Jego kariera po ŁKS-ie miała rozkwitnąć. Jest coraz gorzej.
Adam Ratajczyk to jeden z pierwszych młodych Polaków wypromowanych przez nowożytni ŁKS. Pomocnik w wieku siedemnastu lat strzelił pierwszego gola w ekstraklasie. Kilka miesięcy później zadebiutował w młodzieżowej reprezentacji Polski i odszedł z ŁKS-u za kilkaset tysięcy euro. Jak to się stało, że teraz jest na peryferiach poważnej piłki?
Ratajczyk trafił do ŁKS-u w lipcu 2018 roku z juniorów Znicza Pruszków. W seniorskiej drużynie “Rycerzy Wiosny” zadebiutował w marcu 2019 roku przeciwko Warcie Poznań. Nie miał wtedy ukończonych nawet siedemnastu lat. W tamtym sezonie zagrał jeszcze raz – z Odrą Opole w ostatniej kolejce pierwszej ligi. ŁKS w ówczesnym sezonie awansował do ekstraklasy. Na jesień 2019 Ratajczyk kilka razy wszedł na boisku, ale zazwyczaj były to jedynie końcówki spotkań. Podstawowym zawodnikiem łodzian został na wiosnę 2020 roku. Nie ma co ukrywać, duży wpływ na to miał jego wiek. Pomocnik miał status młodzieżowca. Było to o tyle cenne dla ŁKS-u, że w zimowym oknie transferowym do Legii Warszawa trafił Piotr Pyrdoł. W bardzo słabej formie był Jan Sobociński. W związku z tym Kazimierz Moskal obdarzył Ratajczyka sporym kredytem zaufania, a ten to wykorzystał. W trzecim swoim meczu w podstawowym składzie z Zagłębiem Lubin strzelił przepięknego gola. Dobrze ustawił się w polu karnym, ograł dwóch obrońców i bramkarza, i umieścił piłkę w praktycznie pustej bramce. – On nie może mieć siedemnastu lat, ktoś mu tę legitymację chyba sfałszował – ekscytował się komentujący ten mecz dla stacji Canal+ Sport Wojciech Jagoda.
I faktycznie, Ratajczyk w wielu fragmentach spotkań grał jakby był zdecydowanie starszy. Regularnie występował w pierwszym składzie również pod wodzą Wojciecha Stawowego, który zastąpił na stanowisku trenera Kazimierza Moskala. Pięć ostatnich spotkań sezonu rozegrał od pierwszej do ostatniej minuty.
W następnych rozgrywkach nadal grał regularnie. We wszystkich pierwszych pięciu meczach sezonu wyszedł w podstawowym składzie. W spotkaniu z Odrą Opole zaliczył asystę. Zadebiutował nawet w reprezentacji Polski do lat 19. Wszedł z ławki w sparingach z Niemcami i Danią. Na początku października odszedł jednak z ŁKS-u. Kupiło go za 350 tysięcy euro Zagłębie Lubin.
Zadebiutował tam stosunkowo szybko, zaledwie kilka tygodni po przyjściu. Niemniej w pierwszym roku w Zagłębiu stanowił głównie rolę zmiennika. Łącznie w pierwszym zespole w sezonie 2020/2021 rozegrał czternaście meczów (277 minut). W kolejnym sezonie występował częściej (655 minut), ale znaczącą większość tych minut uzbierał jesienią. Na wiosnę zaliczył jedno symboliczne, trwające 60 sekund wejście z Lechią Gdańsk. Po dwóch bardzo przeciętnych sezonach w Zagłębiu, pod koniec sierpnia 2022 roku udał się na roczne wypożyczenie do Stali Mielec. Tam miał się odbudować i wrócić do regularnego grania. I do pewnego momentu faktycznie tak się stało. Ratajczyk wystąpił w piętnastu kolejnych spotkaniach z rzędu. Udało mu się nawet strzelić gola i zanotować asystę przeciwko Miedzi Legnica. Wrócił też do reprezentacji Polski, grając 68 minut w meczach kadry do lat 21 z Turcją i Chorwacją. W marcu nabawił się jednak kontuzji, która wykluczyła go z gry do końca sezonu.
W lipcu 2023 roku wrócił do Zagłębia. Niemniej od razu został przesunięty do drużyny rezerw, grającej w drugiej lidze. Waldemar Fornalik, trener lubinian, nie widział miejsca dla Ratajczyka w pierwszej drużynie. W pewnym momencie mówiło się o jego powrocie do ŁKS-u, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. W aktualnym sezonie w rezerwach Zagłębia rozegrał cztery mecze. Po raz ostatni na murawie pojawił się dwunastego sierpnia.
O ocenę tego, jak dokładnie wygląda teraz sytuacja Ratajczyka w Zagłębiu zapytaliśmy Filipa Trokielewicza, z portalu mkszaglebie.pl.
Filip Trokielewicz: Adam Ratajczyk to piłkarz, który kompletnie nie spełnił w Lubinie pokładanych w nim oczekiwań. Trafił on do Zagłębia za niemałe pieniądze. Kwota, jaką „Miedziowi” zapłacili za skrzydłowego, oscylowała w granicach 300 tysięcy euro. Prawdę powiedziawszy, moim zdaniem sprowadzenie Ratajczyka to jedna z największych wpadek transferowych Zagłębia w ostatnich latach.
21-latkowi nie pomogły też jednak kontuzje. Nie jest tajemnicą, że dość często boryka się on z urazami. To właśnie główny z powodów, dlaczego pomocnik w obecnym sezonie wystąpił w zaledwie czterech meczach. Uważam, że najlepszym rozwiązaniem dla obu stron byłoby zakończenie tego nieudanego mariażu. Klub odciążyłby wówczas nieco budżet, z kolei sam Ratajczyk potrzebuje miejsca, w którym będzie mógł odbudować formę.
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz.