W nowym sezonie zespół Widzewa poprowadzi Zbigniew Smółka. 47-letni szkoleniowiec, który prowadził ostatnio ekstraklasową Arkę Gdynia, zawarł z łódzkim klubem umowę na rok, z możliwością przedłużenia w przypadku awansu do pierwszej ligi.
Smółka karierę trenerską rozpoczął w Arce Nowa Sól. Później pracował między innymi w takich klubach jak: MKS Kluczbork, Ruch Radzionków, Odra Opole czy Stal Mielec. W tym ostatnim pracował dwa lata, prowadząc pierwszoligowca w 59 meczach. Zespół z Podkarpacia w końcowej tabeli pierwszej ligi sezonu 2017/2018 zajął ósme miejsce z dorobkiem 51 punktów. Po sezonie szkoleniowiec przeniósł się do występującej w ekstraklasie Arki Gdynia. Zespół z Trójmiasta prowadził w 32 meczach. Bilans: 9 zwycięstw, 9 remisów, 14 porażek, bramki 42-44. W lipcu ubiegłego roku zdobył z Arką Superpuchar Polski wygrywając na Łazienkowskiej z Legią 3:2.
Działacze poinformowali szkoleniowca o rozwiązaniu umowy przed meczem z Lechią. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. – Popełniłem wiele błędów na przełomie grudnia i stycznia, jeśli chodzi o moją otwartość i konsekwencję. Jednak teraz wszystko biorę na siebie. Ciężkie chwile przede mną, ale chcę odpocząć i znaleźć możliwość dalszego rozwoju. Człowiek ciężko pracujący popełnia błędy i życie uczy błędów. To jednak bardzo cenna nauczka i doświadczenie. Obym wyciągnął z tego odpowiednie wnioski. Odchodzę z Arki jako dużo lepszy trener, odchodzę też z podniesioną głową. Zawsze powtarzam, że jak jesteśmy uczciwi w pracy, podniesioną głowę będziemy mieli zawsze. Ja mogę spojrzeć w lustro, ale też dziękuję właścicielom, że zwolnili mnie tak późno – stwierdził po tym spotkaniu.
Smółka jako trener pracuje od 12 lat. Znacznie dłużej funkcjonuje jako biznesmen. – Mam udziały w małej rodzinnej firmie deweloperskiej, a w tej branży jest bardzo trudno i ryzykownie. To, że mogę spełniać się przy futbolu to zasługa mojej rodziny i to są moi najwięksi kibice. Wielkim sukcesem w tej branży jest na pewno to, że firmę udało się rozwinąć i uporządkować w taki sposób, że dziś w 100 procentach mogę skupić się na tym, co kocham, piłce nożnej – opowiadał Faktowi.
Szkoleniowiec słynie z bezkompromisowości wobec piłkarzy. – Nieowijanie w bawełnę to moja cecha wrodzona. Jestem naturalny i bezpośredni, co czasem ludzie odbierają jako niemiłe. Wolę jednak czasem być brutalnie szczery, tylko z drobnymi wyjątkami, niekiedy w interesie drużyny jest, aby ode mnie wychodził jasny przekaz. Jedyne czego nie toleruję, to jak ludzie mówią o mnie beze mnie. Tych co mówią w oczy szanuję i tak będę postępował. Muszę być konsekwentny w pewnych kwestiach, gdzie ktoś popełnia błędy i nie daje tyle, ile bym chciał i nie szanuje swoich kolegów, ich czasu. Uważam, że bardzo ważne jest, żeby trzymać dyscyplinę – podkreśla.
Fot. Arka Gdynia