W zaległym meczu PlusLigi PGE Skra Bełchatów sprawiła duża niespodziankę, jaką było pokonanie Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Dla lidera to dopiero druga porażka w tym sezonie.
Mecz pierwszej z trzecią drużyną w tabeli PlusLigi miał jednego faworyta – ZAKSĘ, która w tym sezonie przegrała tylko raz, nie grając jednak w najsilniejszym składzie. Punkt lider stracił w Bełchatowie, zwyciężając 3:2. Okazało się, że PGE Skra potrafi grać z tym rywalem, nawet mimo braku libero Kacpra Piechockiego i Roberta Tahta, pierwszego zmiennika na przyjęciu.
Piechockiego znakomicie zastąpił Robert Milczarek, który wniósł do zespołu spokój i doświadczenie. Nie latał w obronie, bo lata już na to nie pozwalają, za to świetnie się ustawił. Problemem PGE Skry jest w tym sezonie atak ze skrzydeł. Rzadko się zdarzało, by obaj przyjmujący i atakujący zagrali w ważnym meczu na wysokim poziomie. Teraz było podobnie, lecz drużyna miała wyraźnego lidera – był nim Aleksander Atanasijević. Serw w pierwszych dwóch setach grał praktycznie bezbłędnie i co najważniejsze, w najtrudniejszych momentach zdobywał punkty. Tak było w drugim secie, w którym jego drużyna przegrywała 21:24, jednak zdołała wyrównać. A w przedostatniej akcji Atanasijević popisał się wspaniałą obroną, a następnie zdobył punkt zbijając na potrójnym bloku.
W WALCE O LIGOWE MEDALE PGE SKRĘ WSPIERA CEGIELNIA GRABARZ (POZNAJ BLIŻEJ SPONSORA KLUBU)
PGE Skra pokazała klasę w końcówkach, kiedy praktycznie nie popełniała błędów. W przeciwieństwie do rywali, sprawiających wrażenie zaskoczonych dużym oporem. Bełchatowianie źle zaczynali sety, pozwalali rywalom odskoczyć na kilka punktów, gdy jednak przychodziły najważniejsze chwile, czyli po 20. punkcie, pokazywali klasę. Wtedy serwowali najlepiej i nie mylili się w ataku. Były problemy, bo niską skuteczność (28 proc.) miał Milad Ebadipour, Dick Kooy w sytuacyjnych akcjach nie podejmował ryzyka, jednak w ogólnym rachunku to się opłaciło.
Tylko w trzecim secie siatkarze PGE Skry dali się zaskoczyć i mimo pościgu w końcówce przegrali wyraźnie. W czwartej partii sytuacja zmieniała się, ale bełchatowianom pomógł Kamil Semeniuk, raz za razem mylący się w ataku i to w sytuacji, kiedy wydawało się, że znów dojdzie do tie-breaka. Znów mieliśmy grę na przewagi i znów większym opanowaniem popisali się podopieczni Slobodana Kovaca, a mecz skończył Kooy.
MVP meczu został Atanasijević, a PGE Skra zbliżyła się do prowadzącej ZAKSY na dwa punkty. Ma jednak rozegrane o dwa mecze więcej. Co jednak ważne, na koniec rundy zasadniczej nie może spaść już poniżej trzeciego miejsca, bo czwarty Aluron CMC Wartę Zawiercie (najbliższego rywala) wyprzedza dziesięcioma punktami.
Sety: 23:25, 27:29, 25:19, 25:27
ZAKSA: Janusz 2, Śliwka 7, Smith 10, Kaczmarek 27, Semeniuk 14, Huber 16, Shoji (libero) oraz Kalembka, Staszewski, Kluth
PGE Skra: Łomacz 1, Ebadipour 7, Bieniek 9, Atanasijević 22, Kooy 17, Kłos 17, Kłos 8, Milczarek (libero) oraz Sawicki 2, Schulz 1, Adamczyk 2, Mitić