Drugie spotkanie kontrolne podczas zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim rozegrali piłkarze ŁKS. Po wysokim zwycięstwie nad Wartą Poznań (3:0) łodzianie zmierzyli się z innym pierwszoligowcem – GKS Tychy. Mecz zakończył się zwycięstwem beniaminka ekstraklasy 2:1.
Z Wartą łodzianie zaprezentowali dużą skuteczność. – Nie było to tak jednostronne spotkanie, jak wskazuje na to wynik. Rywal próbował grać agresywnie, jednak umiejętności były po naszej stronie, co wykorzystaliśmy – ocenił mecz trener Kazimierz Moskal. Zespół z al. Unii lepiej zaprezentował się w pierwszej połowie. Ta zupełnie nie wyszła ŁKS w starciu z GKS.
Zespoły w początkowych minutach grały chaotycznie. Dużo było strat, złych wyborów i nieporozumień. Jako pierwszy składną akcję przeprowadził pierwszoligowiec, na dodatek skuteczną. Łukasz Grzeszczyk zagrał do Mateusza Piątkowskiego, ten przebiegł między trzema obrońcami, zmylił zwodem Jana Sobocińskiego i płaskim strzałem nie dał żadnych szans Michałowi Kołbie.
Łodzianie próbowali szybko odpowiedzieć, jednak większość akcji kończyło się pozycjami spalonymi. ŁKS nie grał tak, jak przyzwyczaił w rozgrywkach pierwszej ligi. Górowały przerzuty, podania górą, zamiast gry po ziemi. Zespół z al . Unii największe zagrożenie pod bramką GKS stwarzał po stałych fragmentach gry. W 16. minucie Pirulo zagrywał z rzutu rożnego, a Bartłomiej Kalinkowski spudłował uderzając głową. Minutę później Sobociński popisał się długim podaniem na nos do Łukasza Sekulksiego. Napastnik przyjął piłkę, ale źle uderzył z około 14 metrów i futbolówka przeleciała obok słupka.
ŁKS częściej był w posiadaniu piłki, długo ją rozgrywał, jednak nie przekładało się to na sytuacje strzeleckie. Piłka wyraźnie parzyła łodzian w szesnastce GKS. W 24. minucie po faulu na Patryku Bryle zespół z al. Unii miał kolejny rzut wolny. Po zagraniu Łukasza Piątka źle piąstkował Konrad Jałocha, piłka spadła na nogę Jana Grzesika. Uderzenie z powietrza o centymetry minęło prawy słupek.
W pierwszej połowie obie drużyny wolno rozgrywały swoje akcje. Obrona ŁKS najwięcej uwagi musiała poświęcić Piątkowskiemu. Z koli GKS nie mógł sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji przy stałych fragmentach gry wykonywanych przez beniaminka ekstraklasy. W 42. minucie kolejna okazja dla ŁKS. Bryła zagrał na głowę Kalinkowskiego, ten jednak drugi raz źle główkował.
Początek drugiej połowy przebiegał pod dyktando ŁKS. Tyszanie nie potrafili poradzić sobie z pressingiem, przez co przez wiele minut gra toczyła się przede wszystkim na ich połowie. Łodzianie długo rozgrywali piłkę, czekając na złe ustawienie rywala. W 57. minucie Sobociński zagrał za linię obrony na głowę do Grzesika, ten natychmiast zagrał do Sekulskiego. Ten stojąc na wprost bramki, na jedenastym metrze, źle trafił w piłkę i zamiast soczystego strzału, było podanie do Jałochy.
W 59. minucie Kalinkowski postanowił poszukać szczęścia uderzeniem z dystansu. Uczynił to jednak fatalnie. Kilka minut później GKS mógł podwyższyć na 2:0. Kamil Juraszek, po wybiciu piłki przez Jałochę, zagrał głową do boku, gdzie stał Kacper Piątek. Ten minął czterech piłkarzy ŁKS, nie poradził sobie jednak z Dominikiem Budzyńskim. Od 60. minuty pierwszoligowiec zaczął sobie coraz śmielej poczynać. Łodzianie popełniali proste błędy w defensywie, pomoc nie wspierała obrońców i rodziły się problemy. W 68. minucie Budzyński obronił strzał z dystansu Piątkowskiego, a chwilę później Dawid Kasprzyk nie trafił w bramkę. W 69. minucie kolejne słabe, lekkie uderzenie oddał Sekulski. Chwilę później po indywidualnej akcji przeprowadzonej przez Adriana Klimczaka ponownie trafiła do Sekulskiego. Tym razem napastnik źle główkował.
W 70. minucie na murawie pojawił się Jewhen Radionow. Kilkanaście sekund później mógł wpisać się na listę strzelców. Po zagraniu Grzesika przeniósł piłkę głową nad poprzeczką. W ostatnich minutach spotkania GKS cofnął się do obrony, próbując kontrataków. ŁKS długo nie potrafił rozmontować defensywy, a pierwszoligowcom nie wychodziły szybkie ataki. W 79. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Ricardo Martins Guimaraes. Pomocnik minął kilku rywali i ładnym strzałem z linii szesnastego metra doprowadził do wyrównania.
W końcówce meczu łodzianie przeważali, dążąc do zdobycia drugiej bramki. W 85. minucie z dystansu uderzał Radionow, jednak wprost w bramkarza. Chwilę później ŁKS objął prowadzenie. Znajdujący się w szesnastce Michał Trąbka popisał się precyzyjnym strzałem po długim rogu, nie dając bramkarzowi GKS szans na skuteczną interwencję. Zespół prowadzony przez Kazimierza Moskala znacznie lepiej prezentował się po zmianie stron i zasłużenie wygrał. Gdyby Sekulski wykazał się większą skutecznością pojedynek z pewnością zakończyłby się zdecydowanie wyższą wygraną. O godzinie 17.00 ŁKS rozegra drugi sobotni sparing. Rywalem będzie trzecioligowa Kotwica Kołobrzeg.
ŁKS Łódź – GKS Tychy 2:1 (0:1)
Bramki:
Guimaraes 79., Trąbka 86. – Piątkowski 11.
ŁKS: Kołba (46. Budzyński) – Grzesik, Juraszek, Sobociński, Klimczak – Pirulo (70. Ratajczyk), Piątek (70. Sójka), Kalinkowski, Guimaraes, Bryła (70. Trąbka) – Sekulski (70. Radionow).
Fot. ŁKS Łódź