Sześciu minut zabrakło GKS-owi Bełchatów, by wrócić z punktem z Suwałk.
GKS Bełchatów przed tygodniem przewał fatalną serię porażek, pokonując KKS Kalisz. Mecz z Wigrami Suwałki pokazał, że nie był to przypadek, bo podopieczni Patryka Rachwała zaprezentowali się dobrze. Co prawda po pierwszej połowie zasłużenie przegrywali, jednak po przerwie mecz był już wyrównany, z niewielką przewagą gości. Ich ambicja i dobra postawa zostały nagrodzone, kiedy po uderzeniu głową Martina Klabnika obrońca Wigier Tomasz Lewandowski pokonał własnego bramkarza.
Bełchatowianie mieli szanse na objęcie prowadzenie, jednak w końcówce stracili drugą bramkę. W doliczonym czasie mieli szansę wyrównać, ale Waldemarowi Gancarczykowi zabrakło precyzji. To zresztą był największy mankament GKS-u. Była też kontrowersyjna sytuacja, bo po starciu w polu karnym zawodnicy z Bełchatowa domagali się rzutu karnego, ale sędzia Mare Śliwa z Kielc nie zagwizdał.
W następnej kolejce GKS podejmie Sokoła Ostróda.
Wigry Suwałki – GKS Bełchatów 2:1 (1:0)
1:0 – Rybicki 20.
1:1 – samobójcza 66.
2:1 – Bartczak 87.
GKS: Komar – Gancarczyk (89. Kempski), Kunka, Klabnik, Szymorek – Wroński, Graczyk, Gancarczyk, Flaszka, Dobosz (58. Bielka) – Sołtysiński