrzębskiego zespołu. – Do każdego meczu podchodzimy z takim samym nastawieniem i nie inaczej będzie we wtorek w Łodzi w pucharowym spotkaniu z Widzewem. W tym jest siła naszego zespołu, że się nie cofamy, niezależnie od przeciwnika. Dobry mecz z Widzewem będzie – mam nadzieję – kolejnym pozytywnym kopem na następne spotkania.
We wtorek w łódzkiej drużynie na pewno nie wystąpi Juliusz Letniowski, który leczy uraz. Mało prawdopodobne, by wrócił Krystian Nowak, który leczył kontuzję. Tym bardziej, że już w niedzielę w Łodzi hit rundy, czyli mecz z wiceliderem Miedzią Legnica. Trener Niedźwiedź na pewno da zagrać kilku piłkarzom, którzy dotychczas byli rezerwowymi. Mowa choćby o młodzieżowców Radosławie Gołębiowskim. W pucharowych rozgrywkach na boisku w jednej drużynie musi być dwóch młodych piłkarzy, więc jego szanse rosną.
Spore szanse na grę ma też Przemysław Kita, który po ponad siedmiu miesiącach od odniesienia poważnej kontuzji przeszedł już wszystkie szczeble, jakie trzeba przejść, by wrócić. To operacja, rehabilitacja, treningi indywidualne, treningi z drużyną, a w końcu mecze w drugim zespole. 28-letni napastnik zaliczył już w rezerwach gola i asystę. Teraz zapewne będzie w meczowej kadrze na puchar.
Mecz z GKS-em to 1/16 rozgrywek Pucharu Polski. Zostaną więc jeszcze trzy mecze do finału na Stadionie Narodowym. W Widzewie po chichu o tym marzą.
Mecz Widzew Łódź – GKS Jastrzębie we wtorek o godz. 16.