Aleksandar Atanasijević długo się rozkręcał po powrocie do PGE Skry Bełchatów, ale teraz pokazuje, że jest jednym z najlepszych atakujących na świecie.
PGE Skra była faworytem spotkania ze Ślepskiem i nie zawiodła. Nie przyszło jej to szczególnie łatwo, bo rywale momentami grali bardzo dobrze. Ale w takich sytuacjach na kłopoty jest lider, a takim jest Atanasijević. Na początku spotkania Serb atakował rzadko, lecz im dłużej trwał gra, bym był wykorzystywany częściej i nie zawodził. Spotkanie zakończył z 64-procentową skutecznością w ataku, czterema asami i blokiem. Co najważniejsze, kończył akcje w najtrudniejszych momentach, gdy miał naprzeciw blok.
Wszystkie sety wyglądały podobnie: bełchatowianie dobrze serwowali, osiągali przewagę, by się rozluźnić i pozwolić prawie dogonić. Ślepsk odrabiał straty przede wszystkim dzięki dobrej zagrywce. Goście celowali w Dicka Kooya, którzy mistrzem przyjęcia nie jest. A że koledzy starają się go wyręczyć, pojawiają się kłopoty. Kilka razy było blisko, ale wtedy PGE Skra włączała wyższy bieg i wszystko wracało do normy. Ciekawe, że im dłużej trwała gra, tym skuteczność bełchatowian rosła, Bardzo dobrze grał Karol Kłos, będący w znakomitej dyspozycji. Zbijał pięciokrotnie i zdobył pięć punktów. W bloku za to brylował Mateusz Bieniek, który cztery razy powstrzymał rywali.
Gospodarze tak jak w środę w Pucharze CEV grali pod wodzą Radosława Kolanka, gdyż Slobodan Kovać jest chory. Nie przeszkodziło to w siódmym zwycięstwie w tym sezonie i czwartym z rzędu. W następnej kolejce będzie dużo trudniej, bo PGE Skrę czeka wyjazd do Warty Zawiercie.
PGE Skra Bełchatów – Ślepsk Suwałki 3:0
Sety: 25:22, 25:22, 25:22
PGE Skra: Łomacz 2, Ebadipour 8, Bieniek 10, Atanasijević 21, Kooy 14, Kłos 7, Piechocki (libero) oraz Schulz
Ślepsk: Tuaniga, Buchowski 12, Sapiński 10, Bołądź 15, Łukasik, Takvam 8, Czunkiewicz (libero) oraz Klinkenberg 7, Laskowski, Rudzewicz