Sport nie może stać obok i się jej przyglądać, albo udawać, że wojny nie widzi. Jedyną słuszną postawą jest zdecydowany sprzeciw. Nie ma innej drogi.
W 2008 roku pojechałem z aparatem fotograficznym w ręku do Sarajewa. Miasto ogromnie doświadczone wojną bałkańską sprawiało przygnębiające wrażenie. Zniszczeń wojennych nie było już widać, tylko gdzieniegdzie na ścianie bloku linie dziur po kulach przypominały straszny czas. Ślad gigantycznej igły maszyny do szycia – nasunęło mi się absurdalne skojarzenie. Pozostałość maszyny, która rozdzierała, dzieliła, niszczyła. Sarajewo otoczone jest wzgórzami, wyobraźnia i historyczne relacje świadków podsuwały obrazy kotła oblężenia miasta.
Spacerowałem ulicami nowoczesnego miasta, ciepło słońca ogrzewało twarz, a ja miałem wrażenie, że historia tego miejsca oblepia mnie, że ze wzniesień patrzą na mnie ukryte setki oczu śledząc każdy mój krok. Cierpienie ludzkie zostawiło niezniszczalny ślad w tej przestrzeni.
Spoglądałem na okoliczne malownicze wzgórza. Czy tam mieli swoje stanowiska snajperzy? Co musieli czuć ludzie zaszczuci ogniem nie wiadomo skąd? Pociski artylerii spadające z nieba na to miejsce, w którym właśnie stałem.
Przy wejściu do akademika studenckiego, gdzie spaliśmy, graficzny znak – przekreślony karabin, zakaz wnoszenia broni.
Stadion olimpijski i morze grobów, sąsiadujący obiekt treningowy zamieniony na cmentarz. Boisko, bieżnia, trybuny, teren zmagań sportowych a tuż obok za płotem tysiące nagrobków. Miasto grobów, co kilka ulic cmentarz, mogiły różnych wyznań zmieszane ze sobą, co kilkaset metrów.
W dobie konfliktu na Ukrainie, w odniesieniu do sportu pojawia się wiele głosów, żeby oddzielić sport od konfliktu. Staje mi wtedy przed oczami widok trybuny grobów, świadków bestialskiego meczu i uświadamiam sobie, że wojny nie da się oddzielić od niczego. Zawłaszcza, że ona każdą dziedzinę życia rujnuje i pali. Nie da się oddzielić od wojny, stanąć z boku. Niszczy i piętnuje pokolenia, nawet te, które jej nie zaznały. Traumą pokoleniową żyje jeszcze długo po swej śmierci.
Sport nie może stać obok i się jej przyglądać, albo udawać, że jej nie widzi. Jedyną słuszną postawą jest zdecydowany sprzeciw. Nie ma innej drogi. Wojny nie da obłaskawić, wykorzystać do swoich celów, zrobić interesu życia. To złudzenie. Jedyne jej efekty to strach, ból, cierpienie i zniszczenie. Koniec człowieczeństwa.