Marek Hanousek nieoczekiwanie znalazł się w pierwszym składzie Widzewa. Niestety czeski pomocnik miał ogromnego pecha i szybko zszedł z boiska.
Obecność w składzie Hanouska, zwanego przez kibiców “Profesorem”, była sporym zaskoczeniem, bo w tym sezonie Czech rozegrał tylko niewiele ponad godzinę. Od pierwszej do czwartej kolejki wchodził na boiska w końcówkach spotkań. Potem zagrał dopiero w ósmej serii spotkań. Z Arką Gdynia wszedł na ostatni kwadrans. Co ciekawe, w międzyczasie wystąpił też w rezerwach w 3. lidze. Właśnie w pojedynku ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki Hanousek zagrał od początku, jedyny raz w tym sezonie.
Drugi raz w sobotę przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza, co było ogromnym zaskoczeniem. Bo konkurencję w środku drugiej linii Czech ma bardzo dużą i ostatnią po prostu ją przegrywał. Hanousek ma już 34 lata.
Tym razem jednak Juljan Shehu i Lindon Selahi usiedli na ławce i zrobiło się miejsce. Zwłaszcza nieobecność Albańczyka w jedenastce była sporą niespodzianką. To czołowy gracz Widzewa, w piątek przedłużył kontrakt, co zostało przyjęte przez fanów wręcz euforycznie. A tymczasem Shehu zaczął jako rezerwowy.
Powód? – Wrócił do pełnego treningu dopiero wczoraj, więc to wejście nie było dla niego łatwe. Jest jednak kluczową postacią Widzewa i cieszę się, że to dźwignął – mówił po meczu trener Patryk Czubak.
Albańczyk musiał wejść na boisko awaryjnie, bo kontuzji doznał Hanousek. Selahi to chyba nie jest ulubiony gracz Czubaka. Czech grał tylko do 13. minuty, po tym, jak zderzył się głowami z rywalem. Andrzej Trubeha też ucierpiał i on też w końcu – w 51. minucie – został zmieniony. Ale wytrzymał dłużej z opatrunkiem na głowie. Widzewiak miał rozbity łuk brwiowy, lała się krew, nie było możliwości, by grał dłużej.
Na szczęście to nie jest uraz, który wykluczy “Profesora” na dłuższy okres. Dobrze się ułożyło, że teraz w lidze nastąpi przerwa na mecze reprezentacji. Hanousek będzie miał więc dużo czasu na rekonwalescencję i wróci zapewne już na kolejny ligowy mecz za dwa tygodnie z Radomiakiem. Może znów zagra w pierwszym składzie? Jak widać, to wciąż możliwe.
1 Comment
Mieć dobre wzorce to potrafić czerpać z tego, co działa u innych — uczyć się, obserwować, adaptować. Legia w meczu pucharowym pokazała, że można wystawić niemal zupełnie nowy skład i wciąż grać świetnie, z energią i pomysłem. Widzew, widząc to, poszedł podobną drogą w spotkaniu z Termaliką — i bardzo dobrze, bo trener potrafi korzystać z dobrych wzorców.
Ale na dłuższą metę to nie wystarczy. Dobrze, że korzysta, ale jeszcze lepiej byłoby, gdyby z czasem to inni zaczęli korzystać z jego wzorców. Trener Widzewa powinien nie tylko inspirować się, ale też sam kształtować własny styl, własne standardy i własną tożsamość drużyny. Bo prawdziwa siła nie polega tylko na naśladowaniu, lecz na tworzeniu czegoś, z czego potem inni będą czerpać.