Bartosz Jankowski (Łódzki Sport): Rozmawiamy dzień po finale Wojewódzkiego Pucharu Polski, który oglądałeś razem z kolegami z zespołu. Jak oceniasz postawę piłkarzy rezerw Widzewa?
Dominik Kun (Widzew Łódź): Widać, że pomysł na grę jest podobny do tego, który mamy w pierwszym zespole. Jest też kilku piłkarzy, którzy mają duży potencjał, niektórzy już z nami trenują i najważniejsze dla nich, by dalej się rozwijali i naciskali na tych, którzy już są w kadrze pierwszego zespołu. Osobiście życzę im jak najlepiej, bo wiadomo, że im większa rywalizacja z drużynie, tym większa motywacja do jeszcze cięższej pracy.
Nie mieliście za dużo czasu na odpoczynek. Jak Twoja forma na początku przygotowań?
Czułem, że potrzebuję odpocząć mentalnie i te dwa tygodnie mi wystarczyły. Oczywiście teraz to czucie piłki nie jest jeszcze najlepsze, obciążenia treningowe są coraz większe, ale to normalne. Najważniejsze, by wszystkim dopisywało zdrowie. Wtedy każdy z nas będzie mógł się optymalnie przygotować do nowego sezonu.
Widzisz jakąś różnicę w systemie przygotowań między tym, co sztab szkoleniowy proponuje teraz, a tym, co było rok temu?
Wszystko wygląda raczej podobnie. Teraz jesteśmy bogatsi o rok pracy z trenerem. Wiemy, czego od nas wymaga, jak mamy się zachowywać na boisku. Nie musi nam wszystkiego tłumaczyć od podstaw, jak to było rok temu.
A jak dogadujecie się z nowymi zawodnikami?
Wszyscy fajnie się wkomponowali w zespół. Myślę, że nie będą mieli większych problemów z aklimatyzacją.
CZYTAJ TAKŻE >>> Koszykarki Widzewa Młodzieżowymi Mistrzyniami Polski!
Kilka dni temu oficjalnie ogłoszono, że podpisałeś kontrakt z Widzewem. Dlaczego zdecydowałeś się pozostać w klubie?
Przychodząc do Widzewa chciałem, by był to mój klub docelowy. Widzew to jeden z największych klubów w Polsce pod względem kibiców i tej całej otoczki. Zależało mi na tym, by tu grać jak najdłużej. Już w trakcie sezonu pojawiały się myśli o tym, by wywalczyć awans, pokazać się z dobrej strony i przy dobrej woli klubu zostać na dłużej. W Widzewie niczego mi nie brakuje. Są super kibice, jest fajne miasto i oczywiście fajny klub, który chce się dalej rozwijać.
Dlaczego więc te negocjacje trwały tak długo?
Chodziło głównie o pewne szczegółowe zapisy w kontrakcie. Nie było dużych rozbieżności czy innych problemów, żeby się dogadać. Po sezonie wszyscy się rozjechaliśmy na urlopy, więc negocjacje toczyły się głównie telefonicznie, co też miało na to wpływ. Niemniej jednak chodziło raczej o detale i tak naprawdę cały czas wierzyłem w to, że się dogadamy.
Ile ofert odrzuciłeś, by dalej być piłkarzem Widzewa?
Konkretnych ofert nie było, choć jakieś zainteresowanie ze strony kilku klubów się pojawiło. Nie brałem jednak tego pod uwagę. Przede wszystkim zależało mi na tym, by zostać w Widzewie.
Załóżmy, że Widzew nie awansowałby do ekstraklasy. Czy I-ligowy Widzew namówiłby Cię do pozostania w drużynie?
Ciężko byłoby mi zostać w I lidze na kolejny rok. Szczególnie trudne byłoby to mentalnie, biorąc pod uwagę to, jak układał nam się ten sezon. Ale teraz już nie ma teraz co gdybać. Marzyłem o tym, by awansować z Widzewem do ekstraklasy i to marzenie udało się zrealizować. To jest najważniejsze.
Czy trener Niedźwiedź przekonywał Cię, byś pozostał w Widzewie?
Tak, trener dał mi jasno do zrozumienia, że chce, bym został. Był zadowolony z tego, co wspólnie osiągnęliśmy i z mojej dyspozycji. Nalegał na to, bym został i jak najszybciej podjął decyzję. Teraz muszę udowodnić swoją wartość i wywalczyć sobie miejsce w składzie w nowym sezonie.
CZYTAJ TAKŻE >>> Problemy transferowe Widzewa. Kolejni piłkarze nie trafią na Piłsudskiego
Wróćmy jeszcze do meczu z Podbeskidziem. Ile razy oglądałeś powtórkę Twojej bramki?
Na pewno parę razy sobie ją obejrzałem, ale później chciałem odpocząć od tego wszystkiego, bo czułem się zmęczony mentalnie. Później oczywiście jeszcze chętnie do tego gola wracałem. To było naprawdę cudowne uczucie.
Doskonałe przyjęcie okazało się kluczem do strzelonej bramki.
To wszystko było dosyć instynktowne, ale bardzo się cieszę, że udało się strzelić taką super bramkę. Ten gol był naprawdę ważny, być może najważniejszy w moim życiu. Chociaż mam nadzieję, że najlepsze dopiero przede mną.
Czy Widzew w PKO Ekstraklasie będzie mocniejszy od tego, który obserwowaliśmy w minionym sezonie?
Moim zdaniem musimy zrobić krok do przodu i udoskonalać naszą grę. Każdy z nas musi od siebie coś dołożyć i coś poprawić, by cała drużyna prezentowała się lepiej. Teraz będziemy poziom wyżej, więc każdy z nas musi pokazać się z jeszcze lepszej strony niż w I lidze, by zrealizować założony cel.
Masz już jakiś indywidualny cel na nadchodzący sezon w PKO Ekstraklasie?
O tym jeszcze nie myślałem. Skupiam się na tym, by jak najlepiej przepracować okres przygotowawczy. Dla mnie najważniejsze jest to, by to drużyna wygrywała mecze. Przykładowo w poprzednim sezonie, w rundzie wiosennej, nie miałem za dobrych liczb, ale w decydującym momencie strzeliłem bramkę na wagę awansu. Będę się więc skupiał na tym, by cały zespół zdobywał punkty. A to czy zdobędę gola, zaliczę asystę albo będę pełnił jakąś inną rolę przy zdobywaniu bramek, ma dla mnie drugorzędne znaczenie.
CZYTAJ TAKŻE >>> Właśnie po to Łódź ma dwa piłkarskie stadiony [KOMENTARZ]