W niedzielę Widzew Łódź zmierzy się u siebie z Cracovią. To pierwszy mecz RTS-u w swoim domu od 7 grudnia. Czy kibice mogą liczyć na zwycięstwo swoich ulubieńców?
Dwa miesiące. Tyle minęło od ostatniego domowego meczu Widzewa. 7 grudnia łodzianie pokonali 2:1 Stal Mielec po golach Kamila Cybulskiego i Imada Rondicia. Obu nie zobaczymy w niedzielę na murawie. Młodzieżowiec RTS-u nabawił się kontuzji, a Rondić odszedł do FC Koeln za rekordowe 1.5 mln euro. Ale oczywiście są inni gotowi zawodnicy do grania na ich pozycjach. A czy będą oni lepsi czy słabsi, to już osobna kwestia.
Czerwono-biało-czerwonym po bolesnej porażce w Poznaniu, marzy się wygrana przed własną publicznością. Raz, że uspokoiła by trochę samych kibiców, a dwa, że pozwoliłaby złapać oddech w ligowej tabeli. W niej widzewiakom może być już delikatnie duszno, bo przewaga nad strefą spadkową to zaledwie sześć punktów. A do Łodzi przyjeżdża Cracovia, której ambicje w tym sezonie są bardzo duże. Pasy chciałyby w końcu zająć jakąś wyższą pozycję w tabeli. Wiosnę podopieczni Dawida Kroczka zaczęli od bezbramkowego remisu z Rakowem. Nie ma co udawać. W niedzielę to ekipa z Krakowa będzie faworytem. Gdzie pozytywów mają szukać łodzianie?
ZOBACZ TAKŻE>>>Zanim Daniel Myśliwiec zbuduje wielki Widzew, niech go najpierw utrzyma
W polskiej lidze dość często spotykamy się z tym, że klub, który organizacyjnie ma masę problemów, finansowo ledwo ze sobą wszystko spina, piłkarsko radzi sobie wyjątkowo dobrze. W Łodzi jest na odwrót. Widzew rozwija się pod względem organizacyjnym, finansowo to jeden z najzdrowszych klubów w kraju. Tylko ten przeklęty sport…
Sportowo w Widzewie coś nie gra. Na początku jesieni entuzjazm był duży, bo do drużyny dołączyło kilku nowych zawodników, z czego niektórzy wydawali się być dużymi wzmocnieniami. Życie zweryfikowało te ruchy dość szybko i z graczy, którzy na Piłsudskiego trafili latem, w pierwszym składzie regularnie grają tylko Samuel Kozlovsky i Marcel Krajewski, który teraz leczy kontuzję.
Zima miała dać nowe możliwości, ale okazało się, że łodzianie przeprowadzili tylko jeden transfer do klubu. Czy mają być kolejne? Mogą, ale nie muszą. Mamy wrażenie, że tego nie wie sam dyr. sportowy Tomasz Wichniarek. Trochę Dziwnę biorąc pod uwagę, że na ostatnie dziewięć ligowych meczów, Widzew przegrał aż sześć. Sytuacji w zespole nie poprawia fakt, że przyszłość trenera Daniela Myśliwca nadal nie jest znana. Nowego kontraktu chcą władze klubu, chce sam szkoleniowiec. Mimo to, obie strony cały czas nie doszły do porozumienia. Trochę to już męczące, bo rozmawiają ze sobą od kilku miesięcy. Wiemy, że różni się trochę “wizja” budowy drużyny i Daniel Myśliwiec chciałby mieć większą władzę w tym obszarze. To też tłumaczyłoby brak transferów, bo nieoficjalnie można usłyszeć, że większość graczy wybranych przez Wichniarka, jest odrzucana przez Myśliwca. I tak to się kręci w tym Widzewie.
Pozytywów łodzianie mogą szukać w historii ostatnich starć z Cracovią. Od momentu powrotu do Ekstraklasy, Widzew jeszcze z Pasami nie przegrał. Bilans to ich trzy wygrane i dwa remisy. Wygląda to całkiem nieźle. Jak już patrzymy na historię to warto wspomnieć jak wyglądał początek rundy wiosennej poprzedniego sezonu w wykonaniu RTS-u. Najpierw porażka u siebie z Jagiellonią. czyli przyszłym mistrzem Polski. Tydzień później derby przy al. Unii i wygrana, która napędziła drużynę. Choć trzeba pamiętać, że po pierwszej połowie owych derbów, na trybunie prasowej można było usłyszeć rozmowy o tym, że z ligi spadną oba łódzkie kluby, bo to było tragiczne spotkanie. Ostatecznie spadł tylko ŁKS.
Trzeba wierzyć w to, że teraz będzie podobnie i widzewiacy zdobędą trzy oczka, które pozwolą im złapać wiatru w żagle. W innym przypadku może być “gorąco”, szczególnie, że w następnej kolejce łodzianie jadą do Wrocławia na mecz z ostatnim w tabeli Śląskiem.