Widzew Łódź rozpoczął kolejny sezon PKO Ekstraklasy. Dwa pierwsze mecze pokazały, że pracy przed zespołem jeszcze dużo, ale można mieć nadzieję, że nieudana wiosna wkrótce odejdzie w niepamięć.
Nikt w klubie nie wyobraża sobie, że wiosenna niemoc trwać mogłaby również przez kolejne miesiące nowego sezonu. Dlatego z wielką ulgą całe widzewskie środowisko przyjęło przełamanie fatalnej passy meczów domowych bez zwycięstwa i pokonanie 3:2 na inaugurację nowego sezonu Puszczy Niepołomice. Oczywiście wynik ten osiągnięty w starciu z beniaminkiem (którego tydzień później Jagiellonia Białystok rozbiła 4:1), nie przynosi widzewiakom wielkiej chwały, ale jego znaczenia nie można nie docenić.
NIE PRZEGAP: Jak czuje się napastnik Widzewa?
Wygrana musiała pomóc wielu osobom oczyścić głowy, odciąć się od gorszych poprzednich miesięcy i skupić na nowym sezonie, zamiast na zwalczaniu duchów przeszłości. Później przyszedł bój z silną Pogonią. Opinie po nim były bardzo podzielone. Widzew przegrał mecz, który miał przegrać, ale przegrał go minimalnie, a jeszcze nie obyło się bez kontrowersji np. przy pierwszym golu dla Portowców czy nieuznanych trafieniach łodzian. Niemniej goście przez dużą część meczu się bronili, według wielu obserwatorów zdecydowanie zbyt głęboko. Czy była to oznaka słabości?
W zeszłym sezonie Widzew grał w PKO Ekstraklasie jako beniaminek, na świeżości, z dużym wsparciem czynnika zaskoczenia. Wdrażany przez Janusza Niedźwiedzia system gry rodził się w pierwszoligowych bólach. Nie obyło się bez katastrofalnych występów i wielu nieprawdopodobnych indywidualnych błędów, ale w efekcie udało się nie tylko awansować, ale też przygotować sposób gry, który potrafił zaskoczyć ekstraklasowych rywali.
Czas pokazał jednak, że potrzebne są zmiany. Im dalej w sezon, tym lepiej „czytany” był Widzew i przeciwnicy skuteczniej reagowali na wydarzenia boiskowe. Tymczasem Niedźwiedź zimą nie otrzymał żadnych wzmocnień, by móc drużynę rozwijać (jedyny transfer przychodzący to Andrejs Cyganiks). W końcu nawet w tym samym modelu gry wymiana poszczególnych ogniw musi spowodować inne zachowania jednostkowe czy reakcje rywali na konkretne zagrania nowych w składzie piłkarzy.
Widzew tej przewagi nie miał, więc starał się przetrwać, najlepiej radząc sobie w meczach z podwyższonym ładunkiem emocjonalnym, jak z Legią (historyczny remis po latach), Śląskiem (jedyna domowa wygrana w rundzie wiosennej) czy Lechem (świetne 71. minut). Latem potrzebne były więc zmiany. Za wcześnie, by oceniać ich jakość/wartość, ale dwóch nowych zawodników z miejsca wskoczyło do pierwszego składu (Luis da Silva i Fran Alvarez), a dwie krótkie zmiany zaliczył potwierdzony do gry dzień przed pierwszym meczem Imad Rondić.
Wróćmy do gry defensywnej i oznak słabości. Widzew cały poprzedni sezon grał otwartą, odważną piłkę, „futbol na tak” – cytując klasyka. Nieważne czy po drugiej stronie była spisywana na pożarcie Miedź Legnica, czy niemal pewny już mistrzostwa i grający u siebie Raków Częstochowa. Widzew rozgrywał akcje od bramkarza, wychodził wysoko, a potem dostawał u siebie „bęcki” od dobrze zorganizowanych w defensywie Warty, Stali czy wreszcie Korony.
To tylko potwierdzało, że zespołowi daleko do bycia kompletnym. Umiejętność wyciągnięcia w jednym czasie (runda jesienna) „maxa” z większości zawodników w kadrze mogła zamazać trochę obraz realnej siły drużyny (piłkarze sami podkreślają nawet dziś, że zdawali sobie sprawę, że osiągali wówczas wyniki trochę ponad stan). Tymczasem Widzew potrzebował nie tylko zmian personalnych, ale kiedy je wdrażać skoro najpierw drużynie idzie znakomicie, a potem okazuje się jednak, że nie idzie i dość nieoczekiwanie trzeba skupić się przede wszystkim na zapewnieniu utrzymania w pierwszym po latach sezonie gry w PKO Ekstraklasie.
WIĘCEJ: Paweł Zieliński: Widzew jest dojrzalszą drużyną niż przed rokiem
Ale Niedźwiedź nie jest ślepy na wydarzenia boiskowe i podpowiedzi otoczenia. Pierwszy krok, czyli odświeżenie szatni, został wykonany. Nie dość, że pojawili się nowi piłkarze to jeszcze trener chyba nawet szybciej niż w przeszłości w komponował niektórych z nich do pierwszego składu. Drugi to inne sposoby gry. Ten etap jest właśnie realizowany (przerwa letnia jest dużo krótsza od zimowej, więc i czasu na pracę dużo mniej). Widzew to już nie tylko trójka w defensywie i wahadła, ale też klasyczna czwórka w obronie.
Mecz w Szczecinie pokazał, że jak jest potrzeba, to drużyna potrafi się też długo i skutecznie bronić, a nie myśleć tylko o kolejnych atakach. Dla fanów ofensywnej i widowiskowej gry to zapewne zbrodnia, ale warto mieć nadzieję, że w przyszłości zakończona sukcesem rozpaczliwa walka o remis z lepiej dysponowanym rywalem dać może np. awans do europejskich pucharów. Raków na pewno nie wstydzi się dzisiaj „obrony Częstochowy” w rewanżu z Karabachem, bo znalazł się w kolejnej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów, co przełoży się na przynajmniej 3 miliony euro dodatkowego przychodu (niezła nagroda za pół godziny cierpień).
SPRAWDŹ: Widzew Łódź gra z Jagiellonią – specjalny bonus od STS
Niedźwiedź ma nad czym pracować, ale też szuka nowych rozwiązań i pomysłów. Na szczęście, jak wynika z naszych informacji, może podchodzić do tego ze względnym spokojem, bo na samym początku sezonu, po wywalczeniu 3 punktów w dwóch meczach, nikt w klubie nie myśli o szukaniu jego następców. Mimo że momentami gra może pozostawiać wiele do życzenia to jednak ma też wyraźne znamiona poprawy i zmiany.
Weryfikacja nastąpić może bardzo szybko, bo Jagiellonia to rywal, z którym łodzianie mogą i w oczach wielu pewnie nawet powinni wygrać, a będący beniaminkiem w derbach ŁKS nie zdobył jeszcze ani jednej bramki w lidze. Dlatego w klubie wszyscy skupiają się na tym, by te ważne mecze wygrać, zwłaszcza że Niedźwiedź jest ważnym ogniwem złożonego projektu sportowego, który pierwszy raz od dawna jest w klubie projektem ciągłym i rozwojowym. Jeden czy dwa wyniki nie powinny więc zachwiać jego przyszłością.
CZYTAJ TEŻ: Widzewie, zagraj to jeszcze raz
Wszystkie transmisje nowego sezonu ligowego PKO BP Ekstraklasy, w tym oczywiście komplet meczów Widzewa Łódź, obejrzeć można na antenie CANAL+, a także w serwisie streamingowym CANAL+ online, czyli specjalnej propozycji dla wszystkich, którzy poszukują wygodnego dostępu do rozgrywek sportowych na żywo oraz bogatej oferty seriali, filmów i dokumentów na żądanie. Więcej informacji znajdziecie na canalplus.com.