Widzew jest jedną z najgorszych drużyn PKO BP Ekstraklasy. Wskazują na to wyniki, gra piłkarzy, decyzje trenera. Wpadł w dół i trudno będzie się z niego wydostać.
Nie ma spokoju i stabilizacji w Widzewie, atmosfera jest coraz bardziej napięta i trudno się dziwić. Bo drużyna, która miała walczyć o europejskie puchary, gra źle i przegrywa. Z sześciu ostatnich ligowych meczów czerwono-biało-czerwoni przegrali aż pięć! Patrząc na tabelę formy, to biorąc pod uwagę ostatnie pięć meczów, gorsza od Widzewa jest tylko Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Łodzianie grali z nią w środę w Pucharze Polski i po karnych przeszli dalej, ale trzeba szczerze przyznać, że mieli sporo szczęścia. To zespół z Niecieczy grał lepiej, dłużej miał piłkę, miał więcej sytuacji. To wszystko boli i frustruje kibiców, ale na pewno i szefów Widzewa.
Latem klub wydał rekordowe pieniądze na transfery, ale znów potwierdziło się powiedzenie, że pieniądze nie grają. Mimo zainwestowania milionów euro to najgorszy start Widzewa od powrotu do ekstraklasy. W 2022 roku po 10 kolejkach miał 16 punktów, w 2023 – 11, w 2024 – 16. Teraz ma zaledwie 10. Na razie łódzka drużyna jest na 11. miejscu, ale trzeba pamiętać, że aż trzy zespoły, które w tabeli są za nią, rozegrały mniej meczów. Motor Lublin i Piast Gliwice aż o dwa mniej. Sytuacja może się jeszcze pogorszyć.
Zwróćmy jeszcze uwagę, że ostatnia w tabeli Lechia Gdańsk ma 6 punktów, ale zaczęła ligę z pięcioma na minusie. Zdobyła więc więcej od łódzkiej drużyny.
Na Widzew nie da się niestety patrzeć. Oczy krwawią. Potwierdzają to statystyki. W Niecieczy to rywale dłużej byli przy piłce i nie jest to przypadek. W niedzielę, w ligowym meczu z Rakowem Częstochowa, było jeszcze gorzej. Statystyki są dla łodzian wręcz bezlitosne. 62 do 38 w posiadaniu piłki dla rywali. Strzały 21 do 6, celne 6 do 1. Czyli przez cały mecz widzewiacy oddali zaledwie jeden celny strzał. Dośrodkowania – 24 do 6, a celne – 9 do 0.
Piłkarze z Częstochowy przebiegli też więcej od widzewiaków i to również nie dziwi. W ogóle, gdy patrzy się na piłkarzy łódzkiej drużyny, to wydaje się, że biegają źle, wolno, jednostajnie, a pod koniec meczów jest naprawdę źle. W niedzielę grali u siebie, ale sprawiali wrażenie walczących o utrzymanie bezbramkowego wyniku, zamiast grać o pełną pulę. I skończyli z niczym. Patrząc na te statystyki, to naprawdę mogli mieć dużo szczęścia, gdyby dowieźli remis do końca.
Do tej pory trenerzy Widzewa zaprzeczali, że piłkarze źle biegają, co zaprzeczało temu, co widzieli kibice czy dziennikarze. Teraz, po porażce w niedzielę, Patryk Czubak powiedział coś innego. – Nie wyglądamy optymalnie fizycznie w końcówkach spotkań i myślę tu o ostatnich 20 minutach. Nie jest to pierwszy raz. Nie będę jednak oceniać tego, co było – stwierdził.
A propos Czubaka, to niestety widać, że brak mu doświadczenia w prowadzeniu drużyny na takim poziomie. Wątpliwości budzą zmiany, jakich dokonuje w czasie meczu. Chyba już przed ich rozpoczęciem je ustala, bo zawsze robi je około 60 minuty. W niedzielę zmienił wyróżniającego się Samuela Akere, a także Petera Therkildsena, który był najlepszy w Widzewie. Jego zmiennik – Samuel Kozlovsky – zawalił gola. Czubak tłumaczył, że Duńczyk był zmęczony po meczu pucharowym, ale nie wyglądał na wyczerpanego i chyba mógłby dograć jeszcze kwadrans.
Fatalna była też decyzja o posłaniu na boisko Sebastiana Bergiera. To na pewno nie jest zawodnik na kontry. To raczej typ napastnika-cwaniaka w polu karnym. A w tym widzewiacy nie byli w ogóle. Przypomnijmy, że celnych dośrodkowań w całym meczu było zero.
Czubak po meczu wyglądał na przybitego, zrezygnowane i pobitego. Na pewno wpływ na to mają wyniki plus rozmowa z kibicami po ostatnim gwizdku. – To nic miłego – przyznał trener.
Atmosfera w klubie na pewno jest fatalna i musi być taka także w szatni. Całkowicie odsunięci od gry zostali kapitanowie. Bartłomiej Pawłowski w drugim kolejnym meczu nie wszedł na boisko, nie gra też Marek Hanousek, a teraz cały mecz na ławce spędził Mateusz Żyro. Z kolei Rafał Gikiewicz jest na trybunach. Jego zmiennicy – Maciej Kikolski i Veljko Ilić, też popełniają błędy, zawalają gole, nie potrafią celnie wykopnąć piłki. Trener ma prawo do zmian w składzie, ale z całą pewnością taka sytuacja nie sprzyja dobrej atmosferze w szatni. Bo zmiennicy grają fatalnie i przegrywają.
Trzeba też pamiętać o tym, że latem do Widzewa dołączyło kilkunastu nowych piłkarzy. Każdy z nich na pewno dostał wyższy kontrakt od graczy, którzy już tu byli. A niektórzy pewnie kilka razy wyższe. To z pewnością frustruje, powoduje podziały. Takie sytuacje w świecie piłki się zdarzają. Potrzeba doświadczonego trenera, który będzie umiał sobie z tym poradzić. Można mieć wątpliwości, czy Czubak sobie radzi.
Szefowie Widzewa są w dużej kropce. Raz już przecież zmienili trenera. Zmieniać kolejnego? Bo co można zrobić innego? Drużyna na oczach wszystkich idzie w dół.
W sobotę widzewiacy wracają do Niecieczy, tym razem na mecz ligowy. Potem jest kolejna reprezentacyjna przerwa. Dobry moment na zmiany. Tylko, kto miałby ich dokonać, kto miałby wybierać kolejnego trenera… Widzew wpadł w wielki dół i trudno będzie się z niego wydostać.
1 Comment
NIE ULEGA ŻADNEJ WĄTPLIWOŚCI,ŻE PRAKTYKANTA CZUBAKA NALEŻY ZWOLNIĆ N A T C H M I A S T,ALE KTO MA DOKONAĆ WYBORU NOWEGO SZKOLENIOWCA, JEŚLI W KLUBIE SĄ SAMI PIŁKARSCY LAICY?…NIKO POZA PREZENCJĄ NIE POSIADA ŻADNYCH KWALIFIKACJI NA DYREKTORA SPORTOWEGO I NIE POTRAFI DOKONAĆ TAKIEGO WYBORU,A RYDZ TO TOTALNY DYZMA W TYM TEMACIE…W POSZUKIWANYM PRZEZ WIDZEW PROFILU TRENERSKIM SĄ W TEJ CHWILI WOLNI: MICHNIEWICZ,VUKOVIĆ I KOLENDOWICZ, POD WARUNKIEM,ŻE PZPN ZEZWOLI MU PROWADZIĆ DRUGI Z KOLEI ZESPÓŁ W JEDNYM SEZONIE…SĄ JESZCZE OCZYWIŚCIE OPCJE ZAGRANICZNE,ALE Z UWAGI NA BARIERY JĘZYKOWE I KONIECZNOŚĆ SZYBKIEGO DZIAŁANIA,TE RUCHY SĄ DOŚĆ RYZYKOWNE…WRZÓD TRZEBA JEDNAK PRZECIĄĆ NATYCHMIAST ,JEŚLI PACJENT MA WRÓCIĆ DO ZDROWIA,CZYTAJ NIE SPAŚĆ Z LIGI,BO BYŁBY TO OGROMNY SKANDAL NA CAŁY PIŁKARSKI ŚWIAT…