Legendarny piłkarz Widzewa śledzi uważnie poczytania klubu i drużyny. Trzymał kciuki także podczas niedzielnego meczu z Podbeskidziem, który decydował o awansie do PKO Ekstraklasie. Boniek nie był jednak na meczu, ale oglądał go w telewizji. Jak przyznał w wywiadzie dla „GW” nie chciał przynieść pecha w tak ważnym spotkaniu, bo wcześniej się w Sercu Łodzi nie pojawiał. – Ale chciałbym przyjechać na inaugurację w ekstraklasie – dodał.
„Zibi” pytany o wartość drużyny po awansie przyznał, że potrzebuje ona wzmocnień. – Zakończył się etap A, a teraz zaczyna się trzy razy ważniejszy etap B. Trzeba planować, co dalej. Widzew ma właściciela, ma kibiców. Jest stabilny. Teraz potrzebna jest strategia na najbliższe dwa, trzy lata. Trzeba zbudować drużynę, która spokojnie utrzyma się w ekstraklasie i przygotować się na ofensywę. Widzew prędzej czy później musi walczyć o coś więcej. To taki klub – powiedział. – Jeśli chce się utrzymać, może znaczyć nawet coś więcej, to na pewno potrzebuje wzmocnień. Co innego robić zespół na pierwszą ligę, a co innego na ekstraklasę. Widzew wszedł na wyższy poziom, więc musi się do niego dostosować. Przyjść musi siedmiu, ośmiu nowych piłkarzy.
Boniek chwali Dominika Kuna i zastanawia się, czy Widzew powinien wykupić wypożyczonego z Lecha Poznań Juliusza Letniowskiego. – Dobrze gra, ma klasę, ale nie biega – stwierdził.
Najlepszy piłkarz w historii klubu z al. Piłsudskiego 138 został też zapytany, czy mógłby pomóc Widzewowi finansowo (chodziło chyba o wejście do władz i spółki), ewentualnie znaleźć kogoś, kto zainwestuje w klub. – Nie wiem, czy pan Stamirowski w ogóle kogoś szuka. Ja się nie wpraszam na wesela. Nigdzie się nie pcham. Proszę pytać jego, na pewno ma strategię, plany. Mi jest dobrze w życiu z tym, co robię – odpowiedział, chociaż przyznał, że jak tylko będzie mógł, to będzie pomagał Widzewowi.