W hotelu Puro odbyła się konferencja prasowa Widzewa Łódź. Podczas niej omówiono finanse klubu, ale też kwestię budowy ośrodka treningowego w Bukowcu.
O finansach polskich klubów w ostatnich tygodniach mówi się głównie w kontekście fatalnego zarządzania. Widzew jest pod tym względem wzorem do naśladowania, co pokazują wyniki finansowego klubu. Przedstawiono je podczas konferencji w hotelu Puro, na której pojawili się włodarze czerwono-biało-czerwonych, czyli właściciel Tomasz Stamirowski oraz prezes Michał Rydz i wiceprezes Maciej Szymański.
– W ostatnim czasie dużo mówiło się o finansach polskich klubów. Ten sezon 12 miesięcy zakończyliśmy zyskiem netto w wysokości 5 424 000 złotych. Można powiedzieć, że pod względem finansowym to był bardzo udany sezon. Spółka uzyskała przychody w kwocie 59 433 000, zaś poniesione koszty wynoszą 53 088 000 zł. Kapitał własny klubu wzrósł z 10,2 mln do 15,6 mln. Tomasz Stamirowski zrealizował wszystkie swoje zobowiązania finansowe wobec klubu. Zarobiliśmy także na transferach, co było jednym z naszych celi. Nie posiadamy żadnych długów, pożyczek ani kredytów. Podsumowując, wydajemy tyle, ile mamy. Następne lata mają nam przynieść dalsze ulepszanie działań klubu oraz wzrost poziomu pierwszej drużyny. Chcemy rywalizować o najwyższe cele i być powtarzalni. Do tego potrzeba odpowiedniego przygotowania, ale na poziomie zarządzania finansami i organizacji już jesteśmy w czołówce ligi– powiedział Rydz.
Podczas części poświęconej finansom klubu, głos zabrał także właściciel RTS-u, Tomasz Stamirowski.
– Gdzie jesteśmy jako klub? Jest grupa, którą nazywamy TOP-em. To Legia, Lech, Raków, Pogoń. My jesteśmy na ósmej pozycji, walczymy o awans wyżej. Patrząc na przychody komercyjne jesteśmy w czołówce. Mamy wyprzedany cały stadion, ale nie osiągnęliśmy jeszcze finansowego sufitu. Naszą główną drogą do zwiększania naszych przychodów jest teraz sport. Chcemy wrócić do walki o Mistrzostwo Polski i puchary, ale to nie może być celem samym w sobie. Trzeba tak budować klub, by osiągać wynik stały. Wymaga to czasu, ale warto iść tą drogą. U nas piłkarze nie muszą strajkować z powodu braku pensji. Nasza stabilność jest ważna również dla naszych partnerów, którzy to widzą. Dziękuję im za wsparcie. – powiedział.
ZOBACZ TAKŻE>>>Slavia Praga chce piłkarza Widzewa?
Nie zabrakło tematu umów sponsorskich, które dobiegają końca.
– Rozmawiamy z naszymi partnerami na temat przedłużenia umów sponsorskich, ale są też rozmowy z nowymi, potencjalnymi sponsorami. Wszystko w najbliższych tygodniach się wyjaśni. – skomentował Rydz.
Z kolei Tomasz Stamirowski nie ukrywał, że rywalizacja z klubami wspieranymi hojnie przez miasta może irytować.
– Myślę, że przydałaby się jakaś refleksja ze strony Ministerstwa Sportu czy PZPN na temat tych dofinansowań. Nie chcę nikogo piętnować. Rozumiem, że są różne okoliczności. Rolą Widzewa nie jest ocena innych klubów. My po prostu pokazujemy, że można robić inaczej. – stwierdził właściciel łódzkiego klubu.
Wynik finansowy Widzewa jest imponujący. Szczczególnie, gdy spojrzymy na to, gdzie był klub 10 lat temu, oraz to, że nie może liczyć ani na duże wsparcie ze strony miasta, ani na gigantyczne wpłaty właściciela, ani sponsoring ze strony jakiejś spółki skarbu państwa. Czy to sufit łódzkiego klubu? Jakieś ograniczenia na pewno są. Pokonać je mógłby np. nowy inwestor. Czy taki jest na horyzoncie?
O drugiej części konferencji poświęconej budowie Widzew Training Center, przeczytacie w Łódzkim Sporcie już niedługo.