„Musimy się obudzić. Tu nie chodzi już o awans czy o zwycięstwa. Tutaj chodzi o godne reprezentowanie barw klubu i o szacunek do samego siebie” – powiedział po kompromitującej porażce z Odrą Adam Marciniak, który pełnił w tym spotkaniu rolę kapitana ŁKS-u.
Marciniak zapytany przez rzecznika ŁKS-u o to, co dzieje się z łódzką drużyną najpierw głęboko westchnął i przez pięć sekund milczał, aby zebrać myśli. To wprawdzie dokładnie o trzy sekundy krócej niż Robert Lewandowski podczas słynnego wywiadu po meczu w Bolonii, jednak wystarczająco długo, by lepiej niż w tysiącu słowach podsumować obecną bezradność piłkarzy ŁKS-u wobec piłkarskiego (i nie tylko) kryzysu drużyny. Dopiero po chwili wychowanek klubu z al. Unii stwierdził. -Trudno powiedzieć, co się z nami dzieje. Najłatwiej byłoby zrzucić wszystko na karb problemów, które są dookoła klubu, ale tak nie jest. Każdy musi zacząć od siebie i ja zaczynam od siebie. Gramy słabo, po prostu gramy słabo. Tak nie przystoi grać piłkarzom Łódzkiego Klubu Sportowego. Musimy się obudzić. Tu nie chodzi już nawet o awans czy o zwycięstwa. Tutaj chodzi po prostu o godne reprezentowanie barw klubu i o szacunek do samego siebie.
Obrońca biało-czerwono-białych nie chciał mówić zbyt wiele o tym, co wydarzyło się na stadionie Odry. -Nie ma co komentować tego meczu, każdy widział jak to wyglądało. Trzeba szukać przyczyny tego, co się dzieje, bo to jest już kolejny mecz, nie licząc pojedynczych wyjątków, w którym zagraliśmy słabo. Stojąc z boku, najłatwiej rzucić wyświechtanym frazesem o braku zaangażowania, czy stwierdzić, że komuś się nie chciało. Nigdy, w żadnej drużynie nie spotkałem jeszcze zawodnika, któremu by się nie chciało; kiedy gram na podwórku z dziećmi też nie trafiłem jeszcze ani razu na chłopaka, któremu się nie chce. Pytanie dlaczego nasza gra tak słabo wygląda – czy nie realizujemy tego, czego wymaga od nas trener, czy źle bronimy, czy źle kreujemy sytuacje? Nie wiem, na pewno wymaga to dłuższej analizy. Gdybym wiedział, gdzie leży problem to zostałbym trenerem i ułożyłbym drużynę. To jednak nie jest takie proste – stwierdził Marciniak.
Stoper biało-czerwono-białych zwrócił się też do fanów klubu z al. Unii. -Jedyne, co nam pozostaje to przeprosić kibiców. Każdego mogę zapewnić, że to nie jest tak, że my to mamy gdzieś, że te mecze spływają po nas jak po kaczce. Każdy z nas to przeżywa. Mieszkamy w tym mieście, mamy tu rodziny, mamy tu przyjaciół i naprawdę każdemu jest bardzo ciężko z tym, co się dzieje – zapewniał.