Widzew wygrał u siebie ze Stalą Mielec w ostatnim meczu w tym roku. Ta wygrana sprawiła, że zima w Łodzi będzie trochę spokojniejsza.
Z łódzką drużyną w ostatnich tygodniach działo się coś złego. Kibice w pewnym momencie zaakceptowali, że RTS jak na średniaka przystało, będzie punktować w kratkę. Ale przed dwoma miesiącami widzewiacy zaczęli punktować fatalnie, zdobywając od początku października zaledwie 6 punktów na 21 możliwych! Do tego dochodzi wymęczony awans w pucharze z Lechią i odpadnięcie z tego samego pucharu po porażce z Koroną. Nic więc dziwnego, że przed potyczką ze Stalą, przy Piłsudskiego było nerwowo. Przegrana sprawiłaby, że zimę w Łodzi spędzaliby mając bardzo kruchą przewagę na strefą spadkową. Teraz ta przewaga nie będzie może oszałamiająca, ale lepiej mieć te trzy oczka więcej, niż nie mieć.
Czy wygrana sprawiła, że w Widzewie wszyscy się uspokoili i z uśmiechem będą czekać na start rundy wiosennej? Nie do końca. Zwycięstwo, owszem jest. Czy przekonujące? Średnio, bo po strzeleniu pierwszego gola, mielczanie właściwie zdominowali gospodarzy. Widzewiakom należą się brawa za charakter w końcówce, bo tego im odmówić nie można. Dodatkowo, Widzew w końcu walczył o każdą piłkę w meczu ze “słabszym” rywalem tak jak robi to grając z tymi “silniejszymi”. Sama gra łodzian była w sobotę mało przyjemna dla oka. A widzewiacy potrafili w tym sezonie pograć naprawdę atrakcyjnie. Trener Myśliwiec regularnie wspomina o tym, że jego drużyna zalicza progres w stwarzaniu sytuacji bramkowych, w kreowaniu gry, a oba gole…padły po wrzutkach na “aferę”. No chyba, że tak miało być, to wtedy zwracamy honor. Optymistycznie rok zakończył z pewnością Kamil Cybulski, który w końcu zdobył premierową bramkę na ekstraklasowych boiskach. Zasłużył na nią.
Niepokoić fanów czerwono-biało-czerwonych mogą nieobecności w kadrze na to spotkanie Antoniego Klimka czy Kreshnika Hajriziego. Czy to oznacza ich koniec w klubie? Byłaby to dziwna decyzja, bo obaj zawodnicy bez wątpienia posiadają spore umiejętności. Jeśli RTS faktycznie pozbędzie się wspomnianej dwójki, może tego żałować w przyszłości. Z plusów – na murawie po raz kolejny nie pojawił się Hilary Gong. Czyżby trener Myśliwiec w końcu dostrzegł to jak słabym piłkarzem jest Nigeryjczyk?