Kibice Widzewa nie muszą martwić się o obsadę bramki. Rafał Gikiewicz wyśmiał plotki łączące go z innymi klubami.
W Widzewie szykują się zmiany kadrowe. Odejść może Jordi Sanchez. Szefowie klubu szukają napastnika, który go zastąpi. Jak słyszymy, nazwisko i narodowość może zaskoczyć. We wtorek okazało się, że są chętni na Andrejsa Ciganiksa. Za to jedno jest pewne. Czterokrotni mistrzowie Polski nie muszą martwić się o obsadę bramki.
Pojawiły się pogłoski, że Rafał Gikiewicz wzbudza zainteresowanie klubów z Azji. Bramkarz dołączył do Widzewa wiosną, gdy urazu doznał Ivan Krajcirik. Początkowa umowa miała obowiązywać tylko do końca sezonu. Gikiewicz wniósł do szatni tak potrzebną widzewiakom charyzmę i charakter. Popełnił kilka błędów, ale bronił bardzo solidnie.
Umowę przedłużono. Nowy kontrakt obowiązuje do końca sezonu 2024/2025. I jak się okazuje, Gikiewicz ma zamiar wypełnić go. Na pytanie internauty, czy odchodzi z Widzewa odpowiedział w swoim stylu.
– Że wam nie szkoda czasu na takie pitolenie – napisał bramkarz Widzewa.
Gikiewicz nie zagrał w pierwszym sparingu Widzewa, bo jak zdradził Daniel Myśliwiec, szkoleniowiec czterokrotnych mistrzów Polski, bramkarz dostał dłuższy urlop. Do sezonu będzie przygotowywał się z resztą drużyny i wydaje się, że doświadczony piłkarz będzie pierwszym wyborem sztabu szkoleniowego. Krajcirik ma uczyć się od Gikiewicza i w przyszłości zająć jego miejsce.