ŁKS pod wodzą trenera Stawowego w dwóch meczach zdobył jeden punkt. Po porażce z Górnikiem i remisie z Rakowem przyszedł czas na starcie z Jagiellonią. Czy łodzianie w końcu dopiszą do swojego konta 3 punkty?
ŁKS pokazał w meczu z Rakowem już zdecydowanie lepszą grę niż w starciu z Górnikiem. Efektem był jeden punkt i nieco więcej optymizmu w ekipie z al. Unii.
– Lepiej się to oglądało i możemy z tego meczu wyciągnąć już więcej pozytywów. Ten najważniejszy to taki, że w naszej pracy coś drgnęło i idziemy do przodu. Chociaż nie da się ukryć, że czujemy niedosyt, bo prowadziliśmy w tym spotkaniu. Trzeba jednak oddać naszym rywalom, że stworzyli sobie sporo sytuacji bramkowych. Dlatego należy szanować ten jeden punkt – powiedział trener Stawowy.
Dobrą wiadomością dla ŁKS-u jest to, że impet straciła Wisła Kraków, która przegrała dwa ostatnie mecze, dzięki czemu strata łodzian do bezpiecznego miejsca na 9 meczów przed końcem wynosi 10 punktów.
Złą informacją jest natomiast bardzo problem ŁKS-u ze skutecznością. W meczach z Rakowem i Górnikiem ŁKS strzelił jednego gola i to do tego autorstwa środkowego obrońcy. Jak przyznał trener Stawowy, jego zespół chce grać ofensywnie, ale ważna jest także skuteczna gra w obronie.
– Chcemy grać ofensywnie, ale trzeba pamietać o tym, by utrzymywać proporcje i grać mądrze. Nie chcę takiego ultra ofensywnego futbolu, bo wówczas na dwoje babka wróżyła. Albo przyniesie to efekt i będziemy zdobywać bramki, ale będziemy tracić mnóstwo goli – powiedział Wojciech Stawowy.
I dodał: – Sytuacja w tabeli skłania nas ku temu, by strzelać gole, bo to daje zwycięstwa, ale musimy robić to w sposób przemyślany.
Łódzki Klub Sportowy nie ma nic do stracenia. Utrzymanie w takiej sytuacji, w jakiej obecnie jest zespół, będzie mogło być określane mianem sportowego cudu. Na razie trzeba jednak zacząć punktować. Okazja ku temu już w środowy wieczór.
ŁKS Łódź – Jagiellonia Białystok
Środa, 10 czerwca 2020, godz. 20:30
fot. Marian Zubrzycki